S P L I T (cz. I)
7.06.2015Split nie był na mojej liście miejsc: „zobaczyć, jak najszybciej”. Przyznam szczerze, że po jednodniowej wizycie w Dubrowniku, kilka lat temu, obawiałam się, że nawet nie zdążymy poczuć klimatu miasta – bynajmniej nie mając na myśli tylko zadeptania przez tłumy turystów
No, ale skoro będziemy tak blisko – warto zaryzykować. Argument za: zobaczyć miejsca, w których kręcono sceny Gry o Tron. Tak, tak… Dobrze czytacie
Oczywiście teraz mam już wiele innych, lepszych argumentów, by kolejny raz odwiedzić Split – aktualnie miasto na mojej liście –
„ponownie zobaczyć – jak najszybciej”.
***Stacjonujemy w
Bolu, z którego każdego dnia do Splitu pływa katamaran (55 kn/os.). Decydujemy się na niedzielę – biorąc pod uwagę godziny naszej nieobecności (psiaki) – wypływamy o 7.30, powrót – 16.30.
Dubravka już płynie.
Jesteśmy na miejscu. Kierujemy swe kroki w kierunku pałacu cesarza Dioklecjana.

Pałac Dioklecjana był ogromny – 215 m długości od morza w głąb lądu i 181 m szerokości – co daje powierzchnię ok. 39 tys. m2!
Pałac został wzniesiony z kamienia z wyspy Brač oraz włoskich i greckich marmurów. Wewnątrz pałacu poprowadzono dwie prostopadłe ulice, zakończone bramami: Złotą, Srebrną, Żelazną i Brązową – ich nazwy są związane z materiałem, z którego zostały wykonane lub którym je zdobiono.
Woda do pałacu dostarczana była z Salony – 9 km akwedukt – jadąc do Splitu możemy zobaczyć jego fragmenty.

Od pierwszych chwil robi na nas ogromne wrażenie.

Perystyl - jeszcze tak przyjemnie pusto
Ciekawostka: obecnie często odbywają się tu rozmaite imprezy, np. koncerty – za co mieszkańcy budynków położonych blisko placu otrzymują od miasta rekompensaty pieniężne, za narażanie ich na hałas.




Tutaj cesarz pokazywał się, stojąc na specjalnym balkonie, który wychodził z jego prywatnych apartamentów – dzisiaj możemy stanąć tam my:
Co i ja czynię
W przewodnikach wskazują, że
miasto jest wygodne do zwiedzania – faktycznie, znaczna część ciekawych miejsc znajduje się w obrębie dawnego pałacu. Cieszymy się każdą minutą w Splicie – krążymy uliczkami, zatrzymujemy się na placykach – mając świadomość, że kiedyś były to korytarze i komnaty pałacu Dioklecjana. Dzisiaj wtopiły się w miasto, stały się jego częścią. Podobają mi się te kontrasty – urocze kawiarenki, sklepiki… Stare mury.
Westybul


Złota Brama:


Rzeźba
Grgura Ninskiego – oczywiście macamy złoty, wypolerowany paluch

– co ma nam gwarantować szczęście i powrót do Splitu.


Restauracyjki jeszcze puste, tak urokliwe:










Zakupujemy bilety (5 kn) i udajemy się do krypty oraz do katedry i na wieżę (chyba 20 kn) – nie kupujemy biletu zbiorowego (45 kn) – obejmującego też skarbiec i baptysterium, dlatego, że na wieżę chcemy wejść rano, gdy nie ma jeszcze dzikich tłumów, a w tym czasie inne te miejsca są jeszcze zamknięte dla turystów.


Wchodzimy, na dzwonnicę. Pomimo, że jest wczesny ranek ludzi już sporo. Ruch wahadłowy
Czasami dłuższe postoje - zwłaszcza, gdy biją dzwony

Przechodzi się koło nich.


Statki na dachu

No i wejście:

Nie mam lęku wysokości, ale to wejście... Było dla mnie koszmarem - ludzie przechodzący obok. Schody metalowe - gdy spojrzało się w dół

Miałam nogi jak z waty
Na szczęście na górze czeka nagroda:

I to co kocham - czerwone dachy:




cdn.za chwilę
