1 maja, poniedziałek c.d.Kawałek za termami, właściwie tuż obok, jest miejsce, które wg mnie nadawałoby się na nocleg. Jest to kawałek sosnowego lasku, ogrodzony, ale z otwartymi na oścież bramami... albo wcale tam bram nie było

, tego dokładnie nie kojarzę. Są tam 2 czy 3 skaliste zatoczki, na plażowanie takie sobie, ale sam lasek sprawiał wrażenie miejsca gdzie można by się zaszyć nocną porą – choć okolica dość zaludniona, więc raczej poza sezonem. Ale tak się złożyło, że nie skorzystaliśmy, znaleźliśmy fajniejsze miejsca

.
Pisząc „zaludnione” miałem na myśli także TO

– Faliraki, część hotelowa

.





No tak

, w Bułgarii nad morzem nas nie było, w Rumunii – tylko na dzikiej plaży bliżej delty Dunaju, Lazurowe Wybrzeże kompletnie nieznane, podobnie wszelakie hiszpańskie Costy... we Włoszech nad morzem trafialiśmy na bardziej kameralną zabudowę, w Chorwacji czegoś takiego też nie ma, w Czarnogórze też nie było gdy byliśmy... może nieco podobnie było jedynie w Albanii tu i ówdzie – tak czy inaczej, ten widok nas nieco poraził. Na szczęście my tylko przejazdem

na szczęście nie musimy spędzać tu więcej czasu niż jest niezbędne na pokonanie tego odcinkowego koszmaru w naszym greckim raju...
Na tych, którzy jednak muszą

czeka m.in. taka atrakcja


A to średnio raczej udana próba przeniesienia cykladzkiego klimatu na tutejszy grunt (po drugiej stronie ulicy).

Centrum Faliraków "niehotelowych" widziane z drogi przelotowej jest groteskową kwintesencją plastiku i kiczu (przejeżdżaliśmy tamtędy co najmniej kilka razy), aż teraz żałuję że nie zatrzymaliśmy się by pstryknąć kilka fotek

. Niemniej, okolica ma jedną zaletę - można tam trafić na oficjalną plażę naturystyczną

, zajechaliśmy by popatrzeć jak się sprawa przedstawia i jak plaża wygląda. Pięknością nie grzeszący kawałek piasku otoczony ciemnymi skałami nie przypadł nam do gustu, ale trzeba docenić fakt, że w ogóle taka plaża istnieje

.