Dzięki wszystkim za odwiedziny
A skoro zainteresowanie istnieje to zaczynamy ciąg dalszy.
Drugi dzień pobytu upłynął nam pod znakiem typowego leniuchowania, odbijania podróży i delektowania się plażą, wodą, i życiem podwodnym

A wieczorkiem (powoli) tradycyjnie kolacja na naszym tarasie, jednak dziś zakrapiana rakiją i winkiem od Petara

I co dziwne po rakii nawet jakies zdjęcia wychodziły
Trzeciego dnia postanowiliśmy zrealizować pierwszy z naszych planów, a właściwie pierwszy plus bonus. Początkowo planowaliśmy wypad jedynie do Splitu, jednak za namową znajomych postanowiliśmy zaliczyć również Trogir. I to był bardzo dobry pomysł. Sprzyjała nam przy tym wszystkim pogoda, było pochmurno, trochę chłodniej, więc pogoda wymarzona do spacerów

niestety gorsza dla zdjęć
W Trogirze trafiliśmy na niezwykle pasjonujące zawody

w kulki
Spotkaliśmy też prawdziwego artystę
A tu na drugiego
Na koniec zaserwowaliśmy sobie lody

. Daaaawno takich dobrych nie jedliśmy
Z Trogiru wyruszyliśmy w drogę powrotną mając w planie oczywiście Split
Tu też trafiliśmy na artystę
Fajny pomysł na parking dla motocykli
Niestety spory fragment Pałacu Dioklecjana jest w trakcie renowacji ale dobrze, za kilka lat będzie na co popatrzeć

W każdym razie koniecznie trzeba tam wrócić
Czwarty dzień to typowe plażowanie
I nawet małżonka Viniowa dała się namówić na zwiedzanie podwodnego świata
A to PIMM z najpiękniejszej strony
A że po obiedzie pogoda się trochę popsuła, postanowiliśmy zaliczyć Omiś
Przyznaję, że Omiś wywarł na nas ogromne wrażenie !! Mała korekta scenografii i można tam nakręcać filmy z gatunku "baśń tysiąca i jednej nocy"
Kolejne dwa dni, to również typowe plażowanie z tym, że szóstego dnia stwierdziliśmy, że nie byliśmy jeszcze w górnej części Marusici !! No i nie widziałem jeszcze słynnego różowego Cadillac'a
Korzystając z ubytków w oszkleniu auta utrwaliłem jego wnętrze. Kurcze szkoda, że tak się auto zmarnowało
Kościółek w Marusi też sprawia sympatyczne wrażenie
Siódmy dzień to kolejne typowe leniuchowanie na plaży, za to ósmy dzień był pełen wrażeń. Wybraliśmy się na fishpicnic na Brać do miasteczka Supetar i Postira.
No to wypływamy z Omisia
Za sterami sam kapitan, więc dopłyniemy, nie wiem jeszcze dokąd, ale gdzieś się zatrzymamy
Supetar coraz bliżej, więc kierunek chyba dobr
No i jesteśmy. Supetar przywitał nas taką temperaturą:
Supetar wywarł na nas kapitalne wrażenie. W takim miejscu mógłbym się zestarzeć

No może plaża nie dorównuje do tej w Marusi, ale fragment po lewej stronie portu (patrząc od strony morza), z białymi owalnymi kamieniami już daje radę
Na pokładzie obiecany fishpicnic, więc najedzeni do syta ruszamy do Postiry. Nasz Kapitan też wydawał się być w dobrym humorze
Po powrocie do Omisia poddaliśmy się pokusie sprawdzenia, co się kryje ze za magiczną bramą:
... po czym postanowiliśmy sprawdzić dośc słynna już konobę Kremenko w miejscowości Sviniśće… i to było coś niesamowitego, takich wrażeń z drogi to ja chyba nigdy nie zapomnę
Takich zakrętasów I wywijasów to ja w życiu nie widziałem
Sama konoba niesamowita sprawa, knajpa zrobiona na styl Flinstonów, wykuta w skale.. rewelacja. Jedyny mankament to taki, że nie można tam sobie wejść ot tak sobie, niestety wejście możliwe jest jedynie po wcześniejszej rezerwacji. Przy następnej okazji koniecznie musimy tam wrócić na małe co nieco
Wieczorkiem postanowiliśmy jeszcze zaliczyć szybką plażę połączoną z małą sesja foto
Dzień dziewiąty, to niestety ostatni dzień pobytu w Marusi, więc spędziliśmy go do późnych godzin wieczornych na plaży.
Dziesiątego dnia jako że już ok. godz. 9:00 musieliśmy opuścić PIMM'a zaplanowaliśmy małe smażenie na plaży w Omisiu, później obiad i w droge do Plitvic. I tak tez robiliśmy, przy czym mając w głowach nasza plażę w Marusi, plaża w Omisiu sprawiała przygnębiające wrażenie.
Tak to dobiegł końca nasz pierwszy pobyt w nadmorskiej części Chorwacji. Podsumowując: to były jak dotychczas najlepsze nasze wakacje !! I - jeśli tylko okoliczności pozwolą będziemy tu wracać często
Ale to jeszcze nie koniec wakacji a.d. 2010
Czas na PLITVICKA JEZERA !!