Mój Brač na ziemi

peyter napisał(a):Hej.
No i skusiliśmy się na Brać Wczoraj wylądowaliśmy w Bol. Pogoda po drodze mocno osłabiła morale - bo od Polski aż do tunelu sveti Rok lało tak że ledwo drogę był widać i temperatura 13 stopni.
No ale Dalmacja przywitała nas temperaturą 29 stopni . Zjazd do Bol rzeczywiście przepiękny, zresztą jak i cała droga z Supetaru - niemniej jednak jest nie lada wyzwaniem dla zapakowanego samochodu.
Uciekam do wody, bo spać już nie mogę.

Witaj, Peyter! Ale Ci dobrze Wspaniałych wakacji!

Magdalena S. napisał(a):Bardzo podoba mi się Twoja relacja. Byliśmy w Bolu trzy lata temu, przez jeden dzień.
Nie mieliśmy pogody i niestety niespecjalnie mnie zachwycił.
Kolejny wyjazd do Chorwacji już za tydzień i zachęciłaś mnie by tym razem popłynąć i zobaczyć północną część wyspy.

Hej Magda! Fajnie, że Ci się podoba

Czesiek63 napisał(a):Co ..........???? Sweter w Chorwacji? jakieś żarty pozdrawiam znakomita relacja jak zwykle

Bo ja ciepłolubna jestem
Dzięki, Czesiek!



Witaj, Fata z powrotem!

Fatamorgana napisał(a):Niebawem pogadamy o tej dziwnej wyspie...

No ja mam nadzieję Szkoda, że nie dotarliście do Murvicy, ale na pewno widzieliście wiele innych pięknych miejsc. Jestem ciekawa, czy Wyspa rzuciła na Was urok

Będzie relacja?

AniaJ. napisał(a):No i po naszych braćkich wakacjach...
Jestem z powrotem, nadrabiam zaległości i tęsknię za Chorwacją tak bardzo, bardzo... Znów było za krótko!!!

PS. Murvica to raj

Aniu, witaj ponownie

Ja też tęsknię za rajem... Będziesz pisała na forum coś o tych wakacjach? Jeśli nie planujesz, to skrobnij mi maila, proszę, bo jestem bardzo ciekawa, jak Wam było, zwłaszcza na Aloa



Peyter, fajnie, że wrzuciłeś kilka fotek z okolic Murvicy. Piękna zatoczka Czekam na Twoją relację


Mam nadzieję, że jutro wreszcie znajdę trochę czasu i uda mi się skrobnąć następny odcinek.

25 lipca (środa): Przeprowadzka

Dzisiaj przeprowadzamy się na południową stronę wyspy. Kajak ląduje na bagażniku dachowym, oczywiście dobrze przywiązany (tutaj jeszcze nie był ):



Widoczność mamy nieco ograniczoną :



Nie bójcie się, nie było to niebezpieczne Cały czas mieliśmy wszystko pod kontrolą. Mijały nas dwa radiowozy i też nie widziały nic dziwnego w takim transportowaniu kajaka

Rano zmoczył nas deszcz, musieliśmy niestety zwijać mokry namiot. Ale już niedługo wyschnie
Był to już na szczęście ostatni deszcz w Chorwacji w czasie tych wakacji. Od teraz tylko słonko i hica

Dojeżdżamy (szutrem) do campingu Aloa:



Miejsce, które sobie wczoraj upatrzyliśmy, niestety już jest zajęte. Ale znajdujemy jeszcze lepsze - będziemy mieć dla siebie cały taras:



Nasz bałagan :



i widok sprzed namiotu:



Pora na opis i kilka zdjęć campingu:



Zmywaki i bar, w którym będziemy przesiadywać wieczorami:



Znajduje się tu również recepcja. Oprócz piwa można też rano kupić kawę i croissanty, a wieczorami zamówić chleb.

Koło baru swój mały domek (ogrodzony teren) mają żółwie (są dwa osobniki):



oraz złote rybki, które żyją w oczku wodnym w symbiozie z żabami Dzięki temu wieczorami słychać miłe dla ucha kumkanie

Camping jest położony tarasowato. Można się rozbić w cieniu, w lasku (tylko dla namiotów) albo, tak jak my, na tarasie, w słońcu lub półcieniu (zdarzają się też całkowicie zacienione tarasy). My wybraliśmy miejsce, z którego mieliśmy blisko do toalet i baru, ale daleko do plaży (mieszkaliśmy wysoko).

Przy zejściu na plażę, na ostatnim, dużym tarasie znajduje się jeszcze jeden bar (beach bar):



a obok niego leżaki do wynajęcia (15 kun za dobę) i "hawajskie parasole":



Tak to wygląda widziane z plaży:



Właśnie - plaża! Jest dosyć wąska i niewielka, więc "rozszerzono" ją poprzez pływające platformy:



(Na tym zdjęciu widać też zacumowanego Challengera )

Nasza ulubiona "platforma" to ta najdalsza - niebieska. Płynęliśmy tak z całym majdanem zamkniętym w wodoszczelnym worku. Dzięki temu mogliśmy się wygodnie położyć na karimatach i ręcznikach, poczytać sobie, zjeść...

Widok z naszej "niebieskiej plaży":



Camping Aloa i okolice często nawiedzają surferzy:




Na campingu jest wypożyczalnia desek, ale nie wiem, jaki jest cennik, bo się tym nie interesowaliśmy.

Łazienki są bardzo przyzwoite - czyste, nigdy nie zabrakło papieru toaletowego ani mydła:



Jest też drugi budynek toalet, w dolnej części campu, w odrobinę gorszym stanie. Moim zdaniem trochę za mało pryszniców - u góry jeden damski i jeden męski plus dwa zewnętrzne, a na dole tylko dwa zewnętrzne.

Generalnie camping bardzo nam się podoba i poza zatykaniem się odpływu pod damskim prysznicem (po zgłoszeniu obsługa zareagowała natychmiast i problem zniknął) nie miałam zastrzeżeń. No może jeszcze fakt, że prąd (camp miał swój generator) był wyłączany o 1 w nocy i ponownie włączany koło 6 rano. Trzeba być tego świadomym i nie trzymać łatwo psujących się rzeczy w lodówce.

Po przyjeździe i rozbiciu się oddaliśmy się błogiemu leniuchowaniu na "niebieskiej plaży", a później raczyliśmy się pyszną oradą i białym winem :




Jako że jest pora obiadowa , życzę wszystkim smacznego!