....Toskania....

TYCH FOTEK MI FOTOSIK NIE SKASUJE


Witajcie.
...Ale ciężko się pisze...
Może z czasem się wyrobię
Mam wrażenie, że to szok po weekendowy.
Problem nr 1 - brak koncepcji na tytuł relacji.... pomożecie Będę zobowiązany
OK . Poszły konie po betonie.
Toracowa klasyfikacja:
"kopara opada" - coś niepowtarzalnego, wywołującego dreszcze, śmietanka, a może nawet śmietana podróży - przyłożyć do CRO to: 2 miejsca -.... wszyscy wiedzą

"rarytas" - cóż, może zilustruje dowcipem:

Pan pyta dzieci:
- Wiecie co to jest rarytas?
- Tak wiemy
Małgosia: mandarynki i banany
Grześ: chleb z masłem i z szynką
Jaś: tyłeczek 18-to latki
Pan: przyjdź jutro z tatą Jasiu.
Nazajutrz przychodzi Jasio i siada w ostatniej ławce.
- Czemu nie przyszedłeś z tatą?
- Tata mówi, że jeśli tyłeczek 18-latki nie jest dla pana rarytasem to pan jest pedał i mam się od pana trzymać z daleka.

"Super" - wiadomo

Facet "po wszystkim" pyta "jak było ?" a odpowiedź brzmi: spoko tzn, że
"dupy nie urywa"

"kanał" dla jednego miejsca, nie warto definiować


chcąc nie chcąc, muszę oceniać . Cóż, można się nie zgodzić, a polemizować - zapraszam

Spis treści:

1/
1 dzień
a/ Sorano :

b/ Pitigliano :

c/ Montalcino :



2/
2 dzień
a/ Cortona :

b/ Arezzo :

c/ Montepulciano :



3/
3 dzień
a/ Pienza

b/ Siena

4/
4 dzień
a/ San Gimignano:

b/ Volterra:

c/ morze :


CDN

5/
5 dzień Florencja :

6/ dziwna kategoria - schody:


7/ trochę normalniejsza -uliczki:


8/ aleje drzew - coś dla nielicznej, ale silnej frakcji dendrologów:

9/ kościoły i kościółki - poważny mecenas sztuki średniowiecznej i odrodzeniowej:

10/ widoczki toskańskie - kategoria u mnie wąska, niszowa - nie będę się kompromitował sztuką fotograficzną . Parę dni temu olśniło mnie że mój telefon robi lepsze zdjęcia od aparatu.
i tym urządzenie zrobiłem więcej zdjęć - a aparat nie zaczął dzwonić...

Brawo!!!! Daj wiecej!

a i 11/ kategoria pt. osobliwości
np:


12/ coś, nie coś o Verghereto, rodzinie Landini i Fattoria delle Ginestre;

Pomimo, że byłem pierwszy raz mogę pokusić się o parę "mądrości" ludowych na temat regionu i nie tylko:

1/ Warto się pogubić, ja gubiłem się często. Nie warto gubić się po zmroku, zdarzyło mi się.
2/ Lepiej jeździć na paliwie innym niż PB i ON - kombinujcie , kombinujcie...
3/ rozmowa z Włochem po angielsku jest zjawiskiem rzadkim. Nie dajcie się zmylić pierwszym słowom w języku Szekspira, potem na pewno zaleje Was "makaronizm"
4/ odróbcie zadanie domowe na temat parkingów w Toskanii. W Sienie wyskoczył snopek siana z sandałów autora relacji.

Warto również obalić mity, że Toskania:
1/ jest droga
2/ Jest daleko

Sz.kolegę P. proszę w maju (na początku maja , w pierwszej połowie maja) o nie usuwanie postów - zaczynam się podejrzewać o halucynacje.

Nie wiem, od kiedy chciałem odwiedzić Toskanię. Daaaaawno. Ale musiałem głośniej o tym mówić, bo jakieś parę miesięcy temu dostałem od żony przewodnik. Jakoś tak go czytając kompletnie sfiksowałem na punkcie tej krainy.

Zbliżał się długi weekend, a żona skreślała moje genialne projekty weekendowe. Ostatnim była wycieczka autokarowa do Toskanii....

Jasna cholera, ale przynudzam, porażka.
Jedziemy do tej:



Toskanii.
Pierwsze 3 noclegi miałem zarezerwowane w hotelu Elena w Chianciano Terme:

Elena
I oprócz tego, że był czysty, miał przestronne pokoje, to również był niedrogi : 25E/os ze śniadaniami, dobrze zlokalizowany dla tych co chcą się poszwędać po pd. Toskanii.

Cały wypad to 3700 km, 5 dni zwiedzania i 2 na tranzyt- powaga, został jedynie cień człowieka:



Złoto dla mojej żony, która ma naturę stacjonarną, a podołała wyprawie.

Sorano - rarytas.
W planach Sorano widniało jako pozycja dodatkowa. Nie spodziewałem się, że zobaczę coś z listy rozszerzonej.
Ale potrzeba znalezienia gazu , nie tego łupkowego, ale już wydobytego - LPG
spowodowała, że pokierowałem się na południe. Na autostradzie się zagalopowałem i znalazłem się w Umbrii:
co prawda "bunkrów tam nie było, ale też było fajnie"
Orvieto:

Przemierzając toskańskie i umbryjskie prowincje, dostałem się do Sorano. Ludzi mało. Bezpłatny parking nie zapowiada szału.Jakoś cicho, czytam, że twierdza Orsinich

(jakieś szychy, bo w Potigliano też o nich głośno) to chodu. Zaglądam, pstrykam fotki i już się szykuję do pierwszej włoskiej kawki (na stacji nie liczę, kupiłem 3, żeby dostać taką jaką chciałem) i przemyka mi jakiś sympatyczny widok . Zaciągam żonę na dłuższy spacerek:


Po spenetrowaniu każdej uliczki (lub prawie każdej)


Wypiliśmy kawkę i udaliśmy się do Pitigliano. Mogę odrobinę konfabulować, bo nie pamiętam, czy ta droga była przed Pitigliano, czy za, ale to detal:

Chyba jeszcze nie koniec.
Pierwszy.

Torac to koniec a gdzie Pisa wstawaj i do pisania

Witajcie
z kat. osobliwości:
Gość wyjechał laski wyrywać:

kamil1929 napisał(a):Torac to koniec a gdzie Pisa wstawaj i do pisania

Jestem!
Przykro mi bardzo, Pizy nie będzie (w przynajmniej w tej relacji , podczas tego pobytu), ale w 2 dniu będzie bardzo wypasiona Pizza.
To dopiero początek
Ps. W czwartym dniu musiałem zdecydować z czego muszę zrezygnować i konsultując się z Sabriną Landini (gospodyni) i Bawarczykiem - poliglotą, padło na Pizę; nie będzie też Lukki (straszna historia). Cóż, wypad miał surowe ramy czasowe.

mireks napisał(a):Chyba jeszcze nie koniec.
Pierwszy.

To dopiero początek

No i proszę, kolejna relacja z Toskanii. Szczujecie, oj szczujecie
Piszesz Torac, że niedrogo było. Jakbyś mógł podawaj ceny parkingów, paliwa, jedzonka, noclegów itd.

mysza73 napisał(a):Pewnie się mnie tu spodziewałeś

Miałem nadzieję, że wstąpisz

mysza73 napisał(a):Będę robić notatki, bo widzę dużo miejsc, których nie zobaczyłam

wyjazd nieco profanacyjny , ale frycowe trzeba zapłacić. Najbardziej mi żal Sieny- deszcz nas wygonił na szczęście byliśmy na Piazza del Campo i w katedrze.
....i Florencji - brak ogrodów Boboli i muzeum katedralnego i galerii Ufizzi (mega kolejki- nie przyszło mi do głowy zarezerwować wejście)

Ok , ale jedziemy do PITIGLIANO - kopara opada
z zewnątrz:

i wewnątrz:
(coś mi fotki sfiksowały)