Może powiem coś obrazoburczego dla niektórych, ale absolutnie nie upodobałam sobie istryjskiej przyrody...w porównaniu z południem wypada in minus..( ale bez stosowania tego porównania jest całkiem ok, oczywiście
) Natomiast do samego Rovinja bardzo chciałabym wrócić,wydał mi się magiczny.Ceny apartmanów były porażające, ale to dlatego,że uparłam się na ścisłą starówkę z widokiem na morze...i zdobyłam taką miejscówkę z wielkim trudem(pojechaliśmy w ciemno).No, ale odbywały się tam właśnie targi reklamy telewizyjnej i Rovinj był oblegany przez ludzi z całej Europy ,którzy balowali do białego rana..Spotkaliśmy nawet ...Julię Roberts
w restauracji hotelu na głównym placu..Zaskoczeniem była mała ilość rodaków naszych w tamtym terminie, natomiast wkurzało mnie,że kelnerzy w co drugiej trattorii(tak tak ,to już nie są te same konoby
) mówili całkiem sprawnie po...polsku, jeden jeździ do Polski regularnie na koncerty i zabawić się u polskich znajomych. Człowiek chce czasami poczuć się jak na wakacjach, a tu ci włosko-chorwacki kelner mówi : "Ciao, cio byszczie zjedli dżisziaj?" A zdjęcia przepiękne, oczywiście

.png)
.png)

.png)
.png)