weldon napisał(a):Nota bene brał udział w obradach Sejmu 4-letniego, który doprowadził do potężnych zmian ustrojowych, przyczynił die do rozwoju miast i mieszczaństwa (również Krakowa), zlikwidował zasadę liberum veto (tak swoją droga popieraną przez przeciwników Rosji, ale również jakichkolwiek reform - konfederatów barskich

) - a kto wg ciebie wówczas nie był zdrajcą i jaki wg ciebie powinien być wzór postawy akceptowalnej?
Dziwne by było, żeby Stanisław August jako król nie brał udziału w obradach sejmu.
Bez Poniatowskiego nie miałbyś Kościuszki i Niemcewicza. Czartoryski - Adam Kazimierz - u boku tego "zdrajcy" jak powiadasz, tworzył w założonej przez Poniatowskiego Szkole Rycerskiej i w Korpusie Kadetów „Katechizm Kadecki” i wraz z członkami Towarzystwa Literatów napisał szereg podręczników. Bez pozwolenia tego "zdrajcy" Czartoryski nie został by komendantem tej szkoły.
To jak się odniesiesz Weldon do stwierdzeń zawartych w książce "Niemcewicz od przodu i tyłu"
"Wkrótce Szwed - jak przezywano Kościuszkę ze względu na jego upór - wyjechał do Paryża. Stanisław August, ze zwykłym mu znawstwem ludzi, uznał, że nie nadaje się na nic innego jak na malarza i wysłał go na studia w tym kierunku. Wrócił z Paryża Kościuszko, studiował tam pilnie strategię, sztukę fortyfikacji, chciał teraz służyć ojczyźnie. Stanisław August przyjął go niechętnie - spodziewał się tęgiego malarza, a tu pac - oficer inżynierii. Zmarnowanym młodzieńcem przestał się interesować." Kościuszko w czasie insurekcji, zwrócił się do króla o wypożyczenie mu map. Wiadomo było, że Stanisław August posiadał najdokładniejsze mapy Rzeczpospolitej. Król odmówił tej prośbie motywujące to tym, że mapy są mu potrzebne do ustalania miejsc obiadów w podróży. Odmowa ta miała wielkie konsekwencje. Kościuszko posługując, się marnymi mapami źle ocenił odległość wojsk Ponińskiego od swoich oddziałów przez to ten ostatni nie był w stanie przyjść mu z pomocą w bitwie po Maciejowicami. Co do Szkoły Rycerskiej jeszcze raz można oddać głos cytowanemu wcześniej Zbyszewskiemu "Miłość Ojczyzny, męstwo, rycerskość, honor - nie szczędzono kadetom morałów na te tematy. Tchórzostwo miało być dla nich wyrazem niezrozumiałym. Stanisław August, największy tchórz na świecie, chętnie przebierał się w mundur kadecki i zachwalał chłopcom niezłomną odwagę; Ks. Adam, co w czasie rozbioru bawił się beztrosko, prawił o nieustannej potrzebie służenia Polsce; wicekomendant korpusu Moszyński, gdy raz na kwartał przyjeżdżał po pensję, terkotał o honorze i Arystydesie, choć sam należał do tych magnatów - jurgieltników, o których Saldern mówił, że dając im jedną ręką kiesę złota - drugą można bezkarnie walić w mordę. Dla zaprawienia kadetów w życiu publicznym wiedziono ich czasem na sesje sejmowe! Było czego się uczyć od posłów z 1773 r. Okrzyczeli Reytana wariatem, bo czyż Polak przy zdrowych zmysłach mógł się opierać woli Stackelberga i dla takiego głupstwa, jak rozbiór kraju głodować w pustej sali przez 36 godzin. Stackelberg dał królowi do dyspozycji 4 ogromne starostwa, posłom i senatorom kilkanaście wiader rubli - za tę cenę wyrzekli się dobrowolnie, bez cienia próby oporu, ćwierci Polski, grzecznie podpisali rozbiór."
Z jednej strony twierdzisz, że robił to, co wszyscy, z drugiej strony odmawiasz królowi prawa do wybudowania sobie domu, co robiło w Warszawie większość królów obieralnych.
A gdzie miał mieszkać wg ciebie nasz król? Kątem na Zamku? Odbudowa i doprowadzenie państwowego Zamku do jakiego takiego porządku kosztowała Stanisława Augusta krocie. Dlatego właśnie zrezygnował z kosztownej adaptacji Zamku Ujazdowskiego na rzecz rozbudowy posiadłości nabytej od Lubomirskich. Gdyby było tak jak mówisz, to jeździłbyś dziś do Jazdowa, a nie do Łazienek - nieprawdaż?
Zrezygnował jak mówisz z adaptacji Zamku Ujazdowskiego, ale zapomniałeś dodać, że zanim to zrobił to utopił w nim miliony złotych.
Kasę to on miał, choćby z fabryki farfurów, słynnych na całą Europe, która stałą tam, gdzie dziś stoi Belweder. Natomiast czy korzystał z pożyczek ...? A kto nie korzystał? Na tym polegał system zależności bankowo-finansowych, że wszyscy możni wówczas bazowali na pożyczkach. Książe Poniatowski swoje kochanki, w tym madame de Vauban, utrzymywał z pieniędzy, które pożyczał od ... madame de Vauban

Kasę to on miał choćby z handlowania godnościami orderami znów Zbyszewskiego warto zacytować"
Państwowe dochody Polski wynosiły rocznie 18 milionów, prywatne króla - 10 milionów złotych; wojsku można był nie płacić, bez armat się obejść, ale nałożnice monarsze musiały otrzymywać żołd akuratnie, nowe bohomazy w Łazienkach przybywać. Stanisław August miał długów powyżej uszu, bał się, że przy pierwszej o tym wzmiance opozycja wrzaśnie: - Veto! i sejm rozjedzie się po kościach nie uchwaliwszy mu żadnego sukursu. Szermując tedy potrzebą ustanowienia wojska i podatków prosił usilnie przełaskawą Katarzynę o pozwolenie zawiązania konfederacji. 29-go marca 1790-go r. zostało ostatecznie podpisane przymierze. Prusy o 200stotysięcznej armii i Polska o niespełna jeszcze 50-ciotysięcznej warowały sobie dokładnie w trakcie rozmiary pomocy wojskowej i finansowej w razie napaści na któreś z państw. Dla zupełnego scementowania przymierza król przemyśliwał o przejściu na żołd pruski. Nazywał to zaciągnięciem pożyczki! Na początek, jako zadatek przyjaźni, prosił Fryderyka o milion dukatów. Ledwo go wyciągnięto spod spódnicy carowej - już chciał nurknąć do niemieckiej sakwy. Od skąpego Fryderyka naturalnie nic nie dostał, ale okazał, że za pieniądze można go kupić jak prosiaka na targu. Główną troską króla były jednak sprawy finansowe. Choć przez oszczędność nawet msze za dusze swych rodziców kazał opłacać Skarbowi Państwa, choć Rzeczpospolita spłaciła już dwa razy jego długi - miał ich znowu ponad 11 milionów. Zapożyczył się u żydów, jako procent zwolnił ich od wszelkich podatków co było dla nich oczywiście świetnym interesem, a dla skarbu katastrofalnym. Za 10-20 dukatów sprzedawał tytuły chorążego, cześnika, podkomorzego; za 30-50 starosty; czerwoną wstęgę orderu św. Stanisława można było nabyć za 100, po ostrym targu nawet za 80 dukatów. Najwyższe odznaczenie - Orzeł Biały - też był na ladzie.- Ach Wasza Królewska Mość, jakżeż można sprzedawać Orła Białego za 200 dukatów! monitował Piattoli.- Ha, pewnie że to zgroza, że to za tanio, ale co robić gdy sknery więcej nie dają, - odpowiadał król.
Kiepura napisał(a):weldon napisał(a):Utrzymanie 12 tysięcy wojska kosztowało 5 mln rocznie.
To były założone prze Sasów Gwardie Królewskie co najwyżej, a nie wojsko

Ale dla Sapieżanki jednej z swoich kochanek stać bo było wydać wielokrotność tej sumy.