Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Powrót po latach: Zagrzeb, Ciovo, Novalja, Crikvenica

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
lulmar
Croentuzjasta
Posty: 147
Dołączył(a): 29.11.2010
Powrót po latach: Zagrzeb, Ciovo, Novalja, Crikvenica

Nieprzeczytany postnapisał(a) lulmar » 27.06.2011 13:00

Podróż sentymentalna po latach: Zagrzeb, Ciovo, Novalja, Crikvenica
4-25 czerwca 2011

Nie zwykłem pisać relacji z podróży, w robieniu zdjęć też mistrzem nie jestem. Pewnie większość będzie nikomu nieprzydatna, tym niemniej mam wewnętrzną potrzebę, żeby się podzielić kilkoma spostrzeżeniami, może komuś się przyda ;-)

W Chorwacji byłem 11 raz w swoim życiu. Byłyby to "kolejne rutynowe wakacje" gdyby nie fakt, że ostatni raz byłem 7 lat temu, a i to zaledwie 6 dni i ostatnie prawdziwe wakacje w Chorwacji spędziłem 10 lat temu. Wiele się zmieniło zarówno w tym pięknym kraju jak i w moim życiu. Jeździłem tam z rodzicami jako dziecko, jeździłem jako nastolatek i student zawsze pod namiot. Od kiedy zacząłem spędzać tam wakacje samodzielnie (znaczy bez rodziców) głównym moim celem były wspaniałe tamtejsze imprezy, nurkowanie i przepyszne jedzenie.

Tym razem cel był inny, chciałem pokazać piękno tego kraju żonie trzyletniemu dziecku. Zainteresować i zachęcić do powrotu na kolejne wakacje. Jestem bardzo szczęśliwy ponieważ się udało. Zarówno moja ukochana jak i równie kochany pierworodny nie chcieli wracać.

A teraz pokrótce moje spostrzeżenia:

1. Podróż z navi: Automapa i Sygic Aura
Postanowiliśmy wyjechać z Warszawy w nocy, tak aby na rano dojechać do Zagrzebia. Naczytałem się o bojkocie Winiet w Słowenii toteż skorzystałem z zaproponowanego objazdu tamtejszej autostrady.
Katowicka niby jak zwykle rozkopana ale tym razem to było przegięcie pały. W zasadzie do połączenia z jedynką nie dało się jechać, ciągle jeden pas. Dalej było już nieco lepiej: testowałem równolegle dwie nawigacje samochodowe: Automapę i Sygic Aura. Problem był w tym, że jedna działa pod WM, druga pod Android. Musiałem więc dodatkowo odpalić netbooka aby mieć "stereo".
Tu wyszedł pierwszy problem - aby wyznaczyć konkretną trasę w Aurze trzeba było powbijać punkty "przez". Te zaś jako punkty orientacyjne okazały się zabójcze dla tej nawigacji. Aura zawsze prowadziła do punktu na trasie nawet jak już go minąłem i zmierzałem do kolejnego, kazała wracać do tego poprzedniego. Tragedia.
Automapa okazała się klasą sama dla siebie w drodze do CRO (później było gorzej). Nie tylko punkty trasy są traktowane jak należy ale dzięki odpowiedniej konfiguracji można było na bieżąco śledzić o której planowany dojazd do mety. Nocleg w Arcotel w Zagrzebiu (btw. Polecam) był dostępny jako POI w obu nawigacjach ale i tak nie one a znaki drogowe doprowadziły mnie prawidłowo do hotelowego parkingu.

Jazda przez Słowację okazała się strzałem w dziesiątkę praktycznie od Żiliny do zjazdu z autostrady przed granicą w Austrii mogłem sunąć z prędkością daleko przekraczającą "rekomendowaną" do jazdy na autostradzie. Pozostaje mieć nadzieję, że zagraniczna policja nie prześle mi dodatkowych fotek z podróży. Dzięki tym właśnie autostradom jazda na wakacje upływała szybko i przyjemnie, zupełnie inaczej niż kiedyś. Cała trasa Warszawa - Zagrzeb zajęła nam 9,5h. Dziecko dojechało wyspane i chętne do zwiedzania ;-) Jedynym zgrzytem okazał się felerny objazd w Słowenii. Uwielbiam Chorwackie serpentyny ale tego objazdu nie polecam (Mureck-Ptuj). Droga jest fatalnej jakości (po stronie słoweńskiej), a w drodze powrotnej w nocy praktycznie nie dało się nią jechać. Na trasie moi mili spotkaliśmy: 3 sarny/jelonki (nie znam się więc pozostawiam do wyboru), z czego jeden delikwent coś dłubał nosem w dziurze w asfalcie i nie miał zamiaru z niej zejść pomimo moich uporczywych sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Musiałem czekać aż mu się znudzi. Oprócz tego przez drogę przebiegł nam: jeż szt.1, lis, szt.1, zając także jeden oraz bliżej nie zidentyfikowany zwierzak. Mój Piotruś twierdzi, że to był super pajączek ale tak czy siak nie chcieliśmy ofiar nie tylko w ludziach. Suma summarum prędkość podróżna w trakcie powrotu spadła do 20km/h. Wiem, że to co Słoweńcy wymyślili jest nie fair ale następnym razem jednak dam za wygraną i więcej bojkotów autostrad nie planuję.

Tu wcisnę 3 grosze apropos cen benzyny. To nieprawda, że wszędzie w Europie tak samo. W Polsce najtaniej ale także w Chorwacji cena 9.70kun jest atrakcyjniejsza niż w Słowenii, Austrii czy na Słowacji (1,5E).

Zagrzeb jak zwykle mnie urzekł. Zjedliśmy tam jeden z najsmaczniejszych posiłków podczas całego pobytu - w knajpie na ichniejszym głównym deptaku przy extra sympatycznej obsłudze. W końcu czułem, że żyję ;-) Niestety tylko, że nie tylko w planach nie uwzględniliśmy akurat wizyty papieża, a przygotowani na shopping zapomnieliśmy/nie doczytaliśmy że w NIEDZIELĘ wszystkie większe sklepy w CRO są zamknięte. Byliśmy potwornie rozczarowani niemożnością zrobienia zakupów. Nawet reklamowana często i gęsto tutaj na forum lodziarnia była zamknięta ;-(. O dziwo jednak nasz hotel dzielił budynek z centrum handlowym gdzie niewielka część sklepów była jednak otwarta. Jak to możliwe, nie wiem. Skupiliśmy się więc wyłącznie na zwiedzaniu, zakupy pozostawiając na poniedziałek. Mogę polecić fajne darmowe aplikacje na telefony z androidem odnośnie Zagrzebia. Jedna pomaga przemieszczać się komunikacją miejską (planuje ci trasę i przesiadki oraz podaj gdzie kiedy jaki autobus/tramwaj. Druga zaś to super informator co akurat się dzieje w mieście i jak tam trafić - naprawdę fajnie to działa (tylko trzeba mieć Internet). Hotel niby 4* i starówka ale cena jak na Zagrzeb całkiem przyzwoita. Jak ktoś chce się zatrzymać po drodze i trochę pozwiedzać bez ruszania auta to mogę polecić (bookować bezpośrednio stronę hotelu, taniej niż przez bloking.com!)

Zupełnie odmienne mam wspomnienia z drogi do i z Plitwic. Dawno temu wydawało mi się, że to mordercze serpentyny po których trzeba się wlec za innymi samochodami. Czasy się chyba zmieniły i czy to z powodu wyjazdu przed sezonem czy lepszego auta od tych, którymi podróżowałem wcześniej uważam, że obecnie nie tylko chorwackimi autostradami można podróżować sprawnie i szybko (wyjątkiem jest zakorkowana magistrala adriatycka).

Przy dojeździe do Trogiru na swoje nieszczęście wyłączyłem automapę - Aura zaś poprowadziła mnie co się okazało później najgłupszą z możliwych tras (Sibenik i dalej tuż nad morzem).

Zarezerwowany apartament w Okrugu był piękny jak na zdjęciach. Budynek niemal na samej plaży, wybudowany w 2011 roku, z garażem i urządzony w nowoczesnym minimalistycznym stylu. Tyle zalet wyspy Ciovo: drogi niezwykle kręte z dużym spadkiem do morza, brak deptaka przy morzu powodowały, że musieliśmy nosić "do city" dziecko na ręku idąc plażą (500m) a wracać wózkiem drogą asfaltową (2km). O ile Trogir jest faktycznie piękny i ma klimat (tu dziękuję pani z tego forum, która namówiła mnie do odwiedzenia tego miasta) to niestety jest tam drogo. Jak się później okazało obiad w Trogirze kosztuje 2* tyle co w takiej Novalji, w okręgu tylko nieco taniej ale to dziura, o której nie warto wspominać. W świetle tego co widziałem wcześniej i później w Chorwacji to Okrug nie zrobił na nas szczególnego wrażenia. Może po prostu szukaliśmy czegoś innego, tym niemniej dość zdziwiony byłem kiedy rozmawiałem tam z Polakami, którzy przylatywali tam samolotem i bez auta spędzali w Okrugu (z dala od Trogiru) spędzali całe wakacje. Oczywiście każdy ma inne priorytety. Mi bardzo spodobał się patent na Internet w Trogirze i okolicach. Mianowicie wykupuje się dostęp do WIFI, które działa w większości punktów dostępowych w mieście. W knajpach, pensjonatach, hotelach. Bardzo fajne. Mnie niestety baba orżnęła bo wzięła pieniądze za Internet, który działał jeden dzień. Po 10 interwencjach przyjechali panowie tak że działał jeszcze kolejne kilka godzin i kaplica. Nie dziwne że kobieta dorobiła się mega hotelu i apartamentowca. Tak chytrych Chorwatów wcześniej nie spotkałem. Mam nauczkę na przyszłość, jednak nie chcąc sobie psuć wakacyjnego nastroju odpuściłem. Mimo wszystko jeżeli ktoś chce koniecznie zawitać w Okrugu i da radę wszystkie szczegóły dogadać z kobietą przed przyjazdem to polecam to miejsce. Nowiutki budynek w atrakcyjnym miejscu, spory taraz na morze (ok. 20m. od morza i co najważniejsze na wysokości morza a nie gdzieś w górze), garaż dzięki któremu auto nie było rano nagrzane przez słońce, ekstra wyposażone mieszkanie, 36 calowe LCD odbierające także polskie kanały i to w czerwcu w cenie 50Ojro/ doba.

Najważniejsze nasze wycieczki z tej bazy to: Omis gdzie chciałem odwiedzić camping na którym spędziłem swoje pierwsze w życiu wakacje w Jugosławii (w namiocie obok wakacje spędzał znany onegdaj aktor Zaorski). Tu po raz pierwszy dostrzegłem, że Chorwacja dorabiając się powoli zmienia target turystów. Jest coraz drożej to i usługi oferują coraz lepszej jakości, a na kampingach miejsca na namiot/przyczepę masowo zamieniane są na tzw. Mobile Home. Uważam to za całkiem słuszną koncepcję, a już na pewno logiczną. Tak więc camping w Omiszu spodobał się nie tylko żonie ale i dziecku. "mulista plaża" i tysiące muszelek okazały się wielką frajdą dla trzylatka. Także miasteczko Omis okazało się bardzo urokliwe (czego nie pamiętałem). Bardzo przyjemne miejsce, może tam jeszcze przyjedziemy.

Split& - parę osób na forum przestrzegało mnie że przereklamowany itp. Dla nas jednak okazało się (tym razom nie byliśmy w Dubrowniku) najpiękniejszym miejscem jakie widzieliśmy. Promenada, i ogólnie całe stare miasto wieczorem/ wczesną nocą zrobiło na nas piorunujące wrażenie. Po prostu zakochaliśmy się w Splicie.

Kastela - to niestety druga wtopa wyjazdu. Naczytałem się na forum o Konoba Intrada, w której można zjeść fantastyczne jedzonko. Musiało się coś zmienić w tym roku bo nie sądzę aby polecający nie mieli smaku. Nas niestety nie urzekło ani miasteczko Kastel (nowy, stary i każdy inny który zobaczyliśmy) ani knajpa. Byłem załamany arogancją i ignorancją kelnera. Przy zamówieniu za 300kuna nie pofatygował się nawet aby podąć nam wszystkim sztućce. "Flagowa" plata była ze starą niesmaczną rybą. W dodatku nauczony w domu, że jedzenie nie może się zmarnować zjadłem nie tylko swoją Platę rybną ale i tuńczyka żony (moim zdaniem nawet ok. ale żonie wybitnie nie przypadł do gustu) i spaghetti dziecka. To też świadczy o wielkości porcji. Z przykrością uznaję tą knajpę za wielką porażkę ,a obiad za drugi od końca podczas naszego 3 tygodniowego pobytu.

ciąg dalszy pewnie nastąpi ponieważ:
a) Chciałbym polecić przewspaniały Camping Strasko w Novalji i w ogóle prawie cały Pag
b) Przestrzec przed korzystaniem wakacji "groupon" - okazyjna cena doskonale odzwierciedliła jakość fatalnej usługi

;-)
Ostatnio edytowano 28.06.2011 17:21 przez lulmar, łącznie edytowano 1 raz
natitalka
Plażowicz
Avatar użytkownika
Posty: 5
Dołączył(a): 20.06.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) natitalka » 28.06.2011 15:03

Ciekawa relacja :) również gorąco polecam wyspe Pag, jest wyjątkowa :D
lulmar
Croentuzjasta
Posty: 147
Dołączył(a): 29.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) lulmar » 28.06.2011 17:20

Novalja leży właśnie na wyspie Pag. Byłem tam po raz piąty i z największą przyjemnością opiszę bo to moje ukochane miejsce.

Postaram się też odkopać parę fotek ;-)
e-lka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 243
Dołączył(a): 07.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) e-lka » 30.06.2011 16:28

czekam niecierpliwie na dalszy opis i fotki
lulmar
Croentuzjasta
Posty: 147
Dołączył(a): 29.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) lulmar » 05.07.2011 15:10

Trochę zastanawiałem się czy zamieszczać zdjęcia. Niestety na zdecydowanej większości jest moja rodzinka, a chyba nikt (mam nadzieję) nie ma chęci by podziwiać jakiego mam pięknego synka i uroczą żonę ;-) Te z widoczkami dla odmiany nie są tak fascynujące żeby mogły konkurować z arcydziełami co poniektórych Romaniaków.

Ja bardziej chciałbym się podzielić wrażeniami, co moim zdaniem zmieniło się w Chorwacji przez te lata, gdzie mi się podobało i na co zwróciłem szczególną uwagę, szczególnie, że np. nie zwróciłem uwagi abyście się rozpisywali w temacie kolorów samochodów w Chorwacji ;-) Tak ja zwróciłem uwagę, że o ile u nas panuje szarzyzna i jakiego auta byśmy nie kupowali to przeważnie wybiera się kolory „ochronne”, tak by brudu nie było „za bardzo widać”. W Chorwacji zaś mnóstwo aut w kolorach jaskrawych: żółtym, zielonym czy czerwonym. W ogóle tak jakoś bardziej kolorowo, wesoło. A co najważniejsze - wszystkie te auta mogą być w niepewnym stanie technicznym ale przynajmniej są nienagannie czyste. Nic dziwnego porównując z cenami przynajmniej w Warszawie tam umycie auta kosztuje naprawdę grosze (30 kuna full mycie ręczne w Trogir, za 50 kuna full wypas z odkurzaniem, woskowaniem i nabłyszczaniem felg i plastików w środku. Co kraj to obyczaj. Jeśli wchodzisz między wrony… musisz jeździć czystym autem ;-)

Wracając do tematu: Z Ciovo do Novalji wybraliśmy się raczej bez żalu. Wściekły, ze ostatniego dnia nie miałem Internetu - nie przygotowałem planu zwiedzania Sibenika. Jedyna miła osoba, która przypominała mi starą dobrą Chorwację okazał się kelner z portowej knajpki. No przesadzam - on jednak był tak śmieszny, że polecam odwiedzić konobe w porcie ze względu na jego osobę. To zaś pewnie było przyczyną, że Sibenik nas nie zachwycił. Jak się nie wie co zwiedzać to jedzie się na starówkę i polega się na zabytkach z POI samochodowej navi. W Sibenik moja zona zorganizowała sobie shopping, ja zaś obiadek w jakiejś portowej knajpce z moim synkiem. Później co okazało się brzemienne w skutkach junior zadebiutował na trampolinie. Niestety jeżeli chodzi o atrakcje dla dzieci to Okrug/Ciovo wypadał wręcz fatalnie, dlatego z wielką radością zatrzymywaliśmy się wszędzie gdzie wyglądało coś na plac zabaw. Piotruś przeszczęśliwy ale w drodze na Pag okazało się, że skoki na trampolinie po jedzeniu nie są dobre w trakcie podróży. Nie wdając się w szczegóły, tuż przed mostem na wyspę mieliśmy postój, którego główną przyczyną nie było cykanie super widoczków księżycowej wyspy. Chłopak dzielny od razu chciał się bawić i zabrawszy tacie kamerę sam sfilmował potem most i okolicę. Czego nie pamiętałem, z autostrady droga do samego miasta PAG jest w porządeczku. Wraz z jakimś Bośniakiem śmigaliśmy do samej Novalji. Sympatyczny młody człowiek się zatrzymał na skrzyżowaniu przed obwodnica miasta, żeby nam przybić piątkę. Uwage naszą przykuwa hipermarket, którego „za moich czasów” nie było. Myślę sobie, no to jak w domu i jedziemy w moje ukochane miejsce: autocamp Strasko.

Tu spotkało nas małe zdziwko - tłumy. Sobota to dzień wymian w domkach - mobile home. Do takiego także i my się wybieraliśmy, niestety żeby dostać klucze musieliśmy odstać 45 (sic!) minut w kolejce. Jedynym rozczarowaniem był fakt, że z wcześniejszych informacji miałem mieć domek pierwszy od morza, a dostałem drugi. Poza tym nie było na co narzekać. Pierwszy raz wylądowałem w tak nowoczesnym mobile Home i byliśmy więcej niż usatysfakcjonowani. Dwie sypialnie z bardzo wygodnymi łóżkami (no może ciutek przykrótkie łóżko ale… ;-). Salon z LCD z TVsat, cichutka i wydajna Klima, lodówa, zamrażalnik i w ogóle bardzo dobrze wyposażona kuchnia, no i dwie w pełni wyposażone łazienki. Jak na nasze ekipę 2+1 było to aż aż. Szczególnie, że spore kabiny prysznicowe mogły spokojnie robić za dwuosobowe ;-). Do tego duży drewniany taras w odległości 25m. od morza i 15 od plaży. Najważniejsze w tym wszystkim było to, że to było NOWE, pachnące świeżością. Byliśmy absolutnie pierwszymi mieszkańcami tego domku i czuliśmy się po królewsku. Pomyśleć że na tym campingu zawsze spałem pod namiotem, a teraz? Odpalam bezprzewodowy Internet w telefonie co by zaktualizować pogodę i parę programów aneroidowych, żona laptopa i stwierdzamy, że Internet śmiga. Czasy się jednak zmieniają ;-) A najważniejsze to wciąż jesteśmy nad morzem i tym razem korzystamy wyłącznie z zalet obcowania na łonie natury, a nie musimy więcej korzystać ze wspólnych sanitariatów. Później się okazało, że jednak skorzystaliśmy - za 20kuna kupowało się żeton do pralki. Dla naszego juniora 3 koszulki na dobę czasem okazywało się mało.

Jakie są zalety życia na campingu to spędzającym tam rok rocznie wakacje raczej mówić nie muszę. 24h na świeżym powietrzu dla mieszczucha to super regeneracja organizmu. Wyjść, wykąpać się w morzu można wyjść korzystając z 3 minutowej przerwy pomiędzy posiłkami, a dziecko bawiące się na tarasie domku obserwować z plaży (bądź na odwrót). Na miejscu wiele atrakcji - aerobik, tańce w morzu, zajęcia dla dzieci pod opieką fachowych przedszkolanek, a wieczorami dicho dla dzieci z atrakcjami także dla dorosłych. Oprócz tego wypożyczalnie skuterów wodnych, rowerów, łódek, czy baniek powietrznych do wody. A wszystko to z umiarem - nachalnie. Np. skutery tylko przy linii końcowej kampingu, na uboczu i w wyznaczonym akwenie. Korty tenisowe, czy pola do minigolfa to już raczej standard w Cro więc nie ma co się rozpisywać. Ogólnie na miejscu można siedzieć i wypoczywać, a wieczorami city Novalia. 7 lat temu moja obecna żona była przerażona „wielkomiejskością” imprez w Zrce. Tym razem byliśmy tam za dnia i miejsce te okazało się super także dla dzieci. Plac zabaw, czy nowe atrakcje w Kalypso okazały się nie lada atrakcją, a baseny w Papaya club tym czego brakowało nam w Novalii.

Jeżeli chodzi o jedzonko to Novalia Rules! Zarówno jeżeli chodzi o ceny jak i jakość dań w tamtejszych Konobach. W te wakacje tylko obiadek w Opatii mógł się równać ze smakiem Dan w Moby Dicku - gdzie kelner mówi po polsku. Nie znam też innego miejsca gdzie kalmary z porannego połowu „prżeny” można dostać za 30 kuna. Tylko portowy Fast Food w którym dzielnie od 15 lat sobie „dojadam”. Co najdziwniejsze te tanie lignie smakują mi najlepiej ze wszystkich. Szkoda, że tam nie można dostać „na żaru” - takie najlepsze jadłem w Moby Dicku ale w Zagrzebiu. Polecam także konobe number 5 - zarówno jeżeli chodzi o pizze jak i makarony i zupy. Obsługa jest bardzo uprzejma. Menu dla juniora powstało na szybko z naszego przepisu, a kucharz grzecznie zrealizował nasze życzenia nie traktując tego nawet jako usługę extra.

W centrum jak zawsze urokliwy deptak i mnóstwo straganów z pamiątkami. Całkiem nieźle się to komponuje. Co zmienili to szlaban przy wjeździe do centrum - trzeba bulić jak chce się parkować w samym centrum. Pod tym względem jest spora róznica pomiędzy Pag, a Novalią. Pag jako miasto jest większe ale jako kurort mniejsze. Jeżeli nie lubimy tłoku to Novalia (miasto nie kamping) może się nam nie podobać. Dla mnie to jednak same zalety - mnóstwo atrakcji, koncerty, puby, drink bary… niestety nie ma już Punk rock Cafe gdzie spędzałem czas jako nastolatek. Szkoda… ale nie dziwne właścicielka nigdy nie wiedziała kto co i za ile zamówił.

Kultowy bar w Novalii spot którego ruszały onegdaj busiki do Zrce - Cocomo nie ma już charakterystycznego znaku drogowego z odległościami na Jamajkę i Hawaje. Za to zrobił się dwupoziomowy i panuje tam nowy styl UV. Zresztą podobnie jak w drink barze obok. Naprawdę niewiele jest tak stylowych lokali w PL co na jednej uliczce Novalji. Ze względu na juniora tym razem nie zabawiliśmy tam dłużej, a i Zrce nocą tym razem nie było dla nas. Ale co tam, kiedyś sobie odbijemy ;-)

W City także są trampoliny i place zabaw dla dzieci. Tych jest praktycznie wszędzie w Novalii pełno. Różnorodne atrakcje były powodem dla którego zarówno junior jak i moja kochana małżonka pokochali Novalię i nie chcieli z niej wracać. To niesamowite jak w jednym miejscu można mieć w zależności od nastroju: cisze i spokój (autocamp), luksus (mobile Home) zapewnione atrakcje (kampingowe atrakcje), wspaniałe jedzenie (Konoby w Novalii), przystępne ceny (Fast food rybny w porcie). Klimatyczne drink bary (Novalia), festyny i koncerty (Novalia) i jedną z lepszych Chorwackich imprezowi (Zrce).

Zjechałem Chorwacje wzdłuż i w szerz ale wszędzie mi czegoś brakowało. Domyslam się, że w sumie wciąż niewiele widziałem bo nawet jak gdzieś się zatrzymałem na parę godzin to niewiele wiem ale w Novalii wiem że żyję i nigdy się nie nudzę.


Cdn….
Ostatnio edytowano 05.07.2011 15:38 przez lulmar, łącznie edytowano 2 razy
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 05.07.2011 15:16

Dawaj dalej, Crikvenica ( właściwie Selce ) to mój tegoroczny kierunek.
lulmar
Croentuzjasta
Posty: 147
Dołączył(a): 29.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) lulmar » 05.07.2011 15:33

na dzisiaj wystarczy> Crikvenicy tak dobrze nie poznałem ale z pewnoscią starówkę i główny deptak ma bardzo fajny. Bardzo mi się podobała główna ulica oddalona nieco od plaży tak, żeby plażowicze nie czuli samochodów na plecach. Bez wielkiej historii i zabytków ale ze smakiem. Przyznam, że nie doceniałem tego miejsca wcześniej.



A teraz powrót do Trogir i to co mnie urzekło:

Obrazek

rzadki widok - pusto na głównym deptaku. Uroki przyjazdu przed sezonem.

3 dni później już inny świat:

Obrazek

Inny świat czyli atak jachtów i rowerów na Trogir.

Obrazek

było ich 12 sztuk i prezentowały się okazale. A z każdego z nich wystawiono tysiąc rowerów...
no może 10 ale i tak było tego zatrzęsienie. A potem ci goście przypuścili szturm na miasto i było bosko. Jakiś angol śpiewał rockowe szanty w knajpce. Dołączył się Chorwat z bongosami i tak spontanicznie zrobili wypas show. Piotruś tańczył do muzy, aż usnął ;-)


Obrazek

I zostawiamy Trogir, było miło ale w Trogirze. Okrug nas nie urzekł więc żegnamy go ozięble ;-)
lulmar
Croentuzjasta
Posty: 147
Dołączył(a): 29.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) lulmar » 05.07.2011 15:56

Mam parę przemyśleń za które niechybnie zostanę zlinczowany.

Trudno.

1. Miałem wrażenie, że udział ilości polskich turystów w łącznej ich liczbie w danym kurorcie jest odwrotnie proporcjonalny do atrakcyjności turystycznej miejsc. Czy to ma znaczyć że Polacy nie mają gustu? Z pewnością nie. Myślę, że w Polsce wciąż decydującą rolę odgrywa cena i tu jest pies pogrzebany. Oczywiście mamy turystów we wszystkich możliwych przedziałach - od biednych szukających taniego wypoczynku po milionerów co co weekend latają samolotem do Dubrownika na obiad.

O ile jednak wśród chorwackich "biednych studentów" obserwuję raczej wybór tańszych pokojów dalej od centrum w kurorcie to u nas bardzo często biura podróży wykorzystują brak wiedzy swoich klientów. Żeby nie było że jestem taki mądrala to dodam, że sam oczywiście tak samo pakuje się w takie kałabały typu Crikvenica z Groupon. Crickwenica akurat miasto niczego sobie tylko te pokoje omorika depadance...


Odwiedziliśmy miejscowości wręcz zalane Polakami. Nie byłoby nic w tym złego, gdyby nie to, że nie były to ani ładne ani fajne miejsca. Sorki, - oczywiście porównując do siedzenia w domu w polsce to z pewnoscią super ale... Kwestia wyboru. Już wiele osób, w tym rodowitych Chorwatów mówiło mi: "Follow Slovenians from Lublana and Maribor, they know best places". ;-) Tak chciałem robić ale wiecie, rodzina dzieci... ;-)

Z miejsc przez nich polecanych wciąż nie odwiedziłem Korculi i jakiegoś miejsca w Montenegro. Może kiedyś jeszcze się wybiorę.
lulmar
Croentuzjasta
Posty: 147
Dołączył(a): 29.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) lulmar » 05.07.2011 16:25

2. Chyba znacznie bardziej tragiczne

Zarówno FKK jak i topless powoli zamiera w Chorwacji.

Nie da się ukryć, - kampingi FKK są coraz mniejsze, a na plażach gdzie kiedyś w staniku opalały się wyłącznie Polski, teraz bez opalają się wyłącznie starsze Niemki i Węgierki. Zastanawiam się czy winna jest temu technika i wszechobecny internet czy katolicki nacjonalizm, który przez lata wypaczył Chorwatów czyniąc z ludzi na maksa otwartych i tolerancyjnych - bardziej zamkniętych i w nie do końca dla mnie właściwy sposób okazujących swoją dumę narodową.

Dygresyjka:
Globalizacja zmienia także plaże, ludzie nawet na końcu świata mogą mieć problem z odnalezieniem prywatności. Jeszcze chwila i nawet bezludna wyspa nam nic nie da. Google pozwoli śledzić kto i kiedy rozbiera się na plaży nawet na bezludnej wyspie. Kocham technikę i wiążące się z nią dobrodziejstwa ale akurat to mi przeszkadza ;-(

Druga przyczyna wiąże się moimi wspomnieniami z dzieciństwa. Oj jaką miałem radochę jak zbliżałem się do dowolnie wybranego kiosku w byłej Jugosławii. Pism z rozebranymi paniami było więcej niż obecnie drukuje się tytułów wszystkich w danym kraju. Po upadku Jugosławii obserwowałem rokrocznie postępującą cenzurę obyczajowa. Pewnie dla wielu ludzi to dobrze ale mi akurat zupełnie nie przeszkadzało. tak jak było dawniej. W końcu na plażach Dalmacji kiedy jeszcze w EU nikt nie wiedział co to internet po raz pierwszy jako dziecko miałem okazje popatrzeć na panie w toplesie. I komu to przeszkadzało ;-)
Ostatnio edytowano 05.07.2011 19:44 przez lulmar, łącznie edytowano 2 razy
lulmar
Croentuzjasta
Posty: 147
Dołączył(a): 29.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) lulmar » 05.07.2011 17:04

Zero odzewu ;-(

To może zagadka. Pierwszy wygrywa piwko Lasko (o ile nie będę czekać na odp. tak długo, że sam zdążę wypić)

Obrazek


Pytanie brzmi co to za miejsce i do czego to służy
Katrina
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 132
Dołączył(a): 02.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katrina » 05.07.2011 17:40

Zrce - Kalypso beach club - podejrzewam...
krutom
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3344
Dołączył(a): 16.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) krutom » 05.07.2011 17:47

lulmar napisał(a):Zero odzewu ;-(


Bo pewnie większość siedzi właśnie w CRO i nie śledzi forum.

Nie wiem co to za miejsce i do czego służy.

Uwagi ciekawe, tym bardziej, że i ja bywam w Cro w różnych odstępach czasu i potwierdzam postępujacą komercjalizację.
Pamietam jeszcze Jugosławię z lat dzieciństwa i czasów studenckich.

Dawaj dalej, dla mnie ciekawe.
lulmar
Croentuzjasta
Posty: 147
Dołączył(a): 29.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) lulmar » 05.07.2011 19:32

Katrina napisał(a):Zrce - Kalypso beach club - podejrzewam...


Doskonale! Niestety akurat bardziej podstępne zdjęcia zostały w domu.
A druga część pytania? Jakieś pomysły? :twisted: :twisted: :twisted:
lulmar
Croentuzjasta
Posty: 147
Dołączył(a): 29.11.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) lulmar » 05.07.2011 19:34

krutom napisał(a):
lulmar napisał(a):Zero odzewu ;-(


Bo pewnie większość siedzi właśnie w CRO i nie śledzi forum.

Nie wiem co to za miejsce i do czego służy.

Uwagi ciekawe, tym bardziej, że i ja bywam w Cro w różnych odstępach czasu i potwierdzam postępujacą komercjalizację.
Pamietam jeszcze Jugosławię z lat dzieciństwa i czasów studenckich.

Dawaj dalej, dla mnie ciekawe.



Dzięki za dobre słowo. Jako umysł ścisły to poematu nie stworze ale mam nadzieję, że chociaż ktoś się ze mną pokłóci. Że wcale nie mam racji a propos czegoś tam bo jest tak i tak anie siak ;-)

A zawsze lepiej się kłócić na temat półnagich kobiet w Chorwacji niż na temat polityki :lol: :lol: :lol: :lol:


btw. Si si - widać jak Chorwaci się bogacą. Kraju nie powiększą więc w coraz to zasobniejszych turystów celują.
Katrina
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 132
Dołączył(a): 02.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katrina » 05.07.2011 20:30

lulmar napisał(a):
Katrina napisał(a):Zrce - Kalypso beach club - podejrzewam...


Doskonale! Niestety akurat bardziej podstępne zdjęcia zostały w domu.
A druga część pytania? Jakieś pomysły? :twisted: :twisted: :twisted:


to co mi się kojarzy z tymi łóżkami i baldachimami chyba nie nadaje się do publikacji przed 22... :devil:
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Powrót po latach: Zagrzeb, Ciovo, Novalja, Crikvenica
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone