Małe i duże bałkańskie podróże :-)

Po drugiej stronie drogi można natknąć się na takie zabudowania



Wszechobecne kapliczki.



Jakby ktoś miał wątpliwości dokąd trafił...



Okolice Paheny

Nie tylko my zwiedzamy. Jak się okazuje, turystów na Milos jest dość sporo. Można ich poznać po nowiutkich, niedużych autach z wypożyczalni, ewentualnie quadach bądź skuterach .













Kawałek dalej jest miejsce, które można określić dwoma słowami Filakopi i Papafragas. Pierwsza nazwa odnosi się do miasta z czasów minojskich (3 i 2 tysiąclecie p.n.e.) i późniejszych, mykeńskich (ok. 1500 p.n.e.) którego część położona jest na niewysokim pagórku, a część obecnie znajduje się pod poziomem morza. Filakopi było wielkim centrum handlu obsydianem, minerałem wulkanicznym w dużych ilościach występującym na wyspie. W ostatnich latach wstrzymano prace badawcze i wykopaliskowe nad tym miejscem, mimo, że podobno jest to dość obiecujące stanowisko.

Tak wygląda Filakopi z drogi... uznaliśmy zgodnie, że szkoda nam sił i czasu by wędrować po kupce kamieni , choć cena 2 euro od osoby była całkiem zachęcająca

Znacznie bardziej zafascynowało nas Papafragas, czyli jeden z cudów natury na Milos. Jest to głęboko wcięta w klifowe, jasne i miękkie skały zatoczka zakończona podwodną jaskinią, ze skomplikowanymi, mniejszymi lub większymi połączeniami z otwartym morzem. W klifie widać wiele wydłubanych otworów i większych grot, kiedy powstały, trudno powiedzieć, może nawet służyły za łatwo dostępne domy?

Z góry wszystko to wygląda to mniej więcej tak:

Potwornie silny wiatr niemal spycha nas z klifu wprost we wzburzoną morską toń, jednak spektakl który tworzą fale rozbijające się o skały jest pasjonujący... długą chwilę stoimy jak urzeczeni wpatrując się w siłę żywiołu .

Przyziemna strona spektaklu jest taka, że wiatr porywa kropelki morskiej, słonej wody tworząc mgiełkę osiadającą na obiektywach aparatów , co parę chwil trzeba znów wycierać szkła... a osad ten wcale nie jest łatwy do usunięcia .





























c.d.n.

O jeny ale wieje Aż mi włosy na głowie mierzwi
Ciekawe wybrzeże, kipiel przez ten wiatr niesamowita

pozdr

janusz.w. napisał(a):O jeny ale wieje Aż mi włosy na głowie mierzwi
Ciekawe wybrzeże, kipiel przez ten wiatr niesamowita

Troszeczkę powiewało, fakt
Niektórzy (ci z włosami ) mogliby mieć rzeczywiście problem

Bezwietrznych dni w ciągu tych 3 tygodni właściwie nie było , ale tak silny wiatr jak tego dnia wiał jeszcze tylko raz.

Milos generalnie ma ciekawe wybrzeże , w tej okolicy jest jedno takie miejsce, że można przyjechać na wyspę tylko i wyłącznie by je zobaczyć

Pozdrawiam

To właśnie, co przed chwilą pokazałeś "od góry", oglądałam na fokach Kapitana "od dołu". Piękne miejsce , dla takich widoków chętnie wybrałabym się na rejs po Cykladach, nawet meltemi bym jakoś zniosła . Lądowe fotki z Milos podobają mi się także, ale skoro jeszcze tyle wysp przed Wami, to może inna mnie bardziej zauroczy?

Oczywiście, pilnie będę obserwować Wasze miejsca noclegowe, z wiadomych względów . Rekacje KOL-a, chociaż wspaniałe, pod tym względem nie są dla mnie żadną wskazówką... No i jeszcze kwestia "myciowa" - czy brak pryszniców plażowych to reguła, czy jednak się zdarzają? Jak radziliście sobie z uzupełnianiem słodkiej wody? Na Peloponezie to była pestka, a jak na wyspach?

Wracając do kwestii cen promów... Jak sobie zaczęłam zliczać to, co podawał KOL (parking w Pireusie, prom bez auta, ale potem ewentualny wynajem auta na wyspie, noclegi pensjonatowo-hotelikowe), to chyba przy sprawdzonej opcji spania w aucie, nawet jak się sporo zapłaci za to auto na promie, koszty w sumie tragicznie nie wychodzą

dangol napisał(a):To właśnie, co przed chwilą pokazałeś "od góry", oglądałam na fokach Kapitana "od dołu". Piękne miejsce , dla takich widoków chętnie wybrałabym się na rejs po Cykladach, nawet meltemi bym jakoś zniosła . Lądowe fotki z Milos podobają mi się także, ale skoro jeszcze tyle wysp przed Wami, to może inna mnie bardziej zauroczy?

Tak, robi wrażenie gdy się coś takiego widzi po raz pierwszy...
Meltemi dawał czadu , po tych 3 tygodniach potem na lądzie czuliśmy się dość dziwnie gdy nie musieliśmy trzymać głów by nie odpadły .
To dopiero początek Milos... może jeszcze parę miejsc Ci się spodoba .

dangol napisał(a):Oczywiście, pilnie będę obserwować Wasze miejsca noclegowe, z wiadomych względów . Rekacje KOL-a, chociaż wspaniałe, pod tym względem nie są dla mnie żadną wskazówką... No i jeszcze kwestia "myciowa" - czy brak pryszniców plażowych to reguła, czy jednak się zdarzają? Jak radziliście sobie z uzupełnianiem słodkiej wody? Na Peloponezie to była pestka, a jak na wyspach?

Miejsca noclegowe tym razem wybieraliśmy albo takie, żeby w miarę nie wiało , albo takie, jakie po prostu były w danym momencie najlepsze dostępne. Bywały lepsze i gorsze... mówiąc szczerze nie przywiązywaliśmy szczególnej uwagi do ich atrakcyjności a bardziej do praktyczności i do naszych potrzeb... Nie zawsze robiliśmy zdjęcia, ale będę starał się w miarę dokładnie opisywać gdzie to było, choć bez GPS dokładność pewnie i tak będzie "taka sobie" .

Co do mycia... tak, brak pryszniców to reguła , nie natknęliśmy się nigdzie na żaden. Na jednych Cykladach wody jest pod dostatkiem, na innych zwyczajnie jej nie ma i wtedy trzeba radzić sobie inaczej. Milos należała do tej drugiej grupy i tak naprawdę na całej wyspie znaleźliśmy 3 miejsca w których można było bez kłopotów uzupełnić zapasy - 2 monastyry i.... port w Adamas. Sposób portowy jest Ci zapewne dobrze znany, jako że były tam na nabrzeżu takie małe "skrzyneczki" specjalnie dla jachtów, z prądem i wodą właśnie .

dangol napisał(a):Wracając do kwestii cen promów... Jak sobie zaczęłam zliczać to, co podawał KOL (parking w Pireusie, prom bez auta, ale potem ewentualny wynajem auta na wyspie, noclegi pensjonatowo-hotelikowe), to chyba przy sprawdzonej opcji spania w aucie, nawet jak się sporo zapłaci za to auto na promie, koszty w sumie tragicznie nie wychodzą

Dokładnie tak samo liczyliśmy . Nie ma siły, opcja przewiezienia auta służącego jako sypialnia (a nam także jako spiżarnia ) zawsze wyjdzie taniej niż parking płatny + wynajęcie auta + noclegi + jedzenie w tawernach. Co prawda KOL pisał że sporą część jedzenia brali ze sobą.... ale mimo to. Z tym że wiadomo, opcja spania w aucie sprawdza się jedynie przy 2 osobach, podróżujący z dziećmi muszą więc ponieść większe koszty.

Co prawda istnieje jeszcze inna opcja - przepłynięcie bez własnego auta, wynajęcie na miejscu jakiegoś ciut większego niż popularne na wyspach "maluchy" i spanie w aucie wynajętym . Jednego takiego człowieka widzieliśmy... Minus jest taki, że nie zabierze się ze sobą całego bagażu, plusem za to będzie brak konieczności zważania jaką drogą przyjdzie się nam poruszać czyli mówiąc inaczej, po prostu oszczędzanie własnego pojazdu. Nam ta opcja jednak zdecydowanie nie odpowiada .

Różne praktyczne informacje będą się pojawiać w miarę postępu relacji (czyli mam nadzieję że systematycznie i w miarę często )

8 września, sobota c.d.

Z Filakopi i Papafragas do Pollonii jest „rzut beretem” . Wioska, leżąca na dwóch cypelkach i w zatoce pomiędzy nimi jest drugim portem na Milos i jak się okazało bardzo sympatycznym, malowniczym miejscem... teraz już wiemy dlaczego nosi miano raju dla surferów .

Nie, meltemi to nie chorwacka bora... aż takiej przerażającej siły ten wiatr nie miał. Ale niewiele chyba mu brakowało , na otwartej przestrzeni trudno było utrzymać równowagę. W takich momentach często przychodzą refleksje jak małą stanowimy przeciwwagę dla nieujarzmionych sił natury.













W Pollonii jest trochę pokoi i apartamentów do wynajęcia, jest długa, podkowiasta, ocieniona licznymi tamaryszkami plaża w zatoce, jest też kilka tawern, jest spokojnie i urokliwie – to bardzo dobre miejsce na spędzenie urlopu na Milos .

Na każdym z cypelków znajduje się kościółek .







Latarnia zasilana panelem solarnym



A w oddali wysepka Kimolos .





Bardzo popularna cykladzka roślinka. Lepiej omijać z daleka, choć kształt ma sympatyczny... strasznie mimo to kłuje .

Ten kościółek bardzo się nam spodobał, ślicznie utrzymany, odmalowany, o ładnych kształtach... kwintesencja cykladzkości .

Zamieszkać sobie na przykład w takim domku....



Posiedzieć na ławeczce...



... z widokiem... na miasteczko...







... na łódki wyciągnięte z wody...







... i na te kołyszące się na falach...











Byłoby pewnie fajnie, ale nam będzie jeszcze fajniej .

Niektóre tawerny są już zamknięte....



...lecz większość działa w najlepsze. Nic dziwnego, turystów na Milos jest całkiem sporo... wrzesień na Cykladach to wciąż chyba jednak sezon .





Takich specjałów na pewno byśmy nie zjedli



Za to widok z nich też jest nie do pogardzenia...







Pollonia nie jest duża, nie ma też starówki, jednak bardzo się nam tu spodobało .

Widzieliśmy już jeden tutejszy kościółek, zobaczmy i drugi .





















Opuszczamy Pollonię wiedząc, że jeszcze tu wrócimy .

Do tej chwili pokonaliśmy po Milos taką trasę:



A - pierwsze miejsce noclegowe nieopodal lotniska
B - plaża Provatas
C - Adamas
D - Filakopi i Papafragas
E - Pollonia

c.d.n.

weldon napisał(a):Śliczne kolory tych kościółków i w ogóle, tej okolicy.[/color]

... prawie jak na Cykladach !

Świetne miejsca ... urocze i takie fotogeniczne.



... a ośmiornice są ok !

pozdrawiam.