Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Czarnogóra. Ja, Magda & Ula i Wiola z BB.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Janqes
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 361
Dołączył(a): 11.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janqes » 28.08.2006 17:16

Jeszcze troszke trzeba poczekać, choć relacja juz sie tworzy :D Cholender czasu brakuje :?
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 28.08.2006 22:26

Janqes napisał(a):Jeszcze troszke trzeba poczekać, choć relacja juz sie tworzy :D Cholender czasu brakuje :?


Pracuj,pracuj...(nad relacją :lol: )My jesteśmy cierpliwi,poczekamy.
Pozdrav.
Janqes
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 361
Dołączył(a): 11.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janqes » 31.08.2006 19:49

wojan napisał(a):
Janqes napisał(a):Jeszcze troszke trzeba poczekać, choć relacja juz sie tworzy :D Cholender czasu brakuje :?


Pracuj,pracuj...(nad relacją :lol: )My jesteśmy cierpliwi,poczekamy.
Pozdrav.


(to co? powolutku jedziemy co? :D. Dzisiaj BB już opuścily Chorwację, więc można dawać :wink:)

Aha! Tak w sumie patrzę na to z boku i mało w tym widzę na razie Chorwacji. Więć jeśli ktoś by chciał, to można to przenieść do innego działu. Za zniesmaczenia z góry przepraszam!
---------------------------------------


Do dnia 6 sierpnia 2006 roku też było fajnie. Może nie aż tak bardzo, jednak lubię ten czas. Wiele spraw na głowie, wiele karteczek przyklejonych do monitora. Wszystko należy załatwić. Najlepiej jeszcze w lipcu. No ale np. ubezpieczenia nie da się z większym wyprzedzeniem. Właściwie to nie miałoby sensu.
Zakupy na allegro stały się ostatnio takim zwyczajem, jak poranne mleko, czy też szczotkowanie zębów po posiłku. Nie wiem dlaczego, ale spodobało mi się to. Zupełnie zapomniałem o bieganinie po sklepach, o staniu w kolejce, o marudzeniu sprzedawców. Na szczęście. Choć oczekiwania na dostawę towaru też może źle odbijać się na zdrowiu. Tym bardziej, że większość zakupów przesyła Poczta Polska.
Lampka, buty, plecak, plus inne ważne akcesoria podróżnika systematycznie odkreślane zostają na spisie potrzebnych rzeczy. Namiot. Niby 4-osobowy. Wolne żarty. Max dwójka ludzi plus bagaże. W pięcioosobowy zmieściłyby się trzy. Myślę, że taką proporcję należy uwzględniać przy takich zakupach.
Najpiękniejsze chwile "przed" spędzane są nad mapą. Ustalanie celu, trasy, ważnych punktów pod drodze smakuje bardzo, bardzo! Mhm! Nie wiem dlaczego - choć w sumie wiem - lubię zajmować się tym wiele miesięcy na przód. Wiem, bo człowiek dzięki temu odrywa się od codzienności. Od pojawiającej się szarości w pracy, od deszczu za oknem, od tych samych, powtarzających się, nudnych twarzy z telewizji.
6 sierpnia. Wyjazd zaplanowany na wieczór. Od tygodnia pada deszcz. Upały nękające nasz nieprzyzwyczajony kraj do takich temperatur, odchodzą w kierunku Półwyspu Iberyjskiego. Dochodzą głosy o nadchodzącej jesieni. W sierpniu... Puk puk po głowie.
Dokumenty skompletowane. Mapy uszykowane. Auto sprawdzone w miarę możliwości. Parę części wymienionych, płyny uzupełnione. Plecaki w bagażniku.
Godzina 23:00. Kierunek, Czarnogóra.
Niby nic dziwnego, jednak zamiast kierować się na południe, jadę w kierunku północnym. W stronę Poznania, później Gorzowa Wielkopolskiego. Dziwne uczucie. Myślę sobie, co bym odpowiedział w razie pytania kontrolującego mnie policjanta. Że jadę gdzie? A tak, nad morze. Wszystko by się zgadzało. Nikogo bym nie oszukał.
Deszcz pada. Na szczęście tuż przed wycieczką wymieniłem opony na nowe. Pewność jazdy w koleinach, przypominające wypełnione po brzegi rynny, dość znacznie wzrosła. Godzina jazdy i stolica Wielkopolski. Miejsce znane doskonale, mimo objazdów spowodowanych remontami. Muzyka płynąca z radia tłumi odgłosy pracujących wycieraczek. Po czterech dość wytężonych godzinach, spoczywam na chwilkę u Magdy w mieszkaniu. Dojechałem.
Szybka nocna herbatka, toaleta, załadowanie kobiecego bagażu. Mieści się bez problemu. Wreszcie możemy powiedzieć: "Jedziemy !!!"

Tegoroczne wakacje postanowiliśmy spędzić dość aktywnie. Być może poznawanie nowych miejsc nie wpływa relaksacyjnie po całorocznym, zapracowanym kalendarzu, jednak pozostawia o wiele więcej wspomnień, niż tygodniowe leżenie na plaży. Choć to ostatnie też bardzo lubię.

Trasę podzieliliśmy na krótkie etapy. Pierwszym z nich była Praga, do której dostaliśmy się przez naszych zachodnich sąsiadów, korzystając z ich dogodnych dróg. Przejście graniczne w Słubicach, Frankfurt nad Odrą, Drezno, przejście graniczne Altenberg, Terezin i stolica Czech. Pogoda nie dawała za wygraną i raz po raz zsyłała na nas strugi deszczu. Choć w stolicy Saksonii walecznie przebijało się słonko. Na granicy, w otoczeniu dość sporych i naprawdę ładnych górek, powitała nas mgła.


Obrazek


Obrazek


Winietka w wysokości 200 koron spoczęła na przedniej szybie, w miejscu szybko zdrapanej, zeszłorocznej. Uważam za znacznie lepszy pomysł wydanie pieniędzy na przyjemności, aniżeli zasilać budżet państwowy naszych południowych braci, którzy od 1 lipca bardzo hojnie się cenią.
Lokalne drogi przypominają już bardziej nasze, polskie. Bardziej polskie niż niemieckie zdają się też być miasta i miasteczka. Jeszcze nie do końca uporządkowane i zorganizowane. Późnym rankiem mijamy Teplice. Postój robimy w Terezinie, mieście - twierdzy, która powstała pod koniec XVIII wieku z rozkazu cesarza Austrii Józefa II. W okresie II wojny światowej pełniła ona funkcję obozu koncentracyjnego dla 140 tys. osób pochodzenia żydowskiego i więźniów politycznych. Śmierć poniosło 60 tys., część została przewieziona do obozu w Oświęcimie. Niezbyt wyrafinowaną ciekawostką może być fakt osadzenia w więziennych murach zamachowca arcyksięcia Franciszka Ferdynanda odpowiedzialnego za zamach w Sarajewie w 1914 roku, co następnie stało się przyczyną wybuchu I wojny światowej.


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Muzeum getta opuściliśmy o godzinie 11:00.

(c.d.n)
Ostatnio edytowano 10.02.2011 23:06 przez Janqes, łącznie edytowano 3 razy
Janqes
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 361
Dołączył(a): 11.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janqes » 01.09.2006 19:22

Muzeum getta opuściliśmy o godzinie 11:00. Do stolicy Czech mamy już blisko. 60 km, z tego 45 km autostrady, przy której tankujemy pełen bak paliwa. Cena benzyny bezołowiowej 95 oscyluje na poziomie podobnym do naszego w kraju. Jezdnia sucha, mimo ciężkich chmur szczelnie przysłaniających niebo.
Jeszcze przed południem parkujemy auto w samym centrum Pragi, tuż przy brzegu, dość sennie płynącej, szarozielonej Wełtawy. Nawet dosyć szeroka! Parasole zabrane. Przewodnik zabrany. Uśmiechy? O tak! Przy sobie!
Mimo niepewnej aury na ulicach Starego Miasta tłumy turystów. Wszelkie rekordy pod tym względem bił najstarszy na świecie kamienny most o takich rozmiarach - Most Karola. Znany szczególnie Japończykom.
Jest! Udało się! Jakimś cudem przebiliśmy się na drugą stronę rzeki. Spacerkiem powolutku zmierzamy w kierunku Hradczan, pałacu i wielu wielu innych bardzo pięknie zachowanych zabytków. Raz po raz - mimo obietnic - ukradkiem zaglądamy na pobliskie stragany i wystawy z miejscowymi suwenirami. Na szczęście szybko odkrywamy ich okazjonalność. Ich inność. W myślach przewalają się szybko napotykane u nas wszędzie, czy to nad morzem, czy w górach, te same tak zwane regionalne gadżety, z metką made in china. Mapy w zasadzie nie potrzebujemy. Praga jest bardzo dobrze oznakowana. Wiadomo gdzie się idzie, w który kierunku znajdują się turystyczne atrakcje. Poza tym, w oczach mamy jeszcze dość kształtne rysy z ostatnich wycieczek. Nie można się zgubić.
Złota Uliczka zdaje się być bardzo romantyczna. Praski Hrad - mimo wielu zwiedzających - funduje nam wspaniałą panoramę miasta. Jejku!!! Jejku jak szkoda, że nie ma słońca. Radości dopełniają zdobyte przez nas wesołe drobiazgi. Różności, które po powrocie przypominać będą te fajne chwile. Mhm! Nawet świstek za parking się przyda! A pewnie!


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Praga urzekła nas swoją harmonią i gościnnością. Niby nic nie rzuca się w oczy, a jednak chce się tutaj być. Wielkie tłumy, a spokój. Spory ruch, a cisza. Polecamy bardzo to miasto. Na weekend.

Późnym popołudniem mkniemy w kierunku Brna. Jeszcze przed zmrokiem trzeba być w Mikulovie, pod austriacką granicą. Leje deszcz. Lekkie zmęczenie nakazuje zatrzymać się na zjeździe. Parking dobrze zorganizowany. Pełno obcych rejestracji. W oko wpada nam francuski zdezelowany biały caravan. Skąd oni wyjechali? Tacy obłoceni! Kilkudziesięciominutowa drzemka robi swoje. Francuzów już nie ma, choć nie na długo. Po pokonaniu zaledwie 30 km napotykamy ich na poboczu autostrady. Szukają tylnego prawego koła! Masakra...
Brno jest miastem dla ludzi o stalowych nerwach. Żeby trzy razy do niego wjeżdżać i wyjeżdżać? Remonty, wszystko rozumiemy. Tylko dlaczego nie ma oznakowań? Z tego wszystkiego niewiele zabrakło nam do granicy.... polskiej. Znak. Kudowa Zdrój. O nie, nie! Gdzieś nastąpiła pomyłka. Mimo nadrabiania 60 km uśmiech zagościł nam na twarzach. Otóż mijamy czeskie miasteczko Czarna Góra. Jakże fajnie to to brzmi, hihi.
Mikulov - miasto hotel. Za oknem szarawo. Minęła 20:30. Pół godzinki i formalności dopełnione. Cena przystępna, 760 CZK, przyjmowane euro. Nareszcie można się rozgościć w pokoju hotelowym Bonsai. Całkiem czysto i przyjemnie. Niczego nie brakuje. Następnego dnia od godziny 7:00 rano, szwedzki stół. Ale to dopiero jutro.
Dobranoc.

(c.d.n.)
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 02.09.2006 08:35

Dobranoc.


Dzień dobry.Noo...Janqes- masz talent.Pisz dalej,fajnie się czyta.
Pozdrav.
darw
Plażowicz
Avatar użytkownika
Posty: 7
Dołączył(a): 29.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) darw » 02.09.2006 10:40

łou :lol: - super!
Ale reszte będe mógł doczytać dopiero po moim powrocie z wakacji - czyli za dwa tygodnie :lol:
pozdrav!
wiolak3
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 808
Dołączył(a): 28.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiolak3 » 02.09.2006 14:21

Wooooow!!!! a sieeee poroobiłoooooooooooooo.........
Juz jesteśmy Krzychu! :wink: :D :D :D :D :D ( i mamy gazety, hiiii!!!!!!!)
Janqes
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 361
Dołączył(a): 11.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janqes » 02.09.2006 22:41

wiolak3 napisał(a):Wooooow!!!! a sieeee poroobiłoooooooooooooo.........
Juz jesteśmy Krzychu! :wink: :D :D :D :D :D ( i mamy gazety, hiiii!!!!!!!)



Cześć!

No nareszcie! :D

Myślę, że czas na pogaduchy jeszcze nadejdzie. Teraz trzeba przywyknąć do codziennego życia :wink:

Wszystko na spokojnie, bez pośpiechu.
W sprawie gazet :P płyt, fotek na pewno się skontaktujemy. Odezwę sie jutro na maila.

Miłego odpoczynku

Nara!
Janqes
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 361
Dołączył(a): 11.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janqes » 02.09.2006 22:42

wojan napisał(a):
Dobranoc.


Dzień dobry.Noo...Janqes- masz talent.Pisz dalej,fajnie się czyta.
Pozdrav.



Hehe! Dzięki Wojanie! I Darw'ie :wink: Robimy co możemy. Choć teraz pewnie dopiero będzie :P

Pozdrówka!
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 02.09.2006 22:52

Syjoniści do Syjamu! Pasta do butów! Janqes do pióra!
Niech się talent nie marnuje. U Janusza czekaliśmy na wątek piwny a u Ciebie czekamy na wątek... romantyczny :lol:
Shtrigi, fajnie Was znowu widzieć :D
Janqes
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 361
Dołączył(a): 11.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janqes » 03.09.2006 16:12

zawodowiec napisał(a):Syjoniści do Syjamu! Pasta do butów! Janqes do pióra!
Niech się talent nie marnuje. U Janusza czekaliśmy na wątek piwny a u Ciebie czekamy na wątek... romantyczny :lol:
Shtrigi, fajnie Was znowu widzieć :D


Heh :P Wątek romantyczny wypadnie tak gdzieś na grudzień :lool: Jeśli go cenzura nie sięgnie :oops:

Pozdro!
Janqes
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 361
Dołączył(a): 11.07.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janqes » 03.09.2006 16:16

8 sierpnia. Wtorek. Całą noc padało! By to licho... A że też nastawiony budzik zawsze wstaje? No nie mógł zaspać, hę? No dobra. Nie marudzimy. Komu w drogę, temu czas. Poranna toaleta stawia nas na obroty. O godzinie 8:00 meldujemy się na wykupionym wczorajszego wieczora w kwocie 4 euro od osoby, pysznym - jak się okazało - śniadanku. Czeski stół uginał się pod ciężarem różności. Pieczywo, wędlinki, serki, dżemiki, kiełbaski, jajka w różnych postaciach, jogurty, mleko, kawa, herbata i wiele innych. Aha! No i brambory. Heh.
Hotel Bonsaj uznajemy za godny polecenia.
Godzinę później w trybie ekspresowym zwiedzamy miasteczko. Ze zdobytej broszury okazuje się, że jest nawet co zwiedzać. No ale ten deszcz, grrr... Choć i tak ubłociliśmy się wdrapując na ruiny pozostałych średniowiecznych murów górujących nad dachami Mikulova. Widok całkiem całkiem. Podoba nam się!


Obrazek


Podobno męską decyzją uznajemy, że..., że koniec żartów i jedziemy do Wiednia. Jak trzeba, to trzeba... Ekhem! Wiedeń przecież był w planie. Jeszcze w Mikulovie tankujemy do pełna, autko wyposażamy w kolejną winietkę i na parę minut przed 10:00 wjeżdżamy przejściem granicznym w Drasenhofen do Austrii. Przed Erdbergiem licznik wybija tysięczny kilometr. Niby dużo, jednak nie czujemy tego.
Wypoczęci i pełni zapału pchamy się ulicami Wiednia w kierunku bliżej nam nieokreślonym. Posiadamy mapę, lecz na niewiele się ona zdaje. Wspierani intuicją i wytężonym wzrokiem bez problemu docieramy do wzgórza Kahlenberg, skąd rozciąga się wspaniały widok na miasto i żółtą rzekę, Dunaj. Z tego wzniesienia w roku 1683 król Jan III Sobieski dowodził swoimi wojskami przeciwko dalekim Turkom. No ale dlaczego pada? Poprosimy słonko! Pro-si-my!
Kolejne godziny poświęcamy na zwiedzanie najciekawszych atrakcji. Ale tylko z zewnątrz. Opery, operetki, teatry, teatrzyki. Pałac Marii Teresy, muzea, parlament, ratusz, kościoły. A najbardziej przypadło nam do gustu Hundertwasserhaus. Pięknie ozdobione roślinami, drzewkami, wielobarwne budynki mieszkalne, które od 1985 roku zdobywają rzesze wielbicieli. Warto też skorzystać z pobliskiej toalety, hihi. Jakże miło tam! Styl, jaki reprezentują te - jakby nie patrzeć - zwykłe domy, widoczny jest także w innych częściach Wiednia. Na przykład słynna dzisiaj, czynna w samym sercu miasta spalania odpadów, która w niczym nie przypomina roli, jaką pełni. Słowa uznania dla pomysłodawcy - Friedensreicha Hundertwassera. Brawo!
Mimo dwukrotnego okrążenia centrum miasta nie pojechaliśmy do barokowego kompleksu pałacowego Schonbrunn. Do zwiedzania parku potrzebna jest jednak lepsza pogoda. No ale nie zamartwiajmy się.
Na koniec pozostawiliśmy sobie za to Wiedeński Prater z Diabelskim Młynem na czele. Raj dla ludzi od lat 3 do 103. Każdy znajdzie sobie tutaj coś dla siebie. Czy to kolejkę górską, kolejkę starchu, czy gokardy, czy karuzele - wolniejsze, szybsze, niższe, wyższe - kioski z przekąskami, ogródki piwiarniane. My postanowiliśmy skosztować langosa, cieniutkie ciasto na drożdzach, przesmarowane sosem czosnkowym. Pychota!
A iluż Turków w tym wesołym miasteczku...
Będąc w Wiedniu odnieśliśmy pozytywne wrażenia co do miasta, ludzi (podarowany na szybko bilet parkingowy) i klimatu. Chociaż Praga gorsza nie jest. Nawet ciut ciut fajniejsza! W sumie remis 1:1. No i mamy kolejne drobne łupy! Będą pamiątki.


Obrazek



Obrazek



Obrazek



Obrazek



Obrazek


Obrazek


Obrazek



Obrazek


Godzina 17:00. Ruch ponownie wzrasta. Ale my już jesteśmy na drodze wylotowej w kierunku Bratysławy. Korków na szczęście nie ma, chociaż wszystkie 3 pasy miejskiej autostrady pozatykane autami do granic możliwości.
Uwaga! Godzina 17:05. Wyszło słońce! Hura!

(c.d.n)
Ostatnio edytowano 10.02.2011 23:10 przez Janqes, łącznie edytowano 1 raz
klopot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1615
Dołączył(a): 22.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) klopot » 03.09.2006 17:40

Witam
Warto było czekać, zdjęcia są po prostu rewelacyjne, a teraz dalszy ciąg oczekiwania.

Rafał
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 04.09.2006 12:42

Witam i ja!!! Janqes i Lenka! Wspomnienia wciąż żywe! Pisz, pisz!!! Aha... Oj wątków będzie, oj bedzie :lol: :lol: :lol:
lenka
Podróżnik
Avatar użytkownika
Posty: 25
Dołączył(a): 23.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) lenka » 04.09.2006 19:15

Witajcie shtriga i wiolak3 :)
Dobrze, że już jesteście. W odpowiednim momencie uzupełnicie relację Krzycha. :lol:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Czarnogóra. Ja, Magda & Ula i Wiola z BB. - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone