Wrześniówka czyli tydzień żeglowania w Chorwacji.

Jeśli chociaż trochę przydała się Prawdziwemu Żeglarzowi , tym bardziej się cieszę, że trochę czasu na nią poświęciłam

Na jej podstwie planuję swój przyszłoroczny dwutygodniowy rejs
forum/viewtopic.php?t=34897

Ciąg dalszy relacji.
Padł rozkaz z góry : o 11 płyniemy na Bisevo. Trochę sie zdrzemnąłem więc robimy wypad pontonem na brzeg. Zostawiamy ponton na końcu kei, koło policji.
Mały spacerek po Komizy


Aktualna prognoza pogody


Zdjęcie naszej dzielnej "łódeczki"

Zostawiamy Vis za rufą



Przed nami Bisevo

Świetna relacja!
Vis jest w naszych planach...

Lubię oglądać Cro z wody, choć w naszym wypadku był to tylko pompowany kajaczek

Czekam na więcej

Fajna relacja. Przypomina mi mój październikowy rejs opisany tu :
http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=30228&highlight=
Kto wie, może w przyszłym roku pisalibyśmy się na rejs z wami ?
Ale dla nas to jeszcze za wcześnie ma zdeklarowanie się.
Pozdrawiam - Ahoj !

Płyniemy dalej, oczywiście zobaczyć Modrą Spilje. Opisów i zdjęć było już kilka na forum więc nie będę się za bardzo rozwodził. Przed grotą krąży kilka jachtów, według mapy jest bardzo głęboko więc nawet nie próbujemy rzucić kotwicy. Morze trochę faluje ale wiatru nie ma. Ponton na wodzie , alleluja i do przodu. Jeszcze tylko 30 kun od głowy :


Grota bajeczna

Do groty wpłyneliśmy we czwórkę, wypłyneliśmy we trójką. Kolega został.
Teraz kolej na następną grupę



Potem jeszcze jedna zmiana, mieli farta bo gość sprzedający bilety odpłynął. Z ostatnią zmianą wraca wpław zagubiony załogant.
Warto było tu przypłynąć.
Jest druga łódka z naszej wrześniówki. Szybka konfrontacja planów : nocujemy na Solcie.

Płyniemy na północ, narazie nic nie wieje - idziemy na silniku, po prawej mijamy Komize. Gdy oddaliliśmy się od wyspy zaczęło powiewać. Stawiamy żagle i prujemy prosto na Soltę a dokładniej do zatoki Sesula. Późnym popołudniem dopływamy. Od razu podpływa ponton z konoby, podaje menu, oferuje bojkę do cumowania. Oczywiście pod warunkiem konsumpcji. Wpływamy głębiej do zatoki, jest następna konoba. Tu się zatrzymamy.



Człowiek na pontonie ( nie wiem jak nazwać jego fuchę) podaje menu, pomaga w cumowaniu. Używa pontonu jako pchacza i obraca naszą kilkunastotonową łódeczkę tak by rufę skierować do brzegu. Dziób stoi na bojce, rufa przycumowana do przygotowanego łańcucha w skale. Nic nas już dzisiaj nie ruszy. Po jakimś czasie przypływa druga łódka z naszej ekipy, cumują obok.

Kąpanie, część załogi zamówiła kociołek (300 kun - na 4 osoby). Sąsiedzi mają akwalung, popłyneli pontonem szukać wraku który podobno jest na końcu zatoki ( tak pisze w locji). Za trochę przypłynęli niemcy, którzy też szukają tego wraku. Obydwie ekipy nic nie znalazły.
Dzisiaj nasza trasa wyglądała tak :

Świetny pomysł na wakacje !
Też przysiądę o poczytam

No to dalszy ciąg morskich opowieści.
Wieczorem zrobiliśmy sobie spacer do Maslinicy uzupełnić zapasy. Bardzo malownicza miejscowość.
Rankiem małe spyfoto:





Koledze przeszkadzało chrapanie współspacza z kabiny. Wolał spać na pokładzie pod gołym niebem. W tym dużym worze koło niego jest genaker - żagiel na lekkie , pełne wiatry. Zajmował dużo miejsca w kabinach i dlatego na noc lądował na pokładzie.

Ja dalej niż na jez. Dąbie, pod żaglem, nie dopłynąłem. Tym chętniej popływam z Tobą.
pzdr

Nad jeziorem Dąbie dawno temu rozpoczynałem swoją przygodę z żeglarstwem

Jeszcze tylko kilka fotek zatoczki Sesula





I odpływamy. Kierunek Trogir