http://www.trybuna.com.pl/n_show.php?code=2008021804
W prowincji dochodzi do przemocy?
– Podczas pobytu w Kosowie i Metochii wielokrotnie mówiono mi, że tylko w pierwszych dniach po wkroczeniu sił pokojowych ponad tysiąc Serbów zostało zabitych, a drugie tyle porwanych.
Trzeba wspomnieć również o wydarzeniach z 17 marca 2004 r., kiedy pod okiem KFOR zabito, porwano lub wygnano tysiące Serbów, zburzono wiele cerkwi i monasterów, zniszczono skarby kultury i dzieła sztuki, z których większość pochodziła z XII-XIV w. Dwutysięczny tłum próbował wedrzeć się również do centrum duchowej tożsamości Serbskiego Kościoła prawosławnego – monasteru Pećka Patriarsza i tylko zdecydowany opór włoskich żołnierzy KFOR zapobiegł tragedii. Niestety, spłonęły czternastowieczne monastery św. Archaniołów koło Prizrena i monaster Devicz, również „chronione” przez KFOR.
Dlaczego Albańczycy tak traktują serbską i prawosławną kulturę?
–
Albańczycy burząc świątynie zacierają ślady historii tej ziemi. Obecnie nieliczne klasztory i cerkwie znajdują się pod „opieką” KFOR i kosowskiej policji. Najbardziej chronione są monastery. Trudno tam dojechać, są liczne kontrole, zasieki i druty kolczaste. Tak jest w Pećka Patriarsza, Wysokiej Dećani, Zocziste, Prizrenie i innych miejscach. Cerkwie są strzeżone raczej symbolicznie. Po prostu otoczone drutem kolczastym. Niewielkie serbskie enklawy są pod stałym nadzorem KFOR.
Wszystko wygląda tak, jakby międzynarodowe siły stacjonujące w prowincji tolerowały poczynania Albańczyków.
– Międzynarodowym siłom nie zależy na powrocie Serbów, bo muzułmanie się buntują, organizują zbrojne akcje, pozorny pokój jest zagrożony, a to mogłoby obudzić zachodnie media, w których politycy wciąż zapewniają swoich rodaków, że „tam jest już dobrze, nie ma problemu”. Czas płynie i powoli udaje się tworzyć nową historię, w której Kosowo to ziemia Albańczyków i to oni są autochtonami, zaś Serbowie okupantami i ciemiężcami. Kto zna historię wie, że prawda jest inna.
Zachód jednak przyjmuje albańską wersję.
Jak Serbowie mogą zareagować na deklarację niepodległości?
– Może dojść do zaognienia sytuacji w regionie, protestów nie tylko w Serbii, ale też w innych krajach. Można spodziewać się też reakcji innych państw, gdyż dojdzie do jawnego pogwałcenia prawa międzynarodowego. Na pewno Serbowie, z chwilą odebrania im Kosowa i Metochii poczują się poniżeni, zdeptani i upokorzeni. Trudno przewidzieć wszystkie konsekwencje tych wydarzeń. Serbom zostanie odebrany nie tylko kawałek ziemi, ale wyrwane serce ich narodowej dumy i tożsamości. Można zadać pytanie, jak czuli by się i zareagowali Polacy, gdyby odebrano Polsce Wielkopolskę oraz zajęto Kraków i Częstochowę? Myślę, że w następstwie uzyskania niepodległości przez Kosowo, kosowscy Serbowie zostaną w końcu zmuszeni do opuszczenia swojej ziemi.
Marzeniem Albańczyków jest bowiem Kosowo bez Serbów i będą dążyli do realizacji tego planu wszelkimi sposobami.
http://www.gazeta.policja.pl/archiwum/1204/s2a2.html
Admirał Gregory Johnson, naczelny dowódca wojsk NATO w Europie Południowej, nazwał wydarzenia w Kosowie "
czystkami etnicznymi, do których nie powinno było dojść". Niestety, jeszcze raz okazało się, że społeczność międzynarodowa nie bardzo wywiązała się z nałożonych na siebie zobowiązań. Bałkany, a szczególnie Kosowo, to beczka prochu z tlącym się lontem. Pięć lat
administrowania Kosowem przez ONZ nie przyniosło zmiany mentalności wrogo nastawionych do siebie nacji.
Paradoksem jest to, że po interwencji w 1999 r. Kosowo stało się w wyniku exodusu Serbów i Romów w zasadzie albańskie, choć przez Serbów cały czas uważane jest za kolebkę ich państwowości, co w gruncie rzeczy wyklucza uzyskanie przez prowincję niezależności.