Anai napisał(a):Hmmm... a Django Tarantina widział już ktoś? Wydawać mogłoby się, że skoro western, to powinno się coś dziać, ale to wcale nie jest takie oczywiste...
Sama lubię filmy Tarantina, Kill Billa widziałam z fefnaście razy i pewnie nie raz jeszcze obejrzę, dzięki Beacie również Death Proof, mnie w zasadzie przekonywać nie trzeba ale nie chciałabym, żeby mi się TŻ w kinie wynudził on nie lubi "gadanych" filmów.
Właśnie jestem po seansie. Mistrz Tarantino znowu pokazał klasę. Jeśli ktoś jest jego fanem - mus. Jeśli nie - może sobie darować, bo "nic na siłę". Jeśli ktoś jest fanem Di Caprio - mus również:). Ja nigdy nie byłem, ale 'tutaj się nimi stałem. Świetna rola. Również Jackson wypadł świetnie. Film mi się cholernie podobał, pomimo blisko 3h czasu trwania. Historia może nie do końca fascynująca, wręcz prosta, nie pogmatwana tak, jak to u Tarantino bywało, czy to "czasowo", czy tez "scenariuszowo", ale realizacja, dialogi, gra aktorów - prima sort.
Ps. Hip hop w westernie? Czemu nie:)

.png)
.png)
.png)

.png)