A teraz już z kanionu Pivy zaczynam się wspinać na stoki Durmitoru. Szosa wije się serpentynami, przebija krótkimi tunelami przez skały i coraz niżej w dole zostaje Piva. Zmierzcha się już, ale chciałbym jak najdalej dziś dojechać. Konkretnego miejsca startu do pierwszej wycieczki nie uda mi się już znaleźć, więc kiedy wyjeżdżam na bardziej płaskie tereny, skręcam z drogi na łąkę i zarządzam nocleg. Jest już zupełnie ciemno a wszechobecny zapach sugeruje, że jestem na owczym pastwisku.
Jutro Durmitor!

.png)
.png)
..png)
.png)
.png)