"Sunčana Reka"W Karakaj przejechaliśmy przez most (ponownie kontrola graniczna prawie żadna) i wjechaliśmy do Serbii.
Sądziłem, że to BiH jest jednym z najbiedniejszych krajów Europy, ale serbska droga Mali Zvornik - Loznica pokazała, że może być jeszcze gorzej! Trudno to nawet asfaltem nazwać - jakby posklejane z setek kawałków, a do tewgo pofalowane jak po trzęsieniu ziemi. Maksymalna prędkość na tej pseudodrodze to jakieś 50 km/h - a i tak zgubiłem kołpak.
Nocleg mieliśmy już wcześniej zarezerwowany w ośrodku "Sunčana Reka", znajdującym się na przedmieściach miejscowości Banja Koviljača, która jest z kolei satelicką miejscowością Loznicy.
Ośrodek dosyć spory, pięknie położony nad rwąca nawet w środku lata Driną:
Pokoje pięknie urządzone, w stylu XIX-wiecznym, wykończone w drewnie, z pościelą w starych skrzyniach:
Na zewnątrz piękny park z królikami, kurami, osłami i koniami, które można do woli fotografować i dotykać:
Jedyny problem to obsługa... Nikt tu nie mówi po angielsku

O płatność kartą jakoś sie dogadałem, ale już o inne rzeczy... tragedia. Panie z obsługi musiały wołać jakiegoś małego chłopca, który tłumaczył z angielskiego na serbski i odwrotnie.
Po wizycie w Srebrenicy, czułem się wśród tych wszystkich Serbów nieswojo i mało bezpiecznie. Tłumaczyłem sobie, że przecież oni nic wspólnego z tamtymi wydarzeniami nie mają, że Serbowie Polaków lubią, mało tego - Loznica jest miastem partnerskim Płocka z częstymi wymianami, więc ci ludzie pweni Polaków dobrze znają - nic nie pomagało... Po prostu Srebrenica zostaje w człowieku na długo.
Przypadkowo natknęliśmy się w tym ośrodku na jeszcze jedną pamiątkę wojny, tym razem I wojny światowej. Okazało się, że w tym miejscu (między innymi) we wrześniu 1914 r. toczyła się wielka bitwa pomiędzy wojskami austrowęgierskimi a serbskimi - Bitwa nad Driną (Bitka na Drini), o czym opowiadają ustawione na deptaku nad Driną tablice: