Rumuńskie wyrypy: 2022

Franz napisał(a): Wisi kartka z cennikiem: samochód 7 lei, osoba 5 lei.

My trafiliśmy na otwarty szlaban , godzina mocno przedpołudniowa . Kartka z cennikiem wisiała, ale nie było chętnego do pobrania opłaty. Pewnie dlatego, że stan drogi nie był odpowiedni dla większości aut. Lepiej nie zbierać, aby potem nie zwracać, gdy trafi się na zawiedzionego awanturnika.

dangol napisał(a):Lepiej nie zbierać, aby potem nie zwracać, gdy trafi się na zawiedzionego awanturnika.

Mam nadzieję, że nie masz na myśli nikogo z nas...

bernidi napisał(a):Ciekawe czy zatem na ostatniej przełęczy Saua Plaiul Mic przed zejściem spotkałeś koniki z mojego avatara?

Ach... to te konie...

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a): Mam nadzieję, że nie masz na myśli nikogo z nas...

Nawet bym nie śmiała......
Nas jednak mogłoby ponieść

dangol napisał(a):Nawet bym nie śmiała......
Nas jednak mogłoby ponieść

Mówiąc "nas", miałem właśnie na myśli Was i mnie...

Pozdrawiam,
Wojtek

Dzień szósty

Szukając warzyw, wchodzimy do marketu, jednak wybór jest marny. Wsiadam do windy, żeby zjechać na parking, ale ta po chwili zmienia kierunek, zaczynając się przemieszczać w poziomie. Co jest? O! To nie winda, tylko tramwaj! Kiedy zwalnia, sporo ludzi z niego wyskakuje, ja jednak czekam, aż się zatrzyma całkowicie, mimowolnie blokując tych, którzy stoją za mną i zaczynają na mnie spoglądać wilkiem. Tramwaj znowu przyspiesza, kręci w lewo, potem w prawo, aż wreszcie staje w miejscu. Wysiadam i decyduję się poczekać na kurs powrotny. Mijają przystanek różne tramwaje, ale numeru, którym przyjechałem, nie ma, postanawiam więc wrócić wzdłuż torów na piechotę. Tymczasem jeden z wilczym spojrzeniem rozsznurowuje mi but! No, wiecie!

Ruszam z powrotem, trafiając od razu na przeszkodę - głęboki i szeroki rów - a cały chodnik blokuje facet z pełnym wrzątku czajnikiem, mimo iż można by się spokojnie minąć. Przeciskam się obok niego, a on wtedy wylewa na mnie część wrzątku. Dodatkowo jakiś dzwonek świdruje mi w uchu, ale udaje mi się namacać przycisk i go wyłączyć. Z dużym wysiłkiem przeskakuję tem szeroki rów, jednak gość z czajnikiem rusza za mną i spostrzegam, że ma ze sobą psa. Jeszcze tego brakowało!
Na szczęście, pies okazuje się przyjazny, czego nie mogę powiedzieć o nosiwodzie, który spogląda na mnie złowieszczo, a po twarzy widzę, że to Jim Carrey. Kto mi uwierzy na słowo, że to nie ja jego zaczepiłem, tylko on mnie?... Zaczyna mnie też niepokoić ten dźwięk, który wcześniej rozbrzmiewał - co to było? Chyba nie budzik? Udaje mi się otworzyć oczy... Szaro dookoła. Aha - jestem w górach w Rumunii. Godzina? 5:15. Pora wstać.

Od razu wiedziałem, że coś nie tak. Zakupy robiłbyś na targowisku...
Ale prolog pierwyj sort...

Pozdrawiam Wojtek.

bernidi napisał(a):Od razu wiedziałem, że coś nie tak. Zakupy robiłbyś na targowisku...
Ale prolog pierwyj sort...

Przedziwne czasem sny się ma...

Pozdrawiam,
Wojtek

Ścielę samochód i zostawiając go w tym miejscu - na kończącym drogę placu i tak nie ma miejsca - wyruszam w drogę.

Franz napisał(a):Wisi kartka z cennikiem: samochód 7 lei, osoba 5 lei. (...) Oczywiście, kwitka nie dostaję, bo "żona ma bloczek, zgłoś się, jak będziesz wracał". Aha, czyli kasa wędruje do kieszeni...

W zeszłym roku zapłaciłem 15 RON za samochód. Za osobę było po dychu. Tyle, że dostałem kwit

Sen podobnie zakręcony jak moje. Tylko, że ja je od razu zapominam
Jim Carrey z wrzątkiem . właśnie skończył się Ace Ventura na Paramount Channel

pozdrawiam,
M

Mikeee napisał(a):W zeszłym roku zapłaciłem 15 RON za samochód. Za osobę było po dychu. Tyle, że dostałem kwit

Czyli zdrożało dwukrotnie.

Mikeee napisał(a):Sen podobnie zakręcony jak moje. Tylko, że ja je od razu zapominam
Jim Carrey z wrzątkiem . właśnie skończył się Ace Ventura na Paramount Channel

Ja zwykle również nie pamiętam snów. Z rzadka coś zapamiętam.
A Jim Carrey... nie podchodzi mi. Jedyna rola, która mi się podobała, to w "Truman show".

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a):

Mikeee napisał(a):W zeszłym roku zapłaciłem 15 RON za samochód. Za osobę było po dychu. Tyle, że dostałem kwit

Czyli zdrożało dwukrotnie.

Iflacja a raczej bardziej komercjalizacja...
Ja tamtędy nie jechałem. Ale za szutrówki płaciłem jedynie w Norwegi...

Franz napisał(a):

Mikeee napisał(a):Sen podobnie zakręcony jak moje. Tylko, że ja je od razu zapominam

Ja zwykle również nie pamiętam snów. Z rzadka coś zapamiętam.

Podzielam Wasze spostrzeżenia. Dodam tylko, że sporo z tych które się pamięta przynajmniej do południa i tak nie nadawało by się do opisu na forum...

Pozdrawiam Wojtek

bernidi napisał(a):Ale za szutrówki płaciłem jedynie w Norwegi...

Co jakiś czas trafiam na tego typu drogę w Austrii. Często mi się udaje, bo jadę w godzinach, kiedy nikogo w kasie nie ma. Ale zdarzyło mi się - raz albo dwa - że musiałem zapłacić, żeby szlaban się podniósł.

Pozdrawiam,
Wojtek

Po szczebelkowym mostku przekraczam potok, mijam pole namiotowe (zawsze pcha mi się w takiej sytuacji słowo zaadoptowane z języka słowackiego: taborysko) i wchodzę w las. Sporo kamieni i korzeni urozmaica podejście, wyprowadzające szybko ponad drzewa, co przynosi radość w postaci bezchmurnego nieba nad częściowo trawiastymi, częściowo skalistymi graniami Retezatu.

Zapowiada się piękny dzień...

Pozdrawiam Wojtek