KARPATHOS - marzenia się spełniają

Ja też bardzo lubię czytać... mi wystarczy 20 linijek tekstu i jedna fotka

Fajnie że znów tu jesteś

Witam
Nadrobiłam relację z całkowicie nieznanej mi wyspy. Chyba nawet o niej nie słyszałam . A cudnie jest

Potwierdzam, Karpathos CUDNE jest ... Ale nie dla wszystkich oczywiście ...

Tak jak pisałam więcej zdjęć z tego dnia nie mam ... Trochę szkoda, bo tamtą trasą już więcej do apartmana nie wracaliśmy...

A sorki... Mam jeszcze jedno ... balkonowe ...


Dla kontrastu podobne zdjęcie z poranka ... z tego samego krzesełka balkonowego


Dzisiaj jedziemy do Diafani ... bez specjalnego powodu. To drugie co do wielkości miasteczko na Karpathos. No i mamy blisko. No i trzeba by znaleźć jakiś sklepik bo ten JEDYNY co go mamy w Olympos to ... Ło matko !

O tej porannej porze Olympos jeszcze śpi ...


Baaardzo powoli otwierają się sklepiki dla turystów ...


W tym miejscu przestawiam Wam Rigopoulę .... Panią, z którą zawarliśmy bliższą znajomość. Każdego dnia przechodząc obok jej sklepiku zamienialiśmy kilka słów. Pani handluje tu od zawsze. Jest nawet na pocztówkach. Niezmiennie próbowała nam wcisnąć wielki flakon oliwy z własnej plantacji (700 drzewek) i była bardzo zawiedziona, gdy mówiliśmy, że mamy tylko bagaż podręczny i nie pozwolą nam jej przewieźć ...
Zresztą po kilku dniach rozpoznawali nas wszyscy handlarze... Mało kto spędza tu tyle czasu co my (9 dni ). Wszyscy wpadają zazwyczaj na kilka godzin ...


Kilka fotek z drogi na parking ... (wiem, że miejsca się powtarzają, ale nie jest to przewodnik tylko relacja ) ...


Na parkingu zauważamy nowy element ... Figurkę typowej dla Olympos gospodyni ... Lokalni fachowcy babrali się z nią przez kilka kolejnych dni ...


Droga do Diafani jest niezwykle urokliwa i pełna obłędnie pachnącego tymianku ...


A samo Diafani to takie typowe nadmorskie turystyczne greckie miasteczko ...


Z obowiązkową gospodynią czekającą na powrót męża - rybaka ...


Czas by w końcu zahaczyć o jakąś plażę ... Miejska oczywiście odpada ... Nie chcemy też ruszać samochodu tylko użyć napędu 2-nożnego ... Do wyboru mamy odległą o 40 min. Vananta Beach na północy lub o 10 min. Kampi Beach na południu.
Idziemy na południe zostawiając za sobą przyjemne i puste Diafani...

Potter napisał(a):Z obowiązkową gospodynią czekającą na powrót męża - rybaka ...

Czy w tej relacji coś jeszcze się zdarzy?
A, zapomniałem, Potter pewnie gdzieś wyleciała

tony montana napisał(a):Czy w tej relacji coś jeszcze się zdarzy?
A, zapomniałem, Potter pewnie gdzieś wyleciała

Już wróciłam ...
Zatem ...

Po krótkim spacerku cel się wyłania ...


Droga tamże prowadzi obok kapliczki i małej knajpki na tyłach której suszy się makaron ...


Plaża jest puściutka = cała nasza ...


Mój ekwipunek plażowy mieści się praktycznie w kieszeni ...


W tym miejscu muszę Wam przedstawić moje nowe towarzyszki podróży - sandały marki KEEN (czyli "kinki") ... Są doskonałe do małych górek, kamyczków i wody . Podczas tego wyjazdu przeszły swój chrzest bojowy i sprawdziły się znakomicie. Znane być może niektórym "zapierdalanki" odeszły na zasłużoną emeryturę .


Plaża, na której spędzamy ok. 2 h (rekord ! ) jest całkowicie kamienista. Wejście do wody bez jakowyś ochraniaczy na stopy praktycznie niemożliwe ...


Pływając, gdzieś tam na górze, nad swoją głową zauważam latarenkę ... Idziemy zatem sprawdzić jak się prezentuje z bliska ...


Najwyższy czas wrócić do Diafani i coś zjeść ...


Na szybko wynajduje w internecie pozytywne informacje o położonej nieco na uboczu małej (5 stolików) rodzinnej knajpce Anixis. Znajdujemy ją bez trudu. Zamawiamy pół literka białego i coś do tego ..
Pierwsza karafka białego znika na długo zanim pojawi się jedzonko. Nie ma wyjścia do całkiem smacznej jagnięciny zamawiamy 2 następne ...

Mam wrażenie, że w tym odcinku takie same zdjęcia jak w poprzednim
Tak to już jest na tych nudnych, greckich wyspach

Wszystko zachwycające, ale to najbardziej:



Muszę wprowadzić Twoje minimalistyczne, wielce praktyczne rozwiązania plażowe. Sandałki - super! Jaki to konkretnie model "kinków"?

Nie ma zdjęcia z bliska latarenki.....

Mikromir napisał(a): Sandałki - super! Jaki to konkretnie model "kinków"?

Nie pamiętam... sprawdzę ...

piekara114 napisał(a):Nie ma zdjęcia z bliska latarenki.....

A bo i nie było powodu ... Latarenka totalnie bez wyrazu ...

Kolejny dzień naszego pobytu na Karpathos powinien mieć podtytuł : "Dzień, w którym o mało nie umarłam...", ewentualnie "Dzień, w którym straciłam przyjaciółkę .... Ale po kolei ...

Kolejny bezchmurny dzień. Mysza ponownie pyta o widok z balkonu ... Przedstawiam zatem :

spojrzenie w lewo ...


spojrzenie na wprost ...


spojrzenie w prawo ...


i yyyyy.... spojrzenie za siebie ...


No i zoom na początek biegnącego obok ruin wiatraków szlaku V6 ...


Dzisiaj w planie wycieczka do zasłużonych dla mieszkańców Olympos pozostałości wioski Vrykounda/Vrykounta ...
Zasłużonej - bo założonej w czasach bizantyjskich i będącej tak naprawdę kolebką mieszkańców tej części wyspy. Olympos kiedyś nie istniało . Założyli je właśnie mieszkańcy Vrykoundy, którzy mieli dość ciągłych ataków piratów i przenieśli się na południe zakładając właśnie Olympos.
Vrykounda była kiedyś tam gdzie zielona, koślawa strzalka ...


No ale zanim wyruszymy do Vrykoundy trzeba przejść przez Olympos ...


Tym razem suszy się nie makaron ale jakiś rodzaj kaszy, którą pakują m.in. do innego rodzimego dania czyli faszerowanych kwiatów cukinii ...


Droga na północ wyspy jest niezwykle malownicza ...


Na chwile zatrzymujemy się w okolicach kościółka św. Dżordża mając nadzieję, na ciekawe widoki z tego miejsca ...


Sama Avlona to wyjątkowo nieurodziwa wioska. Mam tylko jedno jej zdjęcie i to zrobione z samochodu ...


Nie bez problemu znajdujemy miejsce do zaparkowania samochodu. Przez Avlonę wiedzie miejscami wyjątkowo wąska, głównie szutrowa, droga ograniczona kamiennymi murkami ... Ruszamy. Wg mapy przed nami ok. 4 km droga w dół ... Czyli niby luzik ... Niby ...

Potter napisał(a):Kolejny dzień naszego pobytu na Karpathos powinien mieć podtytuł : "Dzień, w którym o mało nie umarłam...", ewentualnie "Dzień, w którym straciłam przyjaciółkę .... Ale po kolei ...

Nie wiedziałam, że aż takie dramaty przeżywałaś ...

mysza73 napisał(a):

Potter napisał(a):Kolejny dzień naszego pobytu na Karpathos powinien mieć podtytuł : "Dzień, w którym o mało nie umarłam...", ewentualnie "Dzień, w którym straciłam przyjaciółkę .... Ale po kolei ...

Nie wiedziałam, że aż takie dramaty przeżywałaś ...

Hi, hi.... Uderz w stół....

Nowe sandałki bardzo stopowe , ale zapierdalanek szkoda . . . . Zapewne poddały się Covidovi

Widoki zaraźliwe



Pozdrawiam
Piotr