,ponieważ niedawno odważyłam się napisać swoją pierwszą relację na tym forum (z Vidalići na Pagu 2013)
Z powodu sporej ilości czasu, która już minęła od tamtych wakcji będzie to raczej foto – relacja, jeżeli ktoś będzie zainteresowany szczegółami to proszę o pytania – postaram się wygrzebać informacje z zakamarków pamięci.
(Po cichu liczę też na przyjęcie do „Klubu Miłośników Wyspy Brać”:)) (Mam nadzieję, że można należeć do więcej niż jednego – na Pag już się wpisałam:))) :oczko_usmiech:
A teraz do rzeczy...
Skład grupy wyjazdowej to moja siostra z córką, dwie pary przyjaciół z dziećmi i ja z mężem i dwoma córkami (wtedy 9 miesięcy i 9 lat).
Samochód, mimo że niemały został wypchany do granic możliwości...
Droga trochę się dłużyła z uwagi na brykającą trójkę dzieci w samochodzie, ale perspektywa upragnionego wypoczynku sprawiała, że granice naszej cierpliwości były sporo przesunięte:))
Dodatkową niespodziankę sprawiła nam klimatyzacja, która wysiadła zaraz po przekroczeniu chorwackiej granicy – na szczęście nie wpłynęło to w żaden sposób na nasze humory:))
Ze Splitu płyniemy do Supetaru, a potem jeszcze kawałek samochodem - do Mircy docieramy już po ciemku.
Mirca jest bardzo malutka - apartament, w którym mieszkaliśmy jest usytuowany przy samej plaży (był to jeden z priorytetów przy wyborze miejsca, ze względu na dzieci - blisko do pokoju - po wszystkie plażowe akcesoria, picie, zabawki itp...)
(Jak zwykle liczę na uzupełnianie relacji przez moich przyjaciół Justynę i Piotrka, którzy byli tam już trzy razy:)))
I poranek w Mircy
Nasze apartamenty:
Za domem był grill do dyspozycji gości, z którego dosyć często korzystaliśmy:
I jeszcze parę zdjęć miasteczka:
Na wstępie wspomniałam o desce surfingowej, która z nami podróżowała. Uczyliśmy się na niej pływać mniej więcej 9 lat wcześniej, kiedy tą mąż odkupił ją od kolegi:) Następne lata przeleżała w garażu, służąc za doskonała półeczkę i marząc o lepszym losie... Doczekała się – dojechała w całości, mimo swego wieku i zaczęły się próby – niestety nikt nie został królem surferów, deseczka nie chciała współpracować i wszyscy się szybko zniechęcili:(( Następne dwa tygodnie spędziła leżąc na plaży i grzecznie wróciła z nami do domu... Rok później na wakacje zabraliśmy box, co pozwoliło pasażerom delikatnie rozprostować nogi w czasie drogi:))
cdn...

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)