napisał(a) Arek » 19.05.2009 11:24
Młode pracujące, małżeństwo pragnie sprawiedliwie dzielić radości i troski wspólnego życia. Obowiązki sprzątania, prania i zakupy zostają z matematyczną dokładnością podzielone i wpisane w grafik.
Jedynie z przygotowaniem wspólnej kolacji są problemy. Mąż jakoś nie ma do tego serca. Ale jak trzeba, to trzeba...
Pewnego dnia, gdy na niego wypada kolejka, żona zastaje go, po przyjściu z pracy, nagusieńkiego z butelką wody mineralnej w dłoni. Kompletnie oniemiałej małżonce oznajmia:
- Dziś kochanie przygotowałem na kolację "miłość saute z wodą żródlaną".
Kolacja zostaje skonsumowana, lecz żonie pozostaje po niej lekke uczucie niedosytu.
Na drugi dzień mąż wraca zgłodniały do domu i zastaje następujący widok:
Żona goła, spocona, z rozmazanym makijażem i zwichrowaną fryzurą.
- Krycha, co jemy? - pyta niepewnie mąż.
Odpowiedź żony:
- Resztki od wczoraj.
Wychodzi baca przed chałupę. Spogląda na stadko owieczek pasących w ogrodzeniu. Uśmiecha się.
- Jak sułtan, normalnie jak sułtan...
W barze facet zapoznaje się z niemłodą ale bardzo pociągającą panią w wieku około 50 lat...
Wypili, pogadali... W pewnej chwili ona pyta:
- Kochałeś się kiedyś z matką i córką jednocześnie?
- Nie...
- A chciałbyś ?
- Kobieto, jeszcze pytasz?!
- No to farciarz jesteś, idziemy do mnie.
Doszli do domu, pani otwiera drzwi wołając:
- Mamusiu, a mamusia już śpi?
Kobitka skarży się sąsiadowi:
- Mąż chrapie w nocy! Nie mam już siły!
- Jest sposób – mówi sąsiad. - Jak tylko zachrapie, nogi mu szeroko rozsuń, a wtedy przestanie.
Następnego ranka kobiecina biegnie do sąsiada:
- Dziękuję, wszystko zrobiłam, jak powiedziałeś i stary przestał chrapać! Jesteś lekarzem, sąsiad?
- No nie... Z zawodu żem zdun. Kominy i piece stawiam.
- A jak zdun wyleczył chrapanie?
- Jakżeś nogi rozsunęła, to mu jajka opadły i dupę przytkały. Cugu zabrakło...