Po Bałkańsku!Serbia, Bułgaria i Macedonia oczami krakusów.

i jeszcze....

Wreszcie jesteśmy u celu.

Słońce mocno grzeje, temperatura w słońcu pewnie jakieś 30 st c.
Zatrzymujemy się w szczerym polu i pilotka ogłasza przez mikrofon,że wysiadamy
Okazuje się, że przesiadamy się do busów, bo dalej pojedziemy polnymi drogami, autobus nie da rady
Naszym kierowcą jest bezzębny, stale uśmiechnięty dziadek.
Busik nie ma klimatyzacji, jest fajnie...
Po drodze musimy wysiąść z busika, bo w pewnym momencie zgasł
Dzięki temu robię małą sesję zdjęciową pięknym kwiatkom

sesja kwiatkowa

Dojeżdżamy do celu, widać, że nasz kierowca trochę się "spocił".
Chłopaki z innych busów coś do niego krzyczą, wygląda jakby się kłócili.
Nic podobnego, oni tak ze sobą rozmawiają.
Mamy do przejścia jeszcze jakieś 200 -300 m, naszym oczom ukazuje się przepiękny widok.
Nasz aparat, mimo nastawienia programu "plaża" nie radzi sobie i zdjęcia nie oddają tego co widzimy

i wreszcie jest

wszyscy robią zdjęcia, nasz serbski przewodnik zaprasza nas na drewnianą rampe widokową.
Konstrukcja rampy hmmmmmmmm, mam nadzieję, że nie spadniemy w przepaść
Na rampę wchodzi prawie cała grupa
przewodnik każdemu kto chce robi pamiątkowe zdjęcie

Po sesji schodzimy z rampy uffffffffffff jaka ulga. Ja lubię gdy pod nogami mam stały grunt
Podziwiamy jeszcze wkoło piękne widoki, nawet udaje się nam dostrzec sępy płowe
Idziemy do busów i jedziemy w drogę powrotną

bardzo ciekawa relacja i piękne zdjęcia

cronaturki napisał(a):bardzo ciekawa relacja i piękne zdjęcia

Dzięki za miłe słowa.
Piękne widoki to i zdjęcia ładne
Już niewiele zostało do pokazania, a i ja muszę przyspieszyć, bo za tydzień już będziemy w drodze do CRO

Jako, że południe już dawno minęło, a do naszego następnego hotelu mamy jeszcze kawałek, jedziemy do miejscowości Sjenica, aby coś wrzucić na ruszt
Idziemy do restauracji, my oczywiście jemy szopską.
Była dobra, ale lepszą jedliśmy w kanionie Matka.
Po zaspokojeniu głodu mamy chwilę wolnego czasu, idziemy więc pooglądać miasteczko.
Kupujemy pierwsze w tym roku truskawki - pani była tak miła, że nam je umyła (ale się zrymowało)
Idziemy dalej, na miejskim ryneczku trwa jakiś festyn, jest dużo dzieci, gra muzyka.
Spacerujemy sobie powoli, ja robię zdjęcia, Janusz filmuje i w pewnym momencie podchodzi do nas policjant i prosi o paszporty
Janusz podaje swój dowód osobisty i zaczyna się :
policjant czyta z dowodu i spisuje do swojego notesu:
imię Janus
nazwisko F...
miasto Krystynaantoni?
Janusz mówi nie, to imiona moich rodziców - moja matka i ojciec
miasto to Kraków w Polsce
a po co Ty mnie spisujesz
a tak sobie , nic się nie martw.
A skąd wy tu jesteście.......
przyjechaliśmy z wycieczką
a gdzie jest wasz autobus
a stoi tam pod restauracją
Oddał dowód ( mojego nie chciał oglądać ) i powiedział, że gdybyśmy potrzebowali pomocy to mamy walić prosto do niego
Idziemy dalej, podchodzi do nas młody człowiek i pyta skąd jesteśmy. My na siebie bo chyba za dużo tych pytań, ale odpowiadamy - z Polski, i wtedy chlopak zaczyna mówić do nas łamaną polszczyzną.
Okazało się, że kiedyś był w Polsce, zwiedzał kilka miast m.in. Kraków i podczas pobytu nauczył się kilku zwrotów po naszemu. Miłe

Wracamy do autobusu, opowiadamy Bożenie nasza przygodę z policjantem.
Obok autobusu stoi młody Serb, z który rozmawia grupa naszych towarzyszy podróży.
Okazuje się, że świetnie mówi po polsku.
Dowiaduję się, że mieszka w Krakowie, podchodzę do Niego i mówię "witam krakusa".
On uśśmiecha się , i opowiada o sobie. Ożenił się z krakowianką, mieszkają na ul. Felicjanek, 8 m-cy temu urodziła im się córeczka.
On teraz przyjechał na chwilę do rodzinnego domu, za parę tygodni wróci do Krakowa.
Może się kiedyś zobaczymy Ja niedaleko Felicjanek pracuję.

i jeszcze kilka ze Sjenicy

i jeszcze dwa ze Sjecicy i kilka z drogi do.......... cdn

Ostatnią noc w łóżku spędzimy w ciekawym hotelu, przerobionym ze stacji kolejowej
ale o tym poźniej, bo domowe obowiązki wzywają jedziemy na RODOS
I musi trochę się ochłodzić
Dziś w Krakowie ma byc +33 st, teraz jest +30 ( słońcu)

fiolek napisał(a):Janusz podaje swój dowód osobisty i zaczyna się :
policjant czyta z dowodu i spisuje do swojego notesu:
imię Janus
nazwisko F......

Wydaje mi się, że nasza grupa wśród miejscowych wzbudzała ciekawość. To nie była jakaś miejscowość turystyczna więc pewnie autokary z wycieczkami bywają tu sporadycznie. Gdy przechadzaliśmy się po miasteczku przypatrywano się nam, oglądano za nami więc wcale się nie zdziwiłem jak zatrzymał mnie miejscowy policjant. Od pewnego czasu przyglądał się nam a więc zrobił swoje i mnie wylegitymował. Chwilkę pogadaliśmy sobie, on po swojemu ja po swojemu bo jak zapytałem czy umie po rosyjsku (oni tam kochają Rosjan), potem po angielsku lub niemiecku to zbył mnie uśmiechem. Trochę przypominał mi dawnego naszego milicjanta.

Tak jak napisałam ostatnią noc śpimy w hotelu w Mokrej Gorze, o której pisał w swojej relacji KOL
Okazuje się, że spaliśmy w pokoju obok.