Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Indonezja, miejsce niezwykłe

60% ludności świata żyje w Azji. Chiny są tak szerokie, że naturalnie powinny przeciąć do 5 oddzielnych stref czasowych, ale mają tylko jedną - narodową strefę czasową. Obywatele Singapuru, Korei Południowej i Japonii mają najwyższe średnie IQ na świecie.
W Azji znajduje się najwyższy punkt na lądzie – Mount Everest (8848 m n.p.m.) oraz najniżej położony punkt – wybrzeże Morza Martwego (430,5 m p.p.m.). Spośród 10 najwyższych budynków na świecie 9 znajduje się w Azji.
Łukasz.D
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 300
Dołączył(a): 30.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Łukasz.D » 17.10.2008 10:23

Slapol - 100 % racja. bez marzeń ino zdychać do ziemi.
Grzegorz Ćwik
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1343
Dołączył(a): 12.11.2005
Indonezja, początki.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Grzegorz Ćwik » 17.10.2008 12:06

Opowieści ciąg dalszy...


Dżakarta. Wyspa Jawa.
Wylądowaliśmy na lotnisku Sukarno-Hatta. W trakcie przelotu dyskutujemy z Bogusiem, naszym przewodnikiem strategię poruszania się w tym mieście. Przylecimy, gdy będzie już popołudnie. Nie mamy tu hotelu, a głównym celem będzie przedostanie się na dworzec kolejowy i złapanie nocnego pociągu do Jogyakarty. Boguś nie lubi Dżakarty. Uważa, że zobaczymy to co można w trakcie przejazdu busami, tylko okazjonalne wysiadanie z samochodu, jeśli będzie taka możliwość, aby się w ogóle zatrzymać. Mówi, że tak naprawdę to nie ma co tu zwiedzać, a z uwagi na wielkość samego miasta, trzeba poświęcić na to zbyt dużo czasu. Dodatkowo, w odróżnieniu od reszty Indonezji, bywa tu niekiedy niebezpiecznie. To olbrzymia aglomeracja licząca obecnie około 15 milionów mieszkańców. To jedna z najbardziej zanieczyszczonych, głośnych, wyczerpujących, biednych, brudnych, duszących metropolii świata. Nie znajdziemy tu także perełek architektury oraz fascynującej kultury jak w Singapurze. Dżakarta to po prostu olbrzymia stolica rozwijającego się kraju.
Po przyjeździe będą czekały na nas 2 zamówione wcześniej busy, bagaże trzymamy przy sobie, przemieszczamy się cały czas jedną grupa.
Takie były założenia. W momencie wyjścia z portu lotniczego zalała nas fala zdechłego gorąca i fala ludzka, która czegoś od nas chciała. Czego? Chyba wszystkiego, począwszy od próby odebrania bagażu w celu przeniesienia do taksówki, propozycji dobrego transportu, wymiany waluty, zakupu suwenirów, lub po prostu pod postacią zwykłego żebractwa. Byliśmy na to przygotowani, ale nie aż do tego stopnia. Idąc za Bogusiem, który torował sobie drogę w ciżbie ludzkiej, trzymając kurczowo cały bagaż posuwaliśmy się powoli do zewnętrznego parkingu. W jaki sposób odnaleźli nas kierowcy dwóch busów, tego nikt nie wie, ale wtedy szczęście przechyliło się na naszą stronę.

Lotnisko było oddalone trochę od miasta, ruszyliśmy przy powoli robiących się ciemnościach, słońce tu wszędzie jak zwykle zachodzi o 18 godzinie. Z nosem przyklejonym na szybie, w klimatyzowanej taksówce przyglądałem się temu co za oknem. Zbliżające się przedmieścia zaowocowały olbrzymim ruchem. Starałem się coś z tego zrozumieć, pierwsze wrażenia są szokujące. To nic, że ruch jest lewostronny, ale był on zupełnie nieskoordynowany, przynajmniej nam się tak wydawało. Setki rowerów, mopedów, ciężarówek jechało jednocześnie we wszystkie strony, i stroną prawą i lewą, efekt szokujący i nieprawdopodobny. U nas w Polsce w jednej sekundzie takiej jazdy doszło by do olbrzymiego karambolu, tu wszyscy jechali dalej. Dodatkowo pełno ludzi przechodzących przez ulice. Nie, lepiej zamknąć oczy. Jednocześnie pojawiły się chmary tuk-tuków, które podobnie jak w Indiach są ogólnie dostępnym i tanim środkiem transportowym. Tuk-tuk to połączenie mopedu z rikszą, ot taka buda doczepiona do motorku, gdzie może jechać jedna osoba z kozą, lub dwie małe osoby, bez kozy. My Europejczycy z uwagi na nasze wymiary mielibyśmy duże trudności z wejściem do takiej taksówki, i lepiej tego nie próbować. Już się zaczęło robić ciemno, tak, że fotki nie miały sensu, zresztą byliśmy zbyt zszokowani aby myśleć o zdjęciach. Patrząc na ulicę, większość pojazdów była w ogóle nieoświetlona, żarówki w samochodach, to tu zbytni luksus. Bieda na jezdni przekładała się na biedę mijanych dzielnic, setki skleconych z dykty lub blachy bud mieszkalnych, zupełna bylejakość, Przy tym ludzie siedzący wszędzie gdzie się dało, w atmosferze zapadającego mroku wszyscy byliśmy trochę przestraszeni. A tak naprawdę, po kilku dniach przyzwyczailiśmy się do Indonezyjskiego zgiełku i jakoś inaczej na to potem patrzyliśmy.

Zbliżające się centrum zmieniło charakter miasta, coraz więcej nowych i wyższych budynków, w odróżnieniu od parterowych przedmieść.. Teraz staliśmy w niekończących się korkach ulicznych, obraz kampungu i obraz alei tego ogromnego miasta oświetlonego tysiącem świateł. Chwilowa wysiadka. Po opuszczeniu klimatyzowanej taksówki poczuliśmy falę gorąca i wilgoć pachnącą goździkami. To właśnie Jawa... Dżakarta emanuje kontrastami. Wielkie bogactwo sąsiaduje tu z biedą. Nowoczesne drapacze chmur patrzą z góry na port Sunda Kelapa, w którym czas się zatrzymał. Kapiące od luksusu wielkie hotele, a o rzut beretem zwaliska brudu rynsztoków i dzielnic przemysłowych. Nadal wiele dzieci od najmłodszych lat żebrze i sypia na ulicy. Dobrze, że zapadła ciemność i coraz mniej z tego zewnętrznego świata docierało do naszej świadomości. I jak się to mówi, karawana musi iść dalej. A biletów na pociąg jeszcze nie mamy...

cdn.

Pozdrawiam, Grzegorz :wink: :lol:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 17.10.2008 12:17

To i ja dołączam - pot mi spływa nawet z powiek przy mruganiu oczami w tej wilgotności :lol: :lol: :lol:

Byłam kilka dni nieco wyżej :wink: :D od Singapuru, ale ta wilgotność też była. To faktycznie coś, co w pierwszej chwili powala, ale jeśli się nie ma do czynienia z klimą, to można się bardzo szybko przyzwyczaić.

Co do zieleni w Singapurze. Słyszałam od tambylców, że to taka ekspansja w tym klimacie, że gdzie się zostawi dżungli trochę spokoju, zaraz wchodzi do miasta :D

Pan Boguś pewnie wiedział co mówi o Dżakarcie, ale kusiłoby mnie poszwendanie się po tym trochę przerażajacym, ale fasynującym miejscu. A na samą myśl o przeróżnych, kontrastowych i pewnie często obcych naszemu nosowi zapachach, aż mnie skręca z ciekawości :lol: :lol:

Dzięki Grzegorz. Czekam na cd. A co do kuchni, to z ciekawości wręcz monitor rozszarpuję :lol:

PS. Co do marzeń to zgadzam się z przedmówcami - marzyć, marzyć, marzyć, pomagać marzeniom, czasem gwiazdki spadają z nieba, a jak nie spadają, to trzeba im pomóc spaść :lol: . Jeśli się czegoś z takich materialnych rzeczy (o takich tylko w tym kontekście myślę) bardzo chce, to prędzej czy później przyjchodzą. W to wierzę :D :D :D
VOID
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1106
Dołączył(a): 06.06.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) VOID » 17.10.2008 14:29

daleki wschód... coś pięknego.. mnie sie marzy Tajlandia.. mam nadzieje że w tym roku (2009) sie to zrealizuje..
z ciekawościa czytam i czekam na ciąg dalszy...
woka
Koneser
Posty: 5458
Dołączył(a): 20.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) woka » 18.10.2008 08:41

Zlikwidowałem zdjęcie. Nie pasuje tutaj. :wink:
Ostatnio edytowano 21.10.2008 20:05 przez woka, łącznie edytowano 1 raz
Grzegorz Ćwik
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1343
Dołączył(a): 12.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Grzegorz Ćwik » 19.10.2008 18:09

CD

Po pewnych perturbacjach, ale wszyscy dotarliśmy na stację kolejową we wschodniej Dżakarcie, zakup biletów - bez komplikacji. Pociąg zaraz podjechał. Trzeba zaznaczyć, że pociągi stanowią na przeludnionej Jawie ważny środek transportu. Tory są tej samej szerokości, ale same wagony są znacznie obszerniejsze, o wiele szersze niż nasze polskie. Jechaliśmy jedynym wagonem klasy 1, oprócz tej, były dwie niższe. Stłoczenie podróżnych wyło tam o niebo większe. Nasz wagon o typie przedziału lotniczego, wygodne fotele, rozkładane, w miarę czysto i jako jedyny posiadał klimatyzację. Dostaliśmy dodatkowo mały poczęstunek - wodę i jakieś bułki, koce i poduszki na noc. Następny wagon to odpowiednik naszego Warsu, czyli restauracja. Mocno brudno, kuchenka z jednym palnikiem i brudną patelnią, na środku wanienka do mycia naczyń z brudną wodą, łaziły tam jakieś robale. Początkowa chęć zjedzenia czegoś szybko odeszła. Kupiliśmy tylko puszkowe piwo, nawet nieco schłodzone. W kraju Allacha nie można liczyć na jakikolwiek alkohol poza regionalnym piwem, i dobrze o tym wiedzieliśmy.

Rano dotarliśmy do Yogyakarty, po drodze zabraliśmy dwóch nieco zdezorientowanych rodaków z plecakami. Hotel pawilonowy w stylu wczesnokolonialnym, prysznic i już można ruszyć w miasto. Yogyakarta to dawna stolica Indonezji leży u podnóża wulkanu Merapi, zresztą wokół na Jawie same wulkany, liczy prawie 450 tys. mieszkańców. Uważam, że warto udać się do pierwszej stolicy Indonezji - Yogyakarty. Yogya (nazwa potoczna, czytaj dziogdzia) jest o wiele piękniejszym miastem niż Dżakarta, pełna zabytków i świątyń. To ważny ośrodek sztuki jawajskiej. Wytwarza się tutaj znane na cały świat batiki, maski, wyroby ze srebra, to szkoła regionalnego baletu, teatru o niespotykanej regionalne ekspresji, to siedziba wielu wyższych uczelni.
Atrakcję stanowi Kraton-pałac sułtana zbudowany w początkach XVII wieku. Kraton sto przykład klasycznej architektury jawajskiego dworu cesarskiego. Na tym terenie znajduje się również kilka ciekawych hinduistycznych świątyń Borobudur i Prambanan, a pamiętajmy, że Jawa to miejsce wyznania Allacha.

Nasz hotel, to jest jadalnia, gdzie zbieraliśmy do wymarszu.


Obrazek


Indonezja jest słynna z tkaniny zwanej batik. Jest to tkanina bawełniana, pokryta wielobarwnym trwałym wzorem. Tematy na tkaninach są zwykle oparte o kulturę wiejską, elementy regionalnej historii, wzornictwo uzależnione jest od szkoły, z której pochodzą artyści danej galerii, a jest ich tutaj bardzo dużo. Oprócz zabytków architektury w Yogya trzeba odwiedzić jedną z wielu wytwórni batiku.

W wytwórni batików


Obrazek



Obrazek

Proces tworzenia batiku polega na rozrysowaniu wzorów na materiale przy pomocy płynnego wosku, a następnie nadaniu odpowiednich kolorów poprzez zanurzanie w barwnikach. Wzory uzyskuje się dzięki temu, że barwnik zmienia kolor tkaniny jedynie w miejscach nie pokrytych woskiem. Następnie wosk jest usuwany. Proces nakładania, barwienia i usuwania wosku jest powtarzany kilkakrotnie, dzięki czemu uzyskuje się skomplikowane i niepowtarzalne wzory. Do aplikacji wosku służy narzędzie zwane tjanting (bambus połączony z lejkami) oraz tjap (mosiężne stemple). To mniej więcej wygląda tak, gorący wosk...

Obrazek

Oczywiście po mieście nasza grupa poruszała się rikszami, niesamowita zabawa. Z uwagi jednak na wagę Europejczyków i małych Indonezyjczyków, w kilku wypadkach pod górę, panowie zsiadali i dawali naszym rikszarzon nieco odpocząć.

Obrazek

Ruch na jezdni koszmarny, jednak w większości to pojazdu jednośladowe.

Obrazek

Wspaniałe wyroby ze srebra, kości. Tu akurat jesteśmy w sklepie z antykami i staramy się coś nabyć. Kupić nie kupić a potargowac i popatrzeć zawsze warto.

Obrazek



Obrazek

Trochę zmęczeni, nie mówiąc o hotelowych rikszarzach, a teraz czas na obiad.

Pozdrawiam, Grzegorz. :wink: :lol:
Ostatnio edytowano 19.10.2008 18:24 przez Grzegorz Ćwik, łącznie edytowano 2 razy
AnetaA
Cromaniak
Posty: 881
Dołączył(a): 10.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AnetaA » 19.10.2008 18:23

Wspaniała opowieść,tym bardziej,że na ten temat dysponuję tylko wiedzą atlasową i encyklopedyczną,a tu proszę wieści z pierwszej ręki,czekam teraz na obiadek :wink: ,pewnie aż mi zapachnie przed monitorem :)
Adam.B
Cromaniak
Posty: 4491
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Adam.B » 19.10.2008 18:50

super:) , z niecierpliwością czekam na c.d :)
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 19.10.2008 19:00

Batiki - urzekające!!! Lubię takie rzeczy, ale dotąd mi się z Afryką kojarzyły. Piękne!

PS. Wiem, że w ten sposób daje się zarobić ludziom, ale głuuuuuupio by mi było wsiąść do rikszy :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
gosku24
Croentuzjasta
Posty: 234
Dołączył(a): 07.04.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) gosku24 » 19.10.2008 19:04

Z wilką przyjemnością zasiadam do czytania i dowiaduje się np. o batiku,az ręce świerzbią,aby dotknąć,poogladać.

Ojjj..robisz smak coraz większy na dalekie podróże

Pozdrawiam, i tak jak większość czekam na dalej. :papa:
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 19.10.2008 19:13

Przyłączam się do oczekiwań. Zwłaszcza opis Borobodur mnie nęci (bo będzie chyba???) :)

Shtriga, no coś Ty?! Ja bym sie chętnie w lektyce dała ponosić. :)
np 6 czarnych jak heban nubijczyków, hmmm :P
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 19.10.2008 19:23

caal napisał(a):Shtriga, no coś Ty?! Ja bym sie chętnie w lektyce dała ponosić. :)
np 6 czarnych jak heban nubijczyków, hmmm :P


:lol: :lol: :lol: Nieeeee nooo... Mi jakoś tak łyso :D :D :D

Ale o tych Nubijczykach jeszcze pomyślę ;) :):):):)
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107608
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 19.10.2008 23:06

caal napisał(a):Przyłączam się do oczekiwań. Zwłaszcza opis Borobodur mnie nęci (bo będzie chyba???) :)

Shtriga, no coś Ty?! Ja bym sie chętnie w lektyce dała ponosić. :)
np 6 czarnych jak heban nubijczyków, hmmm :P


Hmm :?: tylko gdzie w Indonezji znaleźć 6 Nubijczyków z lektyką :wink:
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 19.10.2008 23:10

Kupić na targu? 8)
Ale w końcu, kto szuka, ten znajduje :)
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107608
Dołączył(a): 10.09.2004
Re: Indonezja, początki.

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 20.10.2008 07:19

Grzegorz Ćwik napisał(a):Jednocześnie pojawiły się chmary tuk-tuków, które podobnie jak w Indiach są ogólnie dostępnym i tanim środkiem transportowym. Tuk-tuk to połączenie mopedu z rikszą, ot taka buda doczepiona do motorku, gdzie może jechać jedna osoba z kozą, lub dwie małe osoby, bez kozy. My Europejczycy z uwagi na nasze wymiary mielibyśmy duże trudności z wejściem do takiej taksówki, i lepiej tego nie próbować.


Obrazek

TUK-TUK

Grzegorz Ćwik napisał(a): Już się zaczęło robić ciemno, tak, że fotki nie miały sensu, zresztą byliśmy zbyt zszokowani aby myśleć o zdjęciach. Patrząc na ulicę, większość pojazdów była w ogóle nieoświetlona, żarówki w samochodach, to tu zbytni luksus. Bieda na jezdni przekładała się na biedę mijanych dzielnic, setki skleconych z dykty lub blachy bud mieszkalnych, zupełna bylejakość, Przy tym ludzie siedzący wszędzie gdzie się dało, w atmosferze zapadającego mroku wszyscy byliśmy trochę przestraszeni. A tak naprawdę, po kilku dniach przyzwyczailiśmy się do Indonezyjskiego zgiełku i jakoś inaczej na to potem patrzyliśmy.


Foto-Dżakarta

Ciekawostka Obrazek Flaga Indonezji :wink:

Jeszcze jeden opis Dżakarty
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Azja



cron
Indonezja, miejsce niezwykłe - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone