Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Gdzie wampir mówi dobranoc - Rumunia 2006-2007

Niepodległość od Imperium Osmańskiego Rumunia uzyskała 9 maja 1877 roku. Połowa ludności Rumunii zginęła w II wojnie światowej. W Rumunii w 1917 roku wydano najmniejszy na świecie banknot o nominale 10 bani (10 groszy) - ma on 2,75 cm szerokości i 3,8 cm długości. Timisoara było pierwszym europejskim miastem, które wprowadziło konne tramwaje w 1869 roku i elektryczne oświetlenie ulic w 1889 roku.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107683
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 06.03.2009 00:21

Mamałyga w kawałkach

Obrazek

Można ją odsmażać na patelni i podać z gulaszem, z jajkiem sadzonym.
Można też pokroić w drobną kostkę i zalać mlekiem.
Jo_Anna
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 274
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jo_Anna » 10.03.2009 17:59

plavac napisał(a):Wędrujecie wg reguł najprawdziwszej górskiej wyrypy icon_smile.gif Wiecie, że wyjdziecie rano w góry, ale gdzie dojdziecie, co będziecie po drodze widzieć, gdzie odpoczywać i co jeść - jest znane tylko losowi ...
Mało już takich ludzi. A szkoda.


Jednym z uroków gór jest chyba właśnie ta nieprzewidywalność. Czasem piękna, czasem straszna ;) Wiesz... Takie uczucie zdania się tylko na siebie i horyzont daje wielkie poczucie Wolności. A to jest to, co Tygrysy lubią najbardziej :) O tym jednak będzie w następnym odcinku...

Janusz Bajcer napisał(a):Mamałyga w kawałkach

Można ją odsmażać na patelni i podać z gulaszem, z jajkiem sadzonym.
Można też pokroić w drobną kostkę i zalać mlekiem.


O! Tak to nie jadłam, muszę spróbować :)
Jo_Anna
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 274
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jo_Anna » 25.03.2009 15:34

Alternatywna droga przez wieś

Na ostatni dzień, zgodnie z zeszłoroczną tradycja miałyśmy plan alternatywny. Odłączamy się od grupy, która będzie zdobywać kolejne szczyty Virful Urdele (2228mnpm.), Virful Papusa (2136m.n.p.m), a my w tym czasie będziemy wędrować po wioskach. Te wioski były zaplanowane już od zeszłego roku, zgodnie z myślą, że góry się zdobywa, duże miasta się ogląda, a w wioskach się poznaje życie.

Obrazek

Umawiamy się z Kudłatym, że spotkamy się w Costeşti, a tymczasem wysiadamy trochę dalej, parę km od Monastryru Horezu. I znów, jak w zeszłym roku, nagle znajdujemy się same, gdzieś na rumuńskim pustkowiu, gdzie wszystko zależy tylko od nas. Pierwszy odcinek chcemy pokonać pieszo, aby jak najbardziej poczuć się w tym miejscu. Ruszamy drogą pomiędzy polami, z których popatruje ku nam zdziwiony pasterz. Pustkowie szybko się kończy - widzimy pierwszą chatę za wsią, z której zerka ku nam czarnowłosa dziewczynka.

Obrazek

Aż wybiega na drogę i towarzyszy nam jakiś czas drepcząc kilka kroków za nami. W końcu ja zagadujemy, a ona nieśmiało się uśmiecha i chętnie pozuje do zdjęć - poważna, dumna i przejęta. Jeszcze kawałek nas odprowadza i czmycha do domu. A tu zaczyna się już wioska -Romanii de Jos. Domki przy ulicy biedne i bogatsze, drewniane i murowane, ale wszystkie raczej niewielkie. Studnie z obrazkami świętych. Piękny, drewniany młyn wodny, pracujący pełną parą.

Obrazek

Jadą wozy konne, ale też autokary i busy z wycieczkami szkolnymi.
Mijamy skrzyżowanie kilku światów: drewniany przystanek na jednym rogu, na drugim budowa w nowoczesnej technologii, a na trzecim stado owiec prowadzone przez pasterza w baranicy.

Monastyr Horezu - pamiątki i znajomości

Przed samym monastyrem już spory ruch - auta zajeżdżają na parking, wysypują się wycieczki, dzieci, jak zawsze i wszędzie, biegają oglądając kramiki z pamiątkami. My też zachodzimy do budki, przed którą jest wystawiona piękna ceramika.

Obrazek

To tradycyjne rzemiosło tego regionu: wyroby z ceglastej terakoty ozdobione kolorowym szkliwem w różne wzorki. Kupujemy u niepiśmiennej babci dzbanuszki, talerzyki, gwiżdżącego kogucika, flakoniki. Delikatna, misterna robota o niepowtarzalnych wzorach, a wszystko za grosze (ok. 2-5 lei za sztukę)
Do monastyru prowadzi szeroka droga w szpalerze drzew, z której widać górujące nad okolicą klasztorne budynki. Atmosfera, położenie, tłumy wycieczek i pielgrzymów kojarzą się z Jasną Górą. Po drodze podchodzą do nas stare żebraczki - co charakterystyczne dla proszących pod monastyrami, nie są nachalne - proszą o datek powściągliwie, z jakąś godnością.

Obrazek

Monastyr Horezu jest wpisany na listę UNESCO i jest jednym z najwspanialszych zabytków Rumunii. Ufundował go w XVIIw. wielce pobożny książę Brincoveanu (jak zresztą i wiele innych świątyń). Styl monastyru łączy tradycyjną, bizantyjską sztukę cerkiewną z wpływami Siedmiogrodu, a więc tradycją środkowoeuropejską. Jest to budowla obronna, opasują go szerokie, białe mury, mijamy jedną bramę, wchodzimy na pierwszy dziedziniec, gdzie pasą się krowy, za drugą bramą jest już serce klasztoru: dziedziniec otoczony piętrowymi zabudowaniami z krużgankami, a w środku biała cerkiew.

Obrazek

Znów po obu stronach drzwi wejściowych wyobrażenie nieba (na lewo) i piekła (na prawo). Po dziedzińcu, krużgankach, w cerkwi krążą czarne mniszki. I po raz kolejny, pomimo tłumów, można wyczuć tę utraconą przez naszą kulturę atmosferę duchowości, gdzie tak wyraźna jest dominacja "wierzę" nad "rozumiem"...

Obrazek

Duchowość duchowością, ale i fizjologia ma swoje prawa. W przyklasztornej łazience zaczepia nas kobieta w czerni o nerwowej mimice. Wbrew pozorom nie jest to mniszka. Szybko coś mówi, dowiaduje się skąd jesteśmy i daje do zrozumienia, że będzie nam towarzyszyć. Idzie z nami i za nami, chwyta nas za ręce lodowatymi palcami, pokazuje jakieś święte obrazki, zdjęcia, pozuje z krzyżem.

Obrazek

Gdy idziemy do cerkwi nieomal odciąga nas od fresku piekielnego, zasłania oczy, krzywi się. W sklepie z pamiątkami zmusza do kupienia krzyża. Bardzo nakręcona święta nawiedzona. Jurodiwa? Gdy wychodzimy, rusza za nami, ale spotyka jakiegoś mnicha i szczęśliwie jemu teraz poświęca całą uwagę. A my jesteśmy wolne, możemy iść.

Obrazek


Autostop

Kolejny etap - to monastyr Bistriţa. Tym razem chcemy się przemieścić w miarę szybko, bo mamy tam dużo do zobaczenia. Najpierw podchodzimy do busów na parkingu i dukamy: Bistrica. Kierowcy tylko kręcą głową, coś tłumaczą, czego oczywiście nie rozumiemy. Postanawiamy więc iść przed siebie, w kierunku głównej szosy i Bistriţy z nadzieją, że złapiemy po drodze jakąś okazję. Przemierzyłyśmy więc ponownie wieś i na szosie zasadziłyśmy się na autostop.

Obrazek

Parę aut się zatrzymało, ale jak pytałyśmy o Bistriţę, coś tłumaczyli i odjeżdżali w siną dal. Miałyśmy nawet propozycję jazdy do Bukaresztu, ale to nie było nam tym razem po drodze. W końcu zaczęło nas to dziwić - jakim cudem nie jadą do Bistricy skoro jadą w jej kierunku, a to zaledwie kilkanaście kilometrów stąd? I wtedy stuknęłam się w głowę! Bistriţa to stosunkowo duże miasto na północy, a nam chodzi Monatyr Bistriţa położony koło wsi Costeşti, który jest tuż obok, ale pewnie tranzytowi kierowcy o nim nie wiedzą! Teraz już byłyśmy mądrzejsze i, gdy zatrzymał się lokalny PKS wytłumaczyłyśmy kierowcy, że chcemy do Monastiru Bistriţa. Coś tłumaczył, że skręca, ale kawałek nas podwiezie.

Obrazek

A w autobusie, a może wehikule czasu, zupełnie etniczny klimat. Pasażerowie chyba z okolicznych wiosek, jak z innego stulecia, oczywiście życzliwi, uśmiechnięci, chętni do pomocy. Kierowca wysadził nas na rozstaju dróg, absolutnie nie chciał wziąć pieniędzy, więc pomachawszy pożegnałyśmy niedzisiejszy autobus i znów ruszyłyśmy przed siebie...

Obrazek

Wreszcie docieramy do Costeşti, skąd chcemy dostać się do monastyrów Bistrica i Arnota i jeszcze zahaczyć o Park Narodowy. Jak zwykle łapiemy autostop po drodze. Szybciutko zatrzymuje się nam dacia , której kierowca coś tłumaczy długo i zawile. Zdaje się, że skręca gdzieś w bok, ale i tak możemy kawałek podjechać. No to jedziemy. W trakcie jazdy zatrzymujemy się co chwilę - chcemy wysiadać, myśląc, ze to właśnie jego skręt, ale za każdym razem nas powstrzymuje i peroruje coś zawzięcie. W końcu każe mi wyjąć ze schowka za siedzeniem broszurkę z mapką tych terenów i tam pokazuje poszczególne atrakcje, gdzie musimy się wybrać nagle niespodzianka - dowozi nas pod samą bramę monastyru! Mamy kolejny dowód życzliwości Rumunów.


Monastyr Bistriţa

Ruszamy więc na zwiedzanie Manastirea Bistrita. Podobnie jak poprzedni, i ten jest otoczony rozległym, podwójnym murem. Biel jego ścian pięknie wygląda na tle gór, jakie go otaczają.

Obrazek

Monastyr pochodzi z XVw i jest miejscem kultu jednego ze świętych (nie pamiętam imienia), którego ciało spoczywa w tutejszej cerkwi, o czym z przejęciem opowiadała nam nasza czarna koleżanka z Horezu. Rzeczywiście, w cerkwi, po lewej stronie ikonostatsu na podwyższeniu stoi szklana trumienka (najwyżej 150cm długości), a w niej owinięta w purpurowy całun mumia.

Obrazek

Widać jedynie ręce - jak czarne, suche gałązki. Wierni otaczają to miejsce szczególna czcią - wczołgują się pod trumnę, tam się modlą, a powierzchnię trumny całują, przeciągają po niej ręce i jakieś przedmioty, tak, jakby moc świętego miała na nich spłynąć. Może i nam udzieli swoich łask daleki święty, o którym nic nie wiemy?

Obrazek


Czarne chmury

Gdy wychodzimy z monastyru nadciągają tak ciężkie i ciemne chmury, że z niepokojem myślimy o naszym górskim towarzystwie. I słusznie, bo początkowe pojedyncze krople szybko stają się ścianą deszczu, a pioruny latają dookoła naszych głów (przynajmniej takie mamy wrażenie).
Uciekamy do maleńkiej knajpki przydrożnej, gdzie raczymy się kawą, lodami i widokami. A burza harcuje coraz bardziej i końca nie widać. Wreszcie po godzinie nieco się przejaśnia, więc decydujemy się wychynąć z naszego azylu i pójść do Wąwozu w Parku Narodowym Buila-Vanturariţa.

Obrazek

Szlak biegnie wzdłuż rzeki Bistriţa, która po oberwaniu chmury mocno wezbrała, tak, ze lada moment, a jej wody mogą porwać szczebelkowata kładkę przerzuconą od monastyru do cygańskiego przysiółki i pewnie drogi do Arnoty.

Obrazek

Zanurzamy się więc w wąwóz, pomiędzy majestatyczne skały, ruszamy wąskim przejściem pośród gór. Warto byłoby zobaczyć trochę więcej, ale ze szlaku wygania nas kolejna nawałnica. Musimy też niestety zrezygnować z dotarcia do Arnoty.
Tym razem chronimy się w sklepie Mixt Bistriţa, w którym zdumiewa nas ubóstwo zaopatrzenia: piwo, chleb, jakieś ciastka, pojedyncze puszki, kawa. I chyba tyle.

Obrazek

Stajemy się atrakcją z innego świata dla zgromadzonych tam Cyganów. Szybko nawiązuje się konwersacja, świadcząca o tym, że nie ważna jest znajomość języków, ale wystarczy chęć porozumienia się. Pytają skąd jesteśmy, dziwują się, proszą o robienie im zdjęć.

Obrazek

Jednym okiem więc robimy zdjęcia, a drugim wypatrujemy okazji. I tym razem nie musimy długo czekać - kompletnie przemoczone, serdecznie żegnane przez naszych chwilowych towarzyszy wsiadamy do cieplutkiego i suchego auta starszych państwa z Austrii.


Spotkania

Wysiadamy w Costeşti i zanim zaczniemy czekać na naszych, idziemy jeszcze przejść się przez kolejną wieś korzystając z tego, że tu, na dole jest ciepło i słonecznie. W końcu postanawiamy zasiąść w okolicach skrzyżowania. Miejsce jest wymarzone: stół z ławeczkami przy sklepie i barku z piwem.

Obrazek
Obrazek

Nabywamy chleb (pokrojony w grube pajdy przez sprzedawczynię), nasz ulubiony kaszkawał i piwo na obiadek, po czym zasiadamy na ławeczce pod sklepem. Początkowo jesteśmy tylko obserwowane, ale szybko następuje wzajemne oswojenie i zaczynają się rozmowy: dowiadujemy się o historiach, rodzinach, problemach i radościach. Jakaś wesoła para prezentuje nam swojego pięknego srebrzystego konia - piwosza, zapraszają nas na wóz, pozują do zdjęć, w końcu wręczają swój adres, na który będę wysyłała fotografie.

Obrazek

Za chwilę przysiada się przejezdny siwobrody z dzieckiem i opowiada jak to pracował w Niemczech, jak mu się żyje, jak bardzo jest dumny ze swojego synka. Poparzona dyptamem ręka Basi też budzi zainteresowanie - ktoś dzieli się znachorską maścią z węża i zmusza do posmarowania, pada też propozycja, aby przekłuć pęcherze zapałką, ale na to Basia się już nie godzi. Znajomi z ławeczki szybko orientują się, że naszą pasją jest robienie zdjęć i specjalnie kierują w naszą stronę pasterza z kozami. Ktoś nam funduje kawę. Bardzo przyjaźni, sympatyczni ludzie.

W końcu jednak nadjeżdża nasz autobus i znikamy z tego miejsca, jakbyśmy nigdy tu nie były i pewnie już nigdy nie będziemy tutaj - na ławeczce pod sklepem w Costeşti.

Obrazek
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 25.03.2009 22:41

Cudowne. Jakbym tam był z Wami. Macie magiczną moc przyciągania ludzi czy to rumuńskie genius loci :wink: :)
A skąd wiesz, że nie wrócicie na tą ławeczkę ? Wszystko może być ...
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 25.03.2009 23:12

A już myślałem Jo_asiu ,że o nas zapomniałaś :D
Dzięki za kolejny odcinek :D
:papa:
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 25.03.2009 23:45

wojan napisał(a):A już myślałem Jo_asiu ,że o nas zapomniałaś :D

:papa:


E tam, nas nie można zapomnieć. :lol: :D
Jo_Anna
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 274
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jo_Anna » 28.03.2009 19:22

Już nie zapomnę Was ;) Chorwacja mi o Was przypomni (to tak bardziej na przedwojenną nutę ;) Mam przestoje, bo ostatnio świat mocniej niż zwykle mi wiruje i na nic nie mam czasu. Ale z Rumunią już finiszuję. Przynajmniej na razie.

pozdrawiam :)
Jo_Anna
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 274
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jo_Anna » 28.03.2009 19:39

Pożegnalny targ


Nazajutrz ruszamy w drogę powrotną, Znów przez Wołoszczynę, Siedmiogród, w kierunku granicy. Mamy do zrobienia ok. 800km, upał jest potężny (37st.C) a postoje krótkie. Żadnego zwiedzania już nie będzie, ale kiedy widzimy targ, to koniecznie, ale to koniecznie musimy się zatrzymać. I znów przemieszczamy się do innej rzeczywistości.

Obrazek

Obrazek

Rzędy postawionych na sztorc kos, żeliwne garnki i patelnie, dwuzębne drewniane widły, mnóstwo ozdobnych elementów końskiej uprzęży, szerokie, skórzane pasy, szerokoskrzydłe kapelusze tak popularne w Rumunii. Większość sprzedających to Cyganie w barwnych strojach, ale widać i rumuńskich wiejskich rzemieślników czy handlarzy starociami.

Obrazek

Obrazek


Targ, jak to bywało dawniej i w Polsce połączony jest z festynem: kręci i karuzela i ruletka, w której można wygrać nawet telefon komórkowy, na ławach w prowizorycznych gospodach siedzą biesiadnicy raczący się szaszłykami, grillowanym mięsem, i jarzynami, popularne są też kurczaki. Tyle tych palenisk, że aż nad targowiskiem unosi się mgiełka z aromatycznego dymu. W oddali widać góry i błyszczące kopuły cerkwi.

Obrazek

Obrazek

A tu trzy gracje: młoda Cyganka zalotnie kryguje się narzucając chustkę na włosy, stara siedząc na ziemi wplata czerwone wstążki w czarne warkocze małej dziewczynki. I nagle obok nich, skrajem targowiska przelatuje obły, nowoczesny pociąg. Jak nie z tej bajki! Ale właściwie bardzo z tej bajki. Z rumuńskiej baśni, w której ciągle mieszają się czasy i miejsca.

Obrazek

Powoli żegnamy się z Rumunią, z kolejnymi kawałkami mozaiki, które tak różne od siebie jak Transylwania od Wołoszczyzny, a jednak przedziwnie harmonijnie współgrają. Ciekawe jaką ją zobaczymy w przyszłym roku na Bukowinie...?

Obrazek
AnetaA
Cromaniak
Posty: 881
Dołączył(a): 10.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AnetaA » 28.03.2009 23:16

Pewnie i wprzyszłym roku będzie rownie piękna i dziwna i bajkowa i boleśnie rzeczywista ale na pewno niezapomniana.
Przyznam szczerze,że nigdy nie myslałam o Rumunii jako celu wakacyjnej wyprawy :oops: ,ale już po relacji PAPa zaświtała mi taka myśl,a teraz świeci coraz jaśniej,problem tylko z pozostałymi członkami rodzinki,ale może...
Dziękuję za ciekawą fotorelację :D
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 29.03.2009 09:25

Fajne te klimaty - zawsze zachęcam na koniec do poszperania w archiwum - może jeszcze coś ciekawego się znajdzie do wstawienia-dopisania.
plavac
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4893
Dołączył(a): 11.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) plavac » 29.03.2009 18:30

Dziękuję za wspaniałe wędrowanie.
Zdjęcie z pociągiem jest prawdziwą kwintesencją tych dwóch światów, które pokazałaś nam w swojej relacji !
Jestem rad, że żyjemy w takich czasach - na styku.
pozdrawiam i niewątpliwie "do zobaczenia" :)
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 29.03.2009 23:30

Jo_Asiu dziękuję ... :D

Obrazek

:papa:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107683
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 29.03.2009 23:49

Jo_Anna napisał(a):Powoli żegnamy się z Rumunią, z kolejnymi kawałkami mozaiki, które tak różne od siebie jak Transylwania od Wołoszczyzny, a jednak przedziwnie harmonijnie współgrają. Ciekawe jaką ją zobaczymy w przyszłym roku na Bukowinie...?


W podziękowaniu za trudy pisania relacji - rumuńska Bukowina

Obrazek
Jo_Anna
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 274
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jo_Anna » 30.03.2009 20:54

AnetaA napisał(a):Pewnie i wprzyszłym roku będzie rownie piękna i dziwna i bajkowa i boleśnie rzeczywista


A tego przyszłego roku nie było... Ciągle Bukowina przede mną - przynajmniej jest blisko, i mam nadzieję, że w końcu tam dortę. Może na trochę dłużej. Bo faktycznie Rumunia ma coś magicznego, nie tyle zabytki i estetykę (a i to też) ile jakąś inną rzeczywistość.


JacYamaha napisał(a):
Fajne te klimaty - zawsze zachęcam na koniec do poszperania w archiwum - może jeszcze coś ciekawego się znajdzie do wstawienia-dopisania.


No, zawsze coś znajdzie. Szczególnie polecam książkę Michała Kruszony "W poszukiwaniu diabła"

plavac napisał(a):
Dziękuję za wspaniałe wędrowanie.
Zdjęcie z pociągiem jest prawdziwą kwintesencją tych dwóch światów, które pokazałaś nam w swojej relacji !
Jestem rad, że żyjemy w takich czasach - na styku.
pozdrawiam i niewątpliwie "do zobaczenia" icon_smile.gif


To ja dziękuję za doborowe towarzystwo :) Zdjęcie w pełni nie oddaje, tej sceny, bo zrobione panicznie szybko, ten obrazek był jak wyreżyserowany przez najlepszego symbolistę...


wojan napisał(a):Jo_Asiu dziękuję ... icon_biggrin.gif


:D O jakie śliczne kocię z kwieciem! Dzięki! :)


Janusz Bajcer napisał(a):
W podziękowaniu za trudy pisania relacji - rumuńska Bukowina


ZDjęcie - przecudne! Dzięki! :) Właśnie za takim krajobrazem tęsknię... Dzięki, Ci, Januszu za dogranie z klimatem :) Ta Bukowina...

Jeśli jeszcze Was nie zamęczyłam, to wygrzebałam Słowenię sprzed dwóch lat i skraweczek Czech sprzed roku. Może też zapodam...?
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 30.03.2009 21:02

Jo_Anna napisał(a):..... wygrzebałam Słowenię sprzed dwóch lat i skraweczek Czech sprzed roku. Może też zapodam...?

Zapodawaj, nawet się nie zastanawiaj :wink:
Pozdrav :papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rumunia - România



cron
Gdzie wampir mówi dobranoc - Rumunia 2006-2007 - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone