Tak jak obiecałem, kolejny już czwarty odcinek opowieści. Miał to być dzień historyczny, poświęcony Cesarstwu Rzymskiemu i takim się stał. Wyruszyliśmy z Grebasticy około 9 rano i skierowaliśmy się w stronę Splitu, a może przede wszystkim Salony? To miejsce, które pozwala pogrążyć się w zadumie i naprawdę wypocząć. Jedyną przeszkodą mógł okazać się koszmarny upał,który zaatakował Dalmację tego dnia (i pomyśleć, że dzień wcześniej zaliczyliśmy pierwszy - zawsze ponoć musi być ten pierwszy raz - deszcz w Chorwacji. Co prawda nad ranem i 20 minut, ale jednak.). Dosyć gadania, pora na obrazy, które nie zastąpią słów.
Na początek odbiliśmy lekko w prawo i zajrzeliśmy do Trogiru, który urzekł nas zupełnie jak 9 lat temu.
tu rozwaliła mnie niepozornie stojąca taczka
Pora pożegnać Trogir i udać się do Salony. Na termometrze samochodowym pękła właśnie granica 40 stopni celsjusza, ale co to dla ciekawych świata ludzi.
Najpiękniejsze jest w tym wszystkim to, że można w Salonie wszystkiego dotknąć, obejrzeć z bliska - nikt nikogo nie goni - niema sznurków, babć pilnujących eksponatów.
Stare mury w obstawie mięczaków
Genialne płaskorzeźby na marmurowych sarkofagach
i oczywiście kolory kwiatów i innych roślin, które rzucają na kolana
A teraz przerwa na reklamę - Sponsorem odcinka jest
i dalej w drogę po ruinach
A tu niespodzianka, nie wiem jak inni, ale my mieliśmy szansę zobaczyć zabudowania Salony takimi jak były. Co się z nimi stało później nie wiem
Zmęczeni upałem udaliśmy się do pobliskiego KONZUMA w celu nabycia butelek z piciem (okazało się, że zdążyliśmy tuż przed zamknięciem - a była dopiero 13.00 - gdyż tego dnia było w Chorwacji święto o nazwie Holiday). Zaopatrzeni w płyny udaliśmy się do Splitu,ale o tym w odcinku 5...