Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Maroko - koniec lutego 2007

Afryka jest drugim co do wielkości kontynentem. W Afryce są 54 kraje. Prawie jedna trzecia światowych języków jest używanych w Afryce. Jezioro Wiktoria w Afryce jest największym jeziorem i drugim co do wielkości jeziorem słodkowodnym na świecie. Nigeria ma najwyższy na świecie wskaźnik urodzeń bliźniąt. W Sudanie znajduje się ponad 200 piramid, czyli więcej niż w Egipcie.
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 23.03.2007 07:36

Taaak... Pamiętam - nasza El Jadida kilka lat temu też była pod pochmurnym niebiem, ale nie padało. Za to w tej nekroplii przeżyliśmy inwazję kotów i bocianów (jednakże nie mam kontaktu z innymi uczestnikami wycieczki, więc nie wiem jak tam z przyrostem naturalnym :D ).

Aaaaaa!!!!!!!!! w Fezie to się będzie działo! :lol: :lol: :lol:
woka
Koneser
Posty: 5458
Dołączył(a): 20.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) woka » 23.03.2007 12:59

Wojan ... końcowe zdjęcia są jakieś takie, chyba nie za bardzo udane. Czy to sprawka tego nowego nabytku ( TZ 1) czy aparat kolegi.
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 24.03.2007 09:47

woka napisał(a):Wojan ... końcowe zdjęcia są jakieś takie, chyba nie za bardzo udane. Czy to sprawka tego nowego nabytku ( TZ 1) czy aparat kolegi.


Woka myslisz o "królewskim" zdjęciu? Słabe oświetlwnie,duży zoom i król za szybką to pewnie główne powody nie najlepszej jakości fotki.
A z TZ-ta jestem mocno zadowolony.Jak na kompakta foci nieźle :D
Pozdrav.
woka
Koneser
Posty: 5458
Dołączył(a): 20.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) woka » 25.03.2007 16:26

Nie tylko "królewskie" .... przedostatnie (posiłek) również moim zdaniem .. takie jakieś. Oczy coś niewyraźne, jakby mrownienie.
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 05.04.2007 20:07

Środa - dzień czwarty

Budzimy się rano z lekkim strachem czy nasza zmoknięta w dniu wczorajszym garderoba zdążyła wyschnąć. Okazuje się, że dzięki hulającej całą noc klimatyzacji nastawionej na 27 stopni Celsjusza nasze obawy są płonne. Nawet buty mamy suchutkie - huraaaa!
Dzisiaj w planach mamy zwiedzanie Volubilis i Meknes, a wieczorem zamierzamy dotrzeć do Fezu na nocleg. Wyjeżdżając z Rabatu opuszczamy wybrzeże i kierujemy się w głąb afrykańskiego lądu. Jedziemy drogą wijącą się pomiędzy niewysokimi pagórkami, na których rozciągają się pola uprawne pokryte soczystą zielenią roślinności - łąk, zbóż, sadów. Wszystko właśnie kwitnie i szybko się rozwija , bo mamy przecież porę deszczową ( wczoraj dosadnie odczuliśmy to na własnej skórze).Latem - mówi nasza pilotka - będzie tu już po zbiorach, sucho, szaro i ponuro.
Podziwiając buchającą zielenią przyrodę dojeżdżamy do ruin rzymskiego miasta Volubilis. W I w.n.e była to najdalej na południe wysunięta rzymska placówka. Miasto położone jest w dolinie, otoczone żyznymi polami ,winnicami i sadami.

Obrazek

Obrazek

Rzymianie opuścili go w III w, a w spadku przejęli je Berberowie. W XIV w .zostało zniszczone przez potężne trzęsienie ziemi i zapomniane. W 1915 roku na ruiny natknęli się Francuzi i zapoczątkowali prace archeologiczne, które trwają do dnia dzisiejszego.
Pogoda nam dopisuje. Po wczorajszych ulewach i porannym lekkim kropieniu nie zostało śladu. Wyszło słoneczko, po niebie przesuwają się tylko niegroźne baranki.
Wchodzimy w ruiny mając świadomość, że chodzimy po ścieżkach gdzie wieki temu toczyło się gwarne życie. Na skraju miasta wita nas samotny osiołek, który zdaje się tak stać wśród ruin od wieków jako milczący świadek upływającego czasu.

Obrazek

Przechadzając się główną ulicą miasta podziwiamy łuk triumfalny, zaglądamy do pozostałości patrycjuszowskich domów ze wspaniałymi mozaikami na podłogach, odwiedzamy resztki sklepów i zakładów rzemieślniczych.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Na koniec trafiamy do domu uciech gdzie natykamy się na wzorzec ? miarkę ? czy cóś co niektórych może przyprawić o kompleksy ?

Obrazek

Wśród ogólnej wesołości robimy przymiarki i idziemy dalej.

Obrazek

Na jednym ze wzgórz otaczających Volubilis pyszni się miasto Mulaj Idris nazwane tak imieniem swojego założyciela,pierwszego sułtana i uważanego za twórcę państwa marokańskiego - wnuka Mahometa.

Obrazek

Miasto jest też miejscem pochówku Mulaja Indrisa i celem pielgrzymek Marokańczyków. Niewiernym do miasta wstęp oczywiście wzbroniony. Wyjeżdżając z Volubilis mamy okazję zobaczyć Mulaj Idris z trochę bliższej odległości.

Obrazek


Meknes zwane "Wersalem Maroka" było stolicą państwa w XVII w.za panowania króla Mulaja Ismaila, którego nazwano "szalonym". Przez 55 lat swoich rządów starał się aby jego wszystkie dzieła były największe. I to stało się jego obsesją do tego stopnia ,że nie wahał się burzyć pałaców, murów w innych miastach np. w Marakeshu ,a z uzyskanego budulca wznosić budowle w swojej stolicy.I faktycznie trzy kręgi murów obronnych Meknes, spichlerze, stajnie, czy basen z wodą pitną w twierdzy królewskiej robią wrażenie.
Mulaj Ismail był też na tyle szalony,że miał odwagę poprosić o rękę córki króla Francji Ludwika XIV. Oczywiście spotkał się z odmową, a jako rekompensatę dostał dwa zegary, które stoją obecnie w mauzoleum króla i do tej pory bezbłędnie odliczają upływający czas.
Zdjęć z Meknes nie mam....bo zabrakło prądu w aparacie. Pewnie trochę się będziecie ze mnie śmiać- i racja, ale nauczony już własnymi błędami do końca pobytu dbałem o baterię bardziej niż o żonę, :D tak że dokumentacja fotograficzna do wyjazdu z Maroka jest już kompletna.

Do Fezu dojeżdżamy już po zmroku. Mocno zmęczeni - zrobiliśmy dzisiaj piechotą trochę kilometrów - odprawiamy w hotelu codzienny bagażowo-karteczkowy rytuał, jemy kolację, spełniamy toasty i uderzamy w kimono.
W Fezie spędzimy dwie noce...
Ostatnio edytowano 05.04.2007 21:48 przez wojan, łącznie edytowano 1 raz
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 05.04.2007 21:37

Szybciutko przeczytałem, zdjęcia zobaczyłem i czekam na ciąg dalszy. Andrzej, rozumiem, że gdzieś z końcem kwietnia będzie następny odcinek . :oczko_usmiech:
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 21.04.2007 15:57

Czwartek - dzień piąty.

Rano śpimy do bólu tzn. do ósmej , bo nigdzie nie jedziemy .Cały dzisiejszy dzień mamy przeznaczony na zdobycie religijnej stolicy Maroka. W Fezie mieszkają i urzędują najważniejsi muzułmańscy dostojnicy.
Zwiedzanie zaczynamy od placu przed pałacem królewskim. Oczywiście tylko całujemy pałacową klamkę ,bo wstęp do królewskich apartamentów dla turystów wzbroniony. Coś niezbyt gościnny ten Mohammed VI. :D

Obrazek Obrazek Obrazek

Po wizycie pod pałacową bramą przez starą dzielnicę żydowską wolnym kroczkiem idziemy w kierunku głównej części dzisiejszego programu czyli mediny.

Obrazek Obrazek

Stare miasto Fezu jest zabytkiem wpisanym na listę UNESCO. Na powierzchni ok.300 hektarów mieszka ponad 300 tyś. ludzi, a biorąc pod uwagę jeszcze parę tysięcy turystów nic dziwnego, że uliczki w medinie wyglądają mniej więcej tak:

Obrazek

Do mediny wchodzimy przez jedną z bardziej reprezentacyjnych bram nazwaną dość oryginalnie :D Bramą Niebieską. :D

Obrazek

Podstawowym środkiem transportu i lokomocji w medinie są osiołki i muły co ma swoje odzwierciedlenie także w znakach drogowych :D

Obrazek Obrazek Obrazek


Pierwsze kroki w medinie kierują nas do dzielnicy rzeźników. Przez lady sklepowe możemy oglądać cały proceder rozbierania półtusz zwierzęcych - oczywiście króluje wołowina, bo jak wiadomo w islamie świnki są be. To co się nam od razu rzuca w oczy ,to wołowe genitalia eksponowane na wiszących półtuszach. :shock: Okazuje się ,że panuje powszechna opinia o wyższości smakowej wołowiny byczej nad wołowiną krowią i w ten "jajcarski" sposób sprzedawcy udowadniają, że mają w sprzedaży towar najwyższej jakości.

Obrazek Obrazek

Na straganach można spotkać tez inne rodzaje mięsa :shock:

Obrazek


Między nogami kręcą nam się cale watahy kotów liczących pewnie na jakiś smakowity kąsek z rzeźnickiego stołu.

Obrazek Obrazek

Z gwaru i tłumu "mięsnej"uliczki wchodzimy na dziedziniec medresy, czyli szkoły koranicznej. Ta w Fezie jest jedną z najsłynniejszych w Maroku. W średniowieczu uczyło się tu wielu znacznych Marokańczyków, a nawet przebywał tu na naukach jeden z papieży(już nie pomnę jaki) W ciszy, spokoju i zadumie podziwiamy architekturę medresy i po chwili odpoczynku idziemy dalej.

Obrazek Obrazek Obrazek
Kolejna godzinka schodzi nam na wędrówce uliczkami mediny (jest tych uliczek podobno 40 km.) i podziwianiu wyrobów rąk fezkich rzemieślników.

Obrazek Obrazek Obrazek

Wizytę w domu rodziny zajmującej się wyrobem dywanów, kilimów i koców zaczynamy oczywiście od degustacji "marokian whisky" czyli miętowej herbatki, a potem gospodarze rozpoczynają pokaz swoich wyrobów produkowanych ręcznie na takiej maszynie:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Z dachu "dywanowego" domu gdzie znajduje się taras widokowy możemy rzucić okiem na rozciągające się pod nami miasto .Jak widać mieszkańcy mediny lubią wiedzieć co się dzieje na świecie bo na dachach średniowiecznych domów nie brakuje talerzy anten satelitarnych. :shock: :D

Obrazek

Po dokonaniu "drobnych" zakupów (dużym wzięciem cieszą się koce z wielbłądziej wełny) idziemy do manufaktury tkackiej, gdzie w technologii i maszynach z XIV w. wykonuje się do dziś piękne ,wzorzyste tkaniny m.in. z włókien agawy. Tutaj nasze dziewczyny za sprawą szybkich rąk jednego z tkaczy przeistaczają się w Arabki

Obrazek Obrazek

Kolejne zakupy - tym razem w ręce naszej wycieczki trafiają całe bele różnych materiałów i chyba ze sto chustek - i idziemy dalej.

Tym razem kieruje nami nos, bo idziemy w kierunku dzielnicy farbiarzy skór. Im bliżej tym większy smród. Przy wejściu do manufaktury ( a raczej nogofaktury co będzie widać na zdjęciach) dostajemy gałązki mięty coby chociaż trochę odizolować się od wszędobylskiego smrodu wydobywającego się z kadzi, w których pracownicy fabryczki depczą farbowane skóry.

Obrazek Obrazek Obrazek




Tutaj też nie obywa się oczywiście bez zakupów, a coraz mniejsze zasoby naszych portfeli zmuszają nas do tego, że targujemy się ile wlezie. Cenę plecaczka z wielbłądziej skóry farbowanego szafranem (cacko) udaje mi się zbić z 800 na 300 dirhamów po czym słyszę ,że targuję się jak Berber, co w ustach marokańskiego sprzedawcy jest ponoć największym komplementem.

Obrazek Obrazek

"Skórzana" wizyta jest ostatnim punktem naszego pobytu w medinie. Jeszcze tylko wyjazd na wzgórze widokowe skąd możemy obejrzeć panoramę starego Fezu

Obrazek Obrazek

i szybciutko troszkę zmęczeni walimy do hotelu na obiad i poobiednią sjestę. Słodkie lenistwo...

Obrazek Obrazek

Leniuchujemy do wieczora i wraz z zapadającym zmrokiem wychodzimy z hotelu do pobliskiej restauracji na tzw. marokański wieczorek, który okazał się tak naprawdę wieczorkiem marokańsko-greckim. Ale po kolei...
Z wąskiej, brudnej i dość nieświeżo pachnącej uliczki wchodzimy do wspaniałego wnętrza - marmury, mozaiki, cedrowe drewno i dywany. Rozsiadamy się wygodnie, częstujemy się ciasteczkami, napełniamy szkło winem. Wraz z nami rozsiada się wycieczka z Grecji.
W programie imprezy mamy występy magika, tańce brzucha i innych części ciała, połykaczki ognia i występ męskiej grupy w strojach wojskowych grającej na różnego sortu instrumentach perkusyjnych. W tle cały czas gra zespól muzyczny.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek



Nie wiadomo czy z powodu zbyt małej jeszcze ilości wina, czy zbyt małego zaangażowania scenicznego artystów publiczność ,czyli my, jakoś nie wykazuje zbytniego entuzjazmu. Oklaski jakieś takie słabe, twarze raczej znudzone.
Wtedy w przerwie miedzy występami na środek sali wyskakuje z greckiej grupy młode jakiś 19-20 letnie dziewczę i zaczyna tańczyć. A robi to tak wspaniale, że kapela zmienia styl grania i dostosowuje muzykę do rytmu w jakim wije się ciało Greczynki. Arabom i nam zresztą też, opadają szczęki. Wszyscy na stojąco obserwujemy popisy dziewczyny i też na stojąco długimi owacjami dziękujemy jej za występ.

Obrazek

Od tej chwili impreza rozkręca się na całego - integrujemy się z Grekami, wspólnie śpiewamy, wznosimy toasty, dziewczyny pobierają lekcje marokańskich tańców.

Obrazek Obrazek

Kulminacją wieczoru jest inscenizacja marokańskiego wesela. w której biorę czynny udział.
Kto by pomyślał, że po 17 latach szczęśliwego małżeństwa zostanę znowu ożeniony. :D

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Po imprezie wracamy do hotelu ze śpiewem na ustach i pełni wrażeń wskakujemy do łóżek. Drugą noc poślubną w moim życiu spędzam (nie wiem czy na szczęście czy niestety ) ze swoją "starą"żoną ... :D :wink:
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 21.04.2007 16:34

Suuuuuuuper!!! 8)
Od razu weselej się robi od Twojego pisania. :D :D :D


Czekam na majowy odcinek. :wink:

Pozdrav
Jola

Aaa... a co "stara żona" na Twój nowy "ożenek"? :wink: :lol:
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 21.04.2007 17:18

Jak kolorowo!!! I aż wszystkei zapachy ze zdjęć czuć :D !!!!!!!
W Fezie w pałacu królewskim nie umiałam nawet pocałowac klamki bo tak wysoko była :lol: :lol:

Zdjęcia są cudowne! Coś w tym arabskim świecie (chioćby tylko tym dla turystó...) jest, że tak magicznie działa na wyobraźnię.
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 21.04.2007 18:30

Jolanta Michno napisał(a):Aaa... a co "stara żona" na Twój nowy "ożenek"? :wink: :lol:


Moja "stara" żona jest bardzo tolerancyjna i nawet zdecydowała sie pozowac do "rodzinnej"fotografii :D :D

Obrazek
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 21.04.2007 18:34

shtriga napisał(a):W Fezie w pałacu królewskim nie umiałam nawet pocałowac klamki bo tak wysoko była :lol:


Obrazek

:D :D :D
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 21.04.2007 22:17

o to to !!! :lol: :lol: :lol: :lol: (klamka to to coś powyżej głowy tego pana :lol: )
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 03.05.2007 11:39

Piątek-dzień szósty

Dzisiaj mamy luzik.Nigdzie nie będziemy biegać.W planach mamy dojazd do Beni Mellal,które jest naszym przystankiem w drodze do Marrakeszu.Czyli cały dzień w autobusie - nie wiemy czy się cieszyć czy smucić.Mamy już trochę kilometrów w nie młodych już niestety nogach więc trochę odpoczynku pewnie im źle nie zrobi.
Z Fezu kierujemy się na południe i wjeżdżamy w Atlas Średni.Podobno czekają nas piękne widoki przez szybę autobusu.Niestety im wyżej się wspinamy tym otacza nas coraz gęstsza mgła, tak że z pięknych widoków nici. :( Trudno.Pocieszamy się resztkami napojów zakupionych w strefie bezcłowej na Okęciu,tym bardziej,że na zewnątrz autobusu coraz zimniej.
Pierwszy postój robimy nad jednym z licznych w tych okolicach górskim jeziorem.Sprawdzamy jak pachną i kłują cedry,

Obrazek Obrazek

zaliczmy bardzo bliski kontakt z właśnie "przypadkowo" przechodzącym osiołkiem i jego właścicielem ( "ten dirham please")

Obrazek Obrazek

i jedziemy dalej.Mgła robi się taka,że już prawie nic nie widać.Jedziemy 40km/h....

Kolejny przystanek zaliczamy w małym miasteczku Ifrane zwanym "alpejską wioską" z racji architektury jaka tutaj dominuje.Podobno w budowie tego miasta maczali palce Szwajcarzy i dlatego Ifrane wyglada wypisz wymaluj jak wiele miejscowości w Alpach. Poza tym leży wysoko, bo ponad 1600m.n.p.m. i oprócz jedynego w Afryce ośrodka narciarskiego mieści się tu też jedna z najbardziej ekskluzywnych marokańskich uczelni wyższych.

Obrazek Obrazek

Na jednym ze stoisk z pamiątkami rzucają się nam w oczy olbrzymie szyszki.Sprzedawca uświadamia nas, że są to szyszki z cedru za jedyne 100 dirhamów ,czyli ok. 10 euro.Dochodzimy do wniosku,że jak za szyszkę to trochę za drogo tym bardziej,że sprzedawca nie jest chyba Berberem,bo nie chce się targować. 8O

Obrazek

W Ifrane mamy też pierwszy i na szczęście ostatni bliski kontakt z afrykańskim śniegiem.

Obrazek

Kolejny postój to miejsce widokowe w najwyższym punkcie naszej trasy do Beni Mellal.Widoki są stąd przepiękne - mówi nasza przewodniczka , a nam nie pozostaje nic innego jak tylko uwierzyć w jej słowa, bo mgła dalej straszliwa.Tutaj też swoje kramy rozłożyli sprzedawcy różnej maści kawałków ziemi.Minerałów,skał i różnych z nich wyrobów ci u nich dostatek.
Obrazek

A że mają ochotę się z nami trochę potargować ,to kupujemy ze dwie tony różnych kamiennych cudeniek.
Atrakcją tego miejsca są też dwie oswojone małpki,które plączą się miedzy nogami oglądających i kupujących kamienie turystów.Oczywiście nie odmawiają też skromnego poczęstunku.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Po zakupach i nakarmieniu inwentarza jedziemy dalej.Mgła zaczyna się przerzedzać - widać coraz więcej-huraaaa....
Kolejny postój w wypada nam nad brzegiem sztucznego jeziora

Obrazek Obrazek

Zaraz po wyjściu z autobusu dopada nas dziecięca orkiestra smyczkowa i oferuje wysłuchanie koncertu na własnej roboty instrumentach z puszek po olejach silnikowych. :D

Obrazek Obrazek

Po koncercie w ruch idą ciasteczka,cukierki i gumy do żucia - dzieciaki nie pogardzają niczym- bijemy im brawo,cykamy fotki i jedziemy dalej.

Do Beni Mellal dojeżdżamy wraz zapadającym mrokiem i "zwiedzanie" miasta zaczynamy od supermarketu,który niczym się nie różni od naszych europejskich sklepów tego typu.Jest tu nawet bardzo dobrze zaopatrzone stoisko monopolowe.I tu zauważamy,że jednak drobna różnica w porównaniu z naszymi sklepami jest.W całym markecie towary pakowane są do jasnych,przezroczystych reklamówek.Na stoisku monopolowym reklamówki są czarne - ciekawe dlaczego? :D
Uzupełniamy więc zapasy napojów rozweselających,dziewczyny kupują owoce (pomarańcze są przepyszne)
Obrazek

i jedziemy do hotelu. Karteczki,bagaże i już możemy się rozgaszczać w pokojach.Po wyjściu na taras naszym oczom ukazuje się widok,który choć trochę wynagradza nam to co straciliśmy przez gnębiącą nas cały dzień mgłę.

Obrazek Obrazek

Od razu ciśnie się nam na usta okrzyk - Kilimanjaro.Ale nie..... :D :D Nasze oczy cieszy Irhil M'Goun 4071 m.n.p.m .

Na kolację brzuszki napełniamy mniej więcej czymś takim

Obrazek

i syci kładziemy się do łóżeczek.
Jutro kierunek Marrakesz.

P.S Do wszystkich piszących relacje i wklejających zdjecia - dzisiaj żaba nic się nie ślimaczy,hula aż miło,tak że do roboty :D :D
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 03.05.2007 12:11

wojan napisał(a):P.S Do wszystkich piszących relacje i wklejających zdjecia - dzisiaj żaba nic się nie ślimaczy,hula aż miło,tak że do roboty :D :D

Strasznie żałuję, że już skończyłam. Tak bym sobie popisała i powklejała, tym bardziej, że żaba się dziś nie ślimaczy. Ale są tu tacy, co korzystając z tej okazji, mogliby coś... skończyć, żeby potem mogli też żałować. :wink: :lol:

Wojan, Twoja relacja to jak marokański balsam. :D
Szkoda, że mgła nie pozwoliła Wam zobaczyć atlaskich różowości. Moja koleżanka była w tym roku pod wielkim wrażeniem. No i te szychy... bo to już nie szyszki. Jakieś takie większe niż te z "chorwackich" cedrów . No ale cedry są różne różniste. :D

Dalej dalej! :D

Pozdrav
Jola
krzysio21
Croentuzjasta
Posty: 444
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) krzysio21 » 03.05.2007 12:49

P.S Do wszystkich piszących relacje i wklejających zdjecia - dzisiaj żaba nic się nie ślimaczy,hula aż miło,tak że do roboty :D :D[/quote]


Żaba nie ślimaczy bo wszyscy na zlocie :lol: Fajnie się czytało.Pozdrawiam :wink:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Afryka



cron
Maroko - koniec lutego 2007 - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone