napisał(a) Aldonka » 13.06.2011 12:52
Dzięki.
Jak Jula była mniejsza to jechaliśmy głównie na słoiczkach, takich obiadowych daniach. Teraz (w zeszłym roku i dwa lata temu) to różnie, albo restauracja albo sami coś robimy. Specjalnie dla małej nie robię, ja jestem rybno-drobiowa więc co upichcę to i ona zje. W restauracjach też głównie zamawiam rybę, zawsze są jakieś ziemniaczki i surówka, Jula to lubi. Zresztą dzieciaki jak dorosły, w tych upałach jedzą mniej. Jakiś owoc, picie to podstawa.
Na plaży praktycznie cały większą część dnia. Jeśli nie jechaliśmy gdzieś na wycieczkę to schodziliśmy na plażę od rana, koło południa wracałam z Julą na spanko, a potem znów na plażę. Tyle, że my jednak troszkę lubimy pozwiedzać więc czasem plaża od rana, potem w trasę
Wiesz, wakacje z dzieckiem są zupełnie inne niż "samotne" ale wcale nie gorsze i jakieś męczące. Ot kwestia nastawienia i organizacji. Zawsze możesz wyrwać się na godzinę, dwie zostawiając małego z mężem. My się tak zawsze dzielimy. Jak J. idzie pływać to ja na brzegu. Potem zmiana. A z roku na rok jest coraz lepiej, wygodniej, weselej.
Na prawdę, niczym się nie przejmuj, nie taki diabeł straszny jak go malują

Wspaniale funkcjonujesz na co dzień, wspaniale będziesz funkcjonować tam.
Ja mam taką metodę podróżniczą. Zawsze przed wyjazdem kupuję kilka drobnych nowych zabawek, jakąś nową płytę DVD, ubranko dla lalki, kolorowankę, książeczkę. Pakuję to w kolorowe opakowania. Wiadomo, noc się kiedyś skończy, jak mała zaczyna być znudzona wyciągamy jeden z prezentów. Jest radość, zajęcie, łatwiej jej znieść podróż.