Mam okazję dwa razy do roku pracować z Francuzami.
W życiu nie widziałem tak zakłamanych, dwulicowych, fałszywych, nieogarniętych ( w tym miejscu sobie odpuszczę dalsze okreslenia) ludzi, pozbawionych zupełnie intelektu.
I to by idealnie pasowało to Twojej teorii, gdyby nie fakt, że są biali.
majeczka napisał(a): Cóż, nie zajmują predysponowanych stanowisk...
Takich jak pedagog czy terapeuta?
majeczka napisał(a):p.s. nie wiem czy byłeś w Paryżu, a szczególnie na jego obrzeżach?
Dwa razy.
Byłem na Barbès, Montmartre, jeździłem metrem, żarłem w syryjskich "knajpach".
Oczywiscie w dzień, bo w nocy bym raczej z takiego Barbès nie wyszedł.
W każdej bramie dwóch, trzech zakapiorów, którzy patrzą mało przychylnym wzrokiem (delikatnie rzecz ujmując).
Syf, brud, smród i ubóstwo.
Ale sądzisz, że ci ludzie są pozbawieni intelektu?
Oj, na pewno nie.
Oni bardzo dobrze sobie to wymyslili, a Państwo im na to dało przyzwolenie.
Dostali taki socjal, że w d...mają pracę.
Mają więc czas zajmować się niczym i jeszcze nieźle na tym wychodzą.
Więc z nudów trzeba
skroić frajera, rozwalić jakąs witrynę sklepową czy autobus.
Problem polega na tym, że nie są to żadni emigranci.
To dzieci emigrantów urodzeni we Francji, a więc obywatele tego kraju.
Jaki kraj, tacy obywatele.
I nie dziel ludzi
aryjskimi kryteriami, bo jak napisałem powyżej, ja mam niemiłe doswiadczenia z tymi
jasniejszymi Francuzami.
Ale nawet na ich podstawie nie mogę powiedzieć, że Francuzi to debile.
Tak jakbym powiedział, że wszyscy księża to pedofile (choć tu raczej prawdopodobieństwo
trafienia jest większe).
Chyba mimowolnie sam wszedłem na zakazane tematy, więc już wystarczy.
Każde miejsce ma ciemną i jasną stronę.
Paryż też.
Faktem jest, że tej ciemniejszej więcej.
I to nie tylko ze względu na kolor skóry.