Drugi postój. Obszerny parking z tarasem widokowymi informacja turystyczna. Krajobraz zmienia się. Jest coraz mniej roślinności. Emocje rosną, choć ja jestem wciąż spokojny i pewny siebie.
Miłym zaskoczeniem była obecność toalety. Czysto i schludnie.
Moje dzieci w końcu mogły zobaczyć i przekonać się czym różni się wyspa od stałego lądu
Na tym parkingu spotkaliśmy zjeżdżającą z góry parę z Polski, którzy nam powiedzieli, że dopiero teraz się zacznie. Żeby tego było mało, w jakimś samochodzie rodziny z Czech, który wjeżdżał przed nami, "poszła" chłodnica i trzeba było wzywać pomoc drogową.
Droga stała się jakby bardziej kręta i węższa. Coraz bardziej musieliśmy się "przytulać do skał, coraz częściej widać było urwiska. A to wszystko w większości przypadków było niczym nie niezabezpieczone...
Przed każdą skałą, gdzie droga omijała ta skałę, używaliśmy klaksonu, aby ostrzec zjeżdżających z góry.
Najgorsze było bezpośrednio przed samym szczytem. Tam jakiś pracownik obsługi kazał nam (grupie trzech samochodów) czekać. Podobno ktoś zjeżdżał, ale ja nie widziałem nikogo. Nadszedł nas czas, dużo gazu i naprzód. Rach, ciach i już na dachu Biokova
Tak wyglądał ostatni odcinek. Dostrzec tam można również rowerzystę
Zastaliśmy niewielką mgiełkę, więc widoki nie były krystalicznie czyste
Widok na drugą stronę góry

.png)
.png)
.png)
.png)