Privlaka - pochwała apartamentu i przy okazji prywata :)

Witajcie.
Pytałam zimą o namiary, spotkałam się z miłym odzewem a teraz chwalę
Byliśmy tu zaloguj się na cro.pl, aby zobaczyć link

Gdzieś na forum już pisano o tej lokalizacji, opinie były różne jeśli dobrze pamiętam. Ja polecam.
Otoczenie domu ładne i zadbane, zdarzyło mi się wybrać leżaki w ogrodzie zamiast pójścia na plażę Do plaży 7 minut piechotą.
Sam apartament (7 osobowy na parterze) - kuchnia bardzo ok, reszta w porządku, choć w pierwszej chwili poczuliśmy się jak w Polsce za Gierka, a to za sprawą gustownych mebli na wysoki połysk
Ale łóżka duże i wygodne, pościel czysta, a szafy przestronne. Czego chcieć więcej za tę cenę.

Gospodyni bardzo miła, powitała nas lemoniadą i winem a na koniec dostaliśmy małe upominki. Przez cały pobyt nie było zgrzytów. Wpłacaliśmy kaucję i nie było żadnych problemów ze zwrotem, odbiór mieszkania przed naszym wyjazdem polegał na stanięciu w drzwiach i pytaniu czy wszystko ok.
Domowe wino po 20 kun i rakija po 30 Można było zamówić też swojskie warzywa z grządki.

Po drodze na plażę napotykamy Panią Owocówkę (określenie naszych dzieci) u której można kupić owoce - takie dojrzałe figi wsuwane na plaży to po prostu raj.
Plaża - trochę drobnego żwirku, na linii wody kamienie. A potem...w wodzie mięciutki piaseczek! Kąpaliśmy się bez butów. Baaardzo długo jest płytko, dzieciaki kompletnie bezpieczne. Nasi pływają ale nigdy nie chciało im się iść tak daleko, by woda sięgała im np. do szyi.

W pobliżu (15 minut piechotką) lunapark, składający się z paru urządzeń. Dla nas w sam raz żeby nie przepuścić zbyt wiele kasy a jednocześnie dzieciaki miały atrakcję co kilka dni.

Podsumowując - fajne miejsce dla osób, które chcą się opalać, pływać a wieczorem posiedzieć na tarasie przy winie i samodzielnie grillowanej kolacji. Nie dla tych, którzy potrzebują dużo rozrywki - będą narzekać że wiocha.



Na koniec moja prywata - przy samej plaży, a właściwie przy deptaku, idąc w stronę centrum Privlaki mijaliśmy dom... Teren dość mocno zadrzewiony, drewniane balkony, zadbane otoczenie i sprawiał jakieś takie spokojne wrażenie. Niestety żadnej nazwy tylko tabliczka "Apartmani". Obiecywałam sobie że wejdę i zapytam ale w końcu się nie złożyło. Może ktoś kojarzy o czym mówię i ma namiary?

To może opisz ten apartament tutaj:
http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=33707
Zostanie dla potomnych...

O, mieszkaliśmy tam w ub. roku. Mamy mieszane uczucia co do Villi Rosy, ale co kto lubi. Inna sprawa, że mieliśmy inny apartman, przed renowacją (parter przy bramie), który był beznadziejny. Ogród za to super i starsi gospodarze. Sama Lora okazała się nie do końca uczciwa i stąd też dodatkowy niesmak pozostał. Nauczyłem się wtedy drukować wszystkie maile, nie kasować smsów itd.

Babcia_W napisał(a):Sam apartament (7 osobowy na parterze) - kuchnia bardzo ok, reszta w porządku, choć w pierwszej chwili poczuliśmy się jak w Polsce za Gierka, a to za sprawą gustownych mebli na wysoki połysk
Ale łóżka duże i wygodne, pościel czysta, a szafy przestronne. Czego chcieć więcej za tę cenę.

Za jaką cenę? Ile płaciliście (i w jakim terminie) ?

Poważnie?
Możesz napisać coś więcej? Bo poleciłam znajomym i oni chcieli kupować bezpośrednio u Lory, a skoro są zastrzeżenia...
My wynajmowaliśmy przez casamundo.pl i co prawda trzeba było zapłacić całość wcześniej (jakoś na miesiąc przed wyjazdem chyba musi być przelew) ale dzięki temu z właścicielami spraw finansowych oprócz kaucji nie załatwialiśmy.

Kosztowało nas to około 3600 za 14 dni.

Co do mieszkania to tak jak pisałam - meble z demobilu ale używalne i na takie się właściwie nastawiłam. Wiadomo, że to nie hotel. Mnie zależało na innych cechach miejscówki i te rekompensowały gierkowskie meble.

Apartman miałem "z polecenia" od stałych bywalców, cenę uzgodniłem telefonicznie. Wpłaciłem zaliczkę (brak konta, przekaz bankowy - jakieś średniowiecze, ale to nic). W każdym razie, kiedy przyszło do płacenia na koniec pobytu, Lora podała cenę o 5 EUR wyższą za dobę. To nie był jakiś kosmos cenowy, ale więcej niż podała wcześniej. Ona pokazała na dowód swoje notatki, hmm, ale mi dowód. Generalnie, skończyło się na tym, ze zapłaciliśmy, bo nie będziemy o kilkadziesiąt euro się wykłócać, ale obiecaliśmy sobie, że nasza noga tam już nie postanie. Z nieuczciwcami trzeba krótko.

Sam apartman też był przepotopowy - fatalny rozkład mieszkania, kuchnia w przejściu przy kiblu, brak klimy, brak własnego wejścia, etc.

Ale, żeby obraz był pełny - gospodarze podczas pobytu byli bardzo mili, to co w ogrodzie było dla nas za fri (po pierwszym dniu), w piwniczce bywaliśmy codziennie, teściowie Lory to super goście.