Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Brač? Koniecznie! Nawet jesienią!

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
gusia-s
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5861
Dołączył(a): 15.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) gusia-s » 13.01.2018 20:50

travel napisał(a):
gusia-s napisał(a):Fajne to były czasy i bezpieczniejsze niż teraz niestety, dlatego myślę dzieciom pozwalało się na większą swobodę. Bez telefonu i z kluczem na szyi :wink:

A tam bezpieczniejsze - pamiętasz czarną wołgę ? :roll:
Oczywiście :mrgreen: krążyła po całej Polsce :mrgreen: :wink:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 13.01.2018 21:57

Katerina napisał(a):gusia-s
Fajne to były czasy i bezpieczniejsze niż teraz niestety, dlatego myślę dzieciom pozwalało się na większą swobodę. Bez telefonu i z kluczem na szyi :wink:


I te nawoływania matek z okien, czy też balkonów letnią porą..
"Agnieszkaaaa ( Paweeeełeeek, Kaaasiaaa) do domuuu. Kolaaacjaaa :!:

Teraz to mi się łza zakręciła :oops:

....
Tak mi się skojarzyło :?
dawniej_vs_dzis_2015-08-31_14-26-03.jpg

:boss:
oraz

1465484861_tosdhv_600.jpg


Pozdrawiam :wink: :papa:
Habanero
KONTO ZAWIESZONE
Avatar użytkownika
Posty: 6549
Dołączył(a): 14.09.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Habanero » 13.01.2018 21:59

Zdzichu, czasy podstawówki, w moim przypadku zdominowane były przez rozgrywki w cymbergaja :D Potrzebny sprzęt, wiadomo: ołówek (ponoć wcześniej grało się grzebieniem) , zeszyt (bramka), monety (zawodnicy i piłka ) :D Czas ogólniaka to kropki. Wystarczał długopis i kartka w kratkę. Trzeba było okrążyć przeciwnika kropkami, albo krzyżykami i rozbudować swój teren.
Teraz żal patrzeć jak wszystko załatwiają apki w komórkach. Dzieciaki w domach siedzą :( Mnie rodzice do domu zaciągnąć nie mogli. Podwórko żyło do późnych godzin nocnych.
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5003
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 13.01.2018 23:12

W 7mej klasie podstawówki zakochałyśmy się z koleżankami na zabój w panu od muzyki :oops:
Codziennie przez pół roku pełniłyśmy dyżury pod jego domem i śledziłyśmy go po całym mieście - wymyślałyśmy różne przebrania, peruki itd.Biedny facet, w dzisiejszych czasach pozwałby nas i oskarżył o stalking :mrgreen:
Ale miałyśmy co robić przez 6 miesięcy, dopóki nie pojawił się nowy obiekt westchnień - tym razem rówieśnik :lol:
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 14.01.2018 10:51

Katerina napisał(a):DDR - Dojcze Demokrati.. Republik? Sorry, niemiecki zawsze był dla mnie czymś nie do przeskoczenia..

Wyścig pokoju...coś dzwoni,ale nie wiem z jakiej parafii...za mała byłam, kojarzy mi się z kolarstwem :P

Abalone pokażę mężowi - właśnie zaprojektował i prawie opatentował grę mechaniczno - logiczną z wykorzystaniem kulek :D ...P.S. Ja zbieralam figurki mappetów :lol:


No tak. Po naszemu NRD - Niemiecka Republika Demokratyczna. Wyścig Pokoju - potężny kawał historii kolarstwa amatorskiego - trochę szkoda że naznaczony poprawnością socjalistyczną, ale to byłby temat na potężną "relację" w innym dziale. Niemniej to przez to oglądam jak idiota wszystkie TdF-y, Giro czy Vuelty. Życzę powodzenia w rozwoju gry a Muppety? Masz jeszcze? Ja zbierałem Tygrysy - książki kieszonkowe o wojnie...

gusia-s napisał(a): A jeszcze państwa - miasta, statki, palant, podchody, król skoczek ...

oraz
Habanero napisał(a):Zdzichu, czasy podstawówki, w moim przypadku zdominowane były przez rozgrywki w cymbergaja :D Potrzebny sprzęt, wiadomo: ołówek (ponoć wcześniej grało się grzebieniem) , zeszyt (bramka), monety (zawodnicy i piłka ) :D Czas ogólniaka to kropki. Wystarczał długopis i kartka w kratkę. Trzeba było okrążyć przeciwnika kropkami, albo krzyżykami i rozbudować swój teren......

Hm. Cymbergaj... ech... To ja jeszcze dodam dwie zabawy. Zabawa w lotki polegała na rzucaniu do siebie lotkami robionymi własnoręcznie
lotka_1.jpg

4 zapałki, igła, my wykorzystywaliśmy zwykle plaster, i kawałek złożonego papieru. Jak się lotka wbiła w ciuch przeciwnik był eliminowany. Ganialiśmy w 5-8 osób i każdy na każdego. Ale każdy miał 2 lotki więc trzeba było z rozmysłem rzucać, lub zebrać taką co się na nikim nie zaczepiła. Gra skończyła się w momencie, gdy dość mocno jedna z lotem wbiła mi się w brew. Rodzice dali nam takie manto, ze hej i dostaliśmy zakaz gry...
Druga była totalnie bezpieczna zabawa wkrechy Startując z takiego początku
sam1.jpg

trzeba było stawiać jedną kropkę tak, aby narysować linię zawierającą 5 kolejnych kropek w jakimkolwiek kierunku, leciało to tak
sam3.jpg

I tak dalej. Rekordziści z tego co pamiętam mieli powyżej 120 a może nawet powyżej 150 linii. Ja niestety chyba ani razu nie osiągnąłem 100
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 14.01.2018 11:03

gusia-s napisał(a):Fajne to były czasy i bezpieczniejsze niż teraz niestety, dlatego myślę dzieciom pozwalało się na większą swobodę. Bez telefonu i z kluczem na szyi :wink:

I
Katerina napisał(a):I te nawoływania matek z okien, czy też balkonów letnią porą..
"Agnieszkaaaa ( Paweeeełeeek, Kaaasiaaa) do domuuu. Kolaaacjaaa :!:


Zgadzam się. Byłą zupełnie inna więź i inny rodzaj szacunku ludzi wobec ludzi. Włączając dzieci. Starsze dzieciaki, mimo, że próbowały się od młodszych izolować, to jak coś się złego dzieciakom z tak zwanego ich podwórka miałoby stać zawsze stawały w ich obronie. Można zatem powiedzieć, że zawsze ktoś miał nad kimś baczenie. Poza tym nie do pomyślenia byłą sytuacja, że ktoś zrobi krzywdę dziecku i nie zostanie za to spałowany przez MO. Koniec i kropka. Zresztą to również temat nie koniecznie na tu i teraz.
Iza, tak, to co piszesz
travel napisał(a):
gusia-s napisał(a):Fajne to były czasy i bezpieczniejsze niż teraz niestety, dlatego myślę dzieciom pozwalało się na większą swobodę. Bez telefonu i z kluczem na szyi :wink:

A tam bezpieczniejsze - pamiętasz czarną wołgę ? :roll:

Było powtarzane jak mantra. Ale miało wydźwięk takiego chwytu, który miał w dziecku wyrobić potrzebę rozglądnięcia się i dbania o swoje bezpieczeństwo również. Każdy z nas wiedział, że jak mu coś rękę utnie to nie odrośnie. Nie było bowiem gier, gdzie będąc zabitym wstajesz i naparzasz dalej. Każdy wiedział, że jest tylko świat realny i każdy wiedział, że czarne jest czarne…
Katerina napisał(a):W 7mej klasie podstawówki zakochałyśmy się z koleżankami na zabój w panu od muzyki :oops:
Codziennie przez pół roku pełniłyśmy dyżury pod jego domem i śledziłyśmy go po całym mieście - wymyślałyśmy różne przebrania, peruki itd.Biedny facet, w dzisiejszych czasach pozwałby nas i oskarżył o stalking :mrgreen:
Ale miałyśmy co robić przez 6 miesięcy, dopóki nie pojawił się nowy obiekt westchnień - tym razem rówieśnik :lol:

Kasiu… hm, jak nie perwersje sznurówkowo-gumowe to jakieś romanse… Oj… Ja nie wiem co ty wypuściłaś z tego słoika od Bartka…. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Tomekkulach
Zestawienia jak najbardziej oddające prawdę o obecnych czasach. Szkoda. Nie ma autorytetów i nie ma szacunku
pomorzanka zachodnia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1454
Dołączył(a): 18.08.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) pomorzanka zachodnia » 14.01.2018 12:35

Mam trochę mieszane uczucia gdy wspominam moje podwórko z dzieciństwa... Bawiłam się, ale często zostawałam na uboczu,hejtowana za to że byłam za "grzeczna" za "sztywna" i nie wszystko mogłam :? Zmierzam do tego, że mogą być różne powody nadmiernego przesiadywania dzieci w domu. :oops:
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 14.01.2018 12:53

pomorzanka zachodnia napisał(a):Mam trochę mieszane uczucia gdy wspominam moje podwórko z dzieciństwa... Bawiłam się, ale często zostawałam na uboczu,hejtowana za to że byłam za "grzeczna" za "sztywna" i nie wszystko mogłam :? Zmierzam do tego, że mogą być różne powody nadmiernego przesiadywania dzieci w domu. :oops:

Wiem coś na ten temat. Zasłuchany w muzę Isao Tomity, Kojiki Kitaro, Himekami, Ryuichi Sakamoto, czy Alvy Noto do bardziej "cywilizowanych" Tangerine Dream, Klaus Schulze, czy powiedzmy aż do Andreasa Vollenweidera, oraz zaczytujący się jedynie w powieściach z gatunku SF często stałem na bocznicy. To jednak tylko mnie wzmocniło!
pomorzanka zachodnia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1454
Dołączył(a): 18.08.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) pomorzanka zachodnia » 14.01.2018 13:04

Ja też jestem molem książkowym :)
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 14.01.2018 18:56

Odcinek dwunasty, prolog: 2017-09-12 – Spužišće? A może Luka Kula? - W każdym razie kamienne miasto

Dwunastego września rano taras w naszym apartamencie przywitał nas spłakany i mokry. Niebo zdawało się mówić -i po co wam był ten przyjazd we wrześniu?
Po codziennym rytuale: ćwiczenia, prysznic, śniadanie i kawa postanowiliśmy się nie poddawać i zrealizować plan przygotowany na ten dzień. Uzbrojeni w nasze kochane plecaki wsiedliśmy do auta i wyjechaliśmy ze Splitskiej. Początkowo jechaliśmy znaną już trasą. Trasą, na końcu której w jednym z pierwszych odcinków skręcaliśmy ostro w dół, taka mała podpowiedź. Po minięciu tego skrętu naszym oczom ukazała się wijąca się droga, która mimo niepewnej pogody bardzo nas ujęła. Wiem, że są pośród Was zakochani w serpentynach przed Bolem, ale to nie jest klimat Marioli. Oboje natomiast lubimy takie widoki:

1.jpg

Zauważcie to poletko uprawy oliwek. Ile trzeba trudu, aby oczyścić takie miejsce z kamieni, odpowiednio je przygotować i dbać o nie w trakcie uprawy. To nie jest takie hop siup, jak wydrzeć łąkom kawałek pola w naszym kraju.
Wijąca się pomiędzy ślicznie porośniętymi wzgórzami droga

2.jpg

a miejcie na uwadze, że w istocie jest piękniejsza niż wygląda to na moich lichej jakości zdjęciach – prowadziła nas do pewnego miejsca.
Piszą o nim tak:
Stanovnici kažu da se njihovo naselje zvalo Spužišće jer su se njihovi preci spustili (spuzili) iz srednjovjekovnih naselja Straževnika i Pražnica
Google tłumaczy to jako:
Mieszkańcy twierdzą, że ich osada nazywała się Spužišće, ponieważ ich przodkowie wywodzili się ze średniowiecznych wiosek Straževnik i Pražnica.
Jednak jadąc nie byłbym sobą, gdybym nie doczepił się do nazwy Spužišće i nie próbował ją przetłumaczyć powiedzmy na Spust – jednak żona szybko wyperswadowała mi takie podejście pytając - I co? Napiszesz w relacji, że oni się z tych dwóch wiosek tam po prostu spuścili (spustili - spuzili)?
Jak zatem widzicie, mimo pochmurnego nieba piękna droga

3.jpg

mijała nam w dobrym nastroju bo wiedzieliśmy, że na jej końcu jest miejsce nazywane również Luka Kula. Osada ta bowiem jest na Braču miejscem słynącym z największej ilości budowli obronnych, co ma wyraz również w jej herbie, w którym znajduje się 13 wież.
Przemierzając kolejne zakręty

4.jpg

postanowiliśmy z robieniem kolejnych zdjęć krajobrazowi poczekać do powrotu. Może wtedy słońce pozwoli pokazać istne piękne tej części interioru wyspy - tymczasem zbliżaliśmy się coraz bardziej do miejsc,a o którym mówią, że jest to:
Naselje nastalo na kamenu, po kamenu i od kamena. Ovdje je kamen početak i kraj, mjera svih stvari. - co tłumaczy się tak: Wioska powstała na kamieniu, dzięki kamieniowi i z kamienia. Oto jest początek i koniec kamienia miary wszystkich rzeczy.
I tak wjechaliśmy do kamiennego miasta – miasta, którego nazwa jednak pochodzi z łacińskiego puteus - źródło, to oznaczało źródła słodkiej wody zmieszanej z słoną przeznaczonej do pojenia bydła.
Już na pierwszym zdjęciu po prawej stronie uchwyciliśmy jedną z dawniejszych wież obronnych - o czym w następnym wpisie.
Pewnie już wiecie gdzie dojechaliśmy?
Ostatnio edytowano 24.01.2018 22:37 przez Abakus68, łącznie edytowano 1 raz
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12175
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 15.01.2018 11:04

Zauważcie to poletko uprawy oliwek. Ile trzeba trudu, aby oczyścić takie miejsce z kamieni, odpowiednio je przygotować i dbać o nie w trakcie uprawy. To nie jest takie hop siup, jak wydrzeć łąkom kawałek pola w naszym kraju.

A u nas narzekają że tak ciężko, prawda? :roll:
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5003
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 15.01.2018 11:35

Mieliśmy podobnie - po raz pierwszy nowe miejsce tak mnie rozczarowało, bo Brač przez 3 pierwsze dni naszego pobytu spowity był taką aurą i do tego 12 stopni wieczorem (też we wrześniu 2017, ale my przypłynęliśmy na wyspę 19ego)
Wiele miejscowości zwiedzaliśmy otoczeni szarzyzną i urywającym głowę wiatrem, co chwilę gwałtowny "shower", mąż nalegał na skrócenie urlopu, ale ja twarda byłam..Przeczekałam i doczekałam się momentu, kiedy wyspa się wreszcie zrehabilitowała :)
Ale to pierwsze wrażenie utkwiło gdzieś w tyle głowy, dlatego zapewne spróbujemy się powtórnie z Bračem "obwąchać" :oczko_usmiech:
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 15.01.2018 18:00

Odcinek dwunasty, część pierwsza: 2017-09-12 – Pučišća - na rękach brud i kamienia obróbki trud

Na koniec poprzedniego wpisu zapowiadałem wieżę obronną. Oto i ona.

5.jpg

Jedna z trzynastu dawniejszych wież obronnych. Na zdjęciu budynek po prawej. Nic dziwnego, że było ich aż tyle. Mimo, że jak w przypadku większości osad na Braču znalazły się pewne archeologiczne przedmioty świadczące już o starożytnych, rzymskich śladach na terenie Pučišćy, ale osada zaczęła się dynamiczniej rozrastać dopiero około 1420 roku, gdy zakończyły się najazdy piratów z Omišu. Niestety już 2-3 dziesięciolecia później rozpoczęły się najazdy okupujących wówczas tereny Neretwy Turków więc o obronie miejscowości myśleć trzeba było i to mocno. Zanim jednak wyszliśmy nad zatokę postanowiliśmy spenetrować boczne uliczki.

6.jpg

A tam wyszło szydło z worka, oj… Znaczy ten, no… Żona pokazała swoje prawdziwe oblicze kleptomanki.

7.jpg

Ja nie wiem, jak ona chciała upakować kotwicę w plecaku, ale gdy wyciągnęła ręce i po to

8.jpg

Wiedziałem, że trzeba szybko jakoś tą sytuację „rozbroić”. Rozwiązanie znalazło się szybko a był nim śmiech, który nas ogarnął. Gdy bowiem pokazała mi dłonie żartując: - Zobacz! Tak się starałam winogron ci urwać i wracam z pustymi rękoma Odpowiedziałem parsknąwszy śmiechem. - No może i puste, ale za to jak opalone!!! Spojrzała na nie. Kotwica musiała być brudna i to bardzo :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Idąc w kierunku promenady spojrzałem na budynek.

9.jpg

Ach gdyby ojciec zamieszkującej ten budynek „Julii” nie zamurował okna, może i Pučišća miałaby jakiegoś swojego Romeo.
No ale my przybyliśmy tu w określonym celu. Odszukania kilku choćby z pozostałych wież obronnych. Oto kolejna.

10.jpg

Szkoda, że nie są one w żaden sposób opisane. No ale cóż. Przyznam, że i ja spodziewałem się bardziej obronnego wyglądu tych wież. Idąc promenadą w kierunku szkoły, którą będąc w osadzie trzeba zobaczyć, zaglądaliśmy: a to w zakamarki skrywające konoby

11.jpg

a to na poustawiane co rusz kamienne struktury

12.jpg

Ta chyba ma służyć cumowaniu, ale nie wiem, czy jest do tego bardziej odpowiednia od starej, zużytej, tak pięknie skorodowanej może, ale ciągle wykorzystywanej tej metalowej

13.jpg

Do której „upalowano” (z rozmysłem używam tego słowa aby mnie ty kapitańska baba nauczyła jak to zwać) taką łajbę

14.jpg

Doszliśmy do szkoły,

15.jpg

o której wiele już napisano w różnych relacjach. Pučišća od wielu lat jest uznawana za kolebkę wielu mistrzów kamieniarstwa i światowej sławy rzeźbiarzy. Zatem tylko tu mogła powstać szkoła z prawdziwego zdarzenia ucząca trudnej sztuki obrabiania kamieniołomów skalnych. Tutaj co roku stu młodych mężczyzn i kilka dziewcząt uczy się tej umiejętności. Trening rzeźbiarza trwa trzy lata, a po kolejnych trzech latach praktyki odbywa się egzamin magisterski. Zwykle opisujący to miejsce pokazują szkołę z zewnątrz

16.jpg

17.jpg

18.jpg

Ale ja postanowiłem sobie przypomnieć „zapach” szkolnego korytarza i korzystając z tego, że trwały zajęcia pomyszkowałem wewnątrz.

19.jpg

20.jpg

Muszę przyznać, że klimat wnętrza jest tak surowy jak materiał, z którym uczący mają do czynienia.

21.jpg

22.jpg

Niemniej jednak jest bardzo czysto i spokojnie. Korytarze są zapełnione planszami z fotografiami sztuki kamieniarskiej

23.jpg

24.jpg

25.jpg

Nie wiem jednak dlaczego wszystkie mają opisy w języku francuskim…

26.jpg

Po zwiedzeniu szkoły postanowiliśmy iść dalej. Czasem lubimy się zapuścić gdzieś poza utarty szlak. Towarzyszyły nam piękne widoki na pagórki

27.jpg

leżące po drugiej stronie zatoki Pučiśki dolac, a właściwie gdzieś nawet z tyłu zatoki Stipanska luka, bo to właśnie z tak nazywanych zatok składa się cały wodny obszar, nad którym leży Pučišća. Czasem łażąc tak bez celu daje się coś interesującego wypatrzeć. My zauważyliśmy taką oto kamienną informację,

28.jpg

że właśnie przemieszczamy się promenadą Jana Pawła II, a nieopodal w małym parku mały kościół.

29.jpg

Jest to crkva sv. Roka wybudowana pierwotnie dzięki dobroczyńcy Antunowi Mladineo w roku 1607 jako kaplica do rangi kościoła została podniesiona w 1636 roku. Do czasów obecnych była wielokrotnie przebudowywana i remontowana. Ostatni raz w roku 2010 o czym więcej informacji tutaj http://www.brac-online.com.hr/2010/08/blagoslov-obnovljene-crkve-sv-roka.html
Dzięki tej ostatniej renowacji kościół uzyskał nie tylko zrewitalizowany wygląd ale również oświetlenie.

30.jpg

Przed kościołem stoi krzyż.

31.jpg

Na tablicy umieszczono napis OBNOVIO NIKOLA MLADINIC GOD 1962. Można się tylko domyślać, że Nikola też maczał palce w jakiejś odbudowie, ale czy kościoła? Nie znalazłem tego w sieci. Kawałek dalej kończy się promenada więc kiedy doszliśmy do pomnika

32.jpg

postawionego na cześć bojowników o wolność podczas wojny narodowo wyzwoleńczej zawróciliśmy. Pogoda nie nastrajała pozytywnie i czuło się w powietrzu, że dziś po raz pierwszy przydadzą się na wyspie noszone w plecakach peleryny przeciwdeszczowe…
Kapitańska Baba
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12175
Dołączył(a): 16.12.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kapitańska Baba » 15.01.2018 18:08

postawionego na cześć bojowników o wolność podczas wojny narodowo wyzwoleńczej zawróciliśmy. Pogoda nie nastrajała pozytywnie i czuło się w powietrzu, że dziś po raz pierwszy przydadzą się na wyspie noszone w plecakach peleryny przeciwdeszczowe…

Niedobrze, deszcz w wakacje to nie jest to co tygryski lubią najbardziej :roll:

To rude zardzewiałe to..... poler a łódka jest do niego najzwyczajniej w świecie przycumowana :wink:
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 15.01.2018 21:56

Odcinek dwunasty, część druga: 2017-09-12 – Pučišća - na spotkanie z deszczem

A skoro dotarliśmy do kolebki kamieniarzy wyczuwając narastające zdenerwowanie nimbostratusów i stratocumulusów podjęliśmy szybki spacer w kierunku cmentarza słynnych kamieniarzy. Towarzyszyły nam widoki zabudowy na przeciwległym brzegu

33.jpg

Jak również jeszcze daleka bardziej centralna zabudowa

34.jpg

Patrzyliśmy zdumieni na piękno miejscowości spalonej w 1943 roku przez włoskiego okupanta – co nieco o tym dlaczego napisałem w jednym z odcinków o Selcy. Zdumieni, jak ładnie zostało odbudowane ale też zaciekawieni gdzie mogą się znajdować pozostałe wieże obronne – wiedzieliśmy bowiem, że istnieje ich obecnie 8.
Przyglądaliśmy się z daleka bardzo ładnej wieży kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia Maryi

35.jpg

Jak i budynkowi rady miasta strzeżonemu przez dwa posągi lwów.

36.jpg

Rzeczywiście – to jest miasto pełne kamiennych rzeźb, ale również nie bez ruin nowszych budynków – wypatrzyłem je na powyższym zdjęciu na prawo u góry.
Jeszcze rzut oka na pierwszą odnalezioną przez nas wieżę – pokazaną na pierwszym zdjęciu – tu w końcu w pełnej krasie i nie zasłoniętą przez autobus, jak na początku naszej wędrówki.

37.jpg

I na cztero-poziomowy blok mieszkalny składający się z kawalerek :mrgreen: :mrgreen:

38.jpg

A potem chwilowy oddech kochanymi przez nas chorwackimi zaułkami

39.jpg

40.jpg

Wspomniane wcześniej lwy

41.jpg

Niezbyt imponująca zabudowa przykościelna

42.jpg

I mój spacer uliczką

43.jpg

do ruin zauważonego wcześniej domu

44.jpg

Wszyscy wiemy że takie zapomniane przez ludzi zaułki to dobre miejsca dla chcących się ukryć przed żonami smakoszy trunków wszelakich, no ale ci przesiadujący tutaj mają luksus

45.jpg

A może to właśnie opilstwo doprowadziło do ruiny… Cóż. Chwilę poobserwowałem staruszkę, która siedziała w małym, ciasnym podwórku udając, że mnie nie widzi, i kroiła figi. Dla każdego fotografika jest sterana twarz byłaby cudownym materiałem do zdjęcia, ale ja z szacunku dla niej nawet się o takowe nie pokusiłem. Chyba sam nie chciałbym być fotografowany mając wyrzeźbione upływającym czasem czoło.
Podniosłem wzrok i proszę. Kolejna wieża za kościołem

46.jpg

Czyli to tak są one teraz pochowane…
Powiem wam, że uwielbiam te kręte, wąskie, chorwackie uliczki, kocham je!

47.jpg

Przy pierwszych kroplach deszczu schowaliśmy się do kościoła. Zdjęcia są kiepskie. Niestety nie mam umiejętności do fotografowania takich wnętrz

48.jpg

49.jpg

50.jpg

51.jpg

Żona stojąc przy drzwiach zakomunikowała, że deszczyk ustał, i że może jednak póki nie pada pójdziemy dalej. My nie zmokliśmy, ale kamienne baby już troszkę tak

52.jpg

Proszę, proszę, kto tu za odnowę kościoła się był swego czasu wziął…

53.jpg

Wyniesiony do godności kardynała przez naszego papieża Jana Pawła II i znany chyba również z tego że nie przybył przewodniczyć uroczystościom pogrzebowym Marii i Lecha – ach te pyły wulkaniczne…
A jak już jesteśmy przy pyłach… Czyli śmieciach to powiem wam,

54.jpg

Że to dość ciekawe rozwiązanie, otworzyłem klapę śmietnika, który widzicie na zdjęciu u góry, a tam nie było worka. Ba! Nawet dna nie było. Śmieci wpadały do jakiejś przepastnej piwnicy 2,5 metra poniżej
Wydawało się, że za chwilę woda z asfaltu odparuje

55.jpg

Że za chwilę słońce zacznie wysuszać rośliny

56.jpg

Gdy nagle… Poniżej dowód, że moja zawartość plecaka nie jest taka głupiutka…

57.jpg

Pelerynki, pelerynki, dla chłopczyka i dziewczynki :wink:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Brač? Koniecznie! Nawet jesienią! - strona 26
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone