napisał(a) kjedi » 24.06.2010 23:34
Renaul Megane, 2001, przebieg ok. 55 000, silnik 1,6 16 V.
Czas akcji- 2005
Jako że "znawcy" mówili, ze w renówkach padają Sagemowskie cewki przy 60 000, wizyta w ....nie wiem jak to nazwać- napis był warsztat.
Co pan chce- nowe sagemowskie czy japońskie po regeneracji, bedą hulały przez 200 lat. Krótka decyzja - japońce - 1200 PLN.
Wyjazd na Rab- czteroletnie auto.
Dojechaliśmy, wsio OK. Gospodarze zaprosili na rybę, honor mówi, trza ich też na rybę zaprosić.
Wyjazd rano do Rabu kupić świeżą rybkę. Zapala się kontrolka silnika, brak mocy. Sprawdzę - w trakcie jazdy kontrolka gaśnie.
Niepokój służbowy wzrasta. 2/3 wakacji za nami.
Gospodarz kierowiec-mówię co i jak. Patrzymy-po kilku minutach kontrolka się zapala. Sprawdzenie wszystkiego, w tym bezpieczników- mówię mu, że objawy podobne jak do spalonej cewki, ale wszystkie wymieniałem. Mówi że faktycznie jakby Bobina ( o ile dobrze pamietam), kontrolka gaśnie. Dzwonię do Warty - najbliższy punkt jakby co w Rijece. Coś się zepsuło- no i jak tu odpowiedzieć jak kontrolka gaśnie i jest ok.
Dzień wyjazdu-sobota rano. Pakujemy wszystko do bryki, wcześnie rano zeby załapać się na pierwszy prom, z doświadczenia, w drodze powrotnej nie powinno być korków, ale już współczuję co będzie w drodze do Cro.
Zaczyna padać, w drodze zapala się kontrolka-nie jest dobrze. Dojeżdżamy do promu- kontrolka się pali, na czwórce brak mocy-czuć, że pali na 3 gary. Burza wokoło, pioruny-pierwszy raz w Cro.
Na promie myślę, że przed nami wspinaczka przez góry.
Zjeżdżamy z promu i widzę kolejkę na kilka godzin-jakoś mnie to nie bawi. Jedziemy w górę dwójką, czasami zjeżdżam na bok, żeby zgubić ogon. Cały czas burza z piorunami.
Wreszcie w miarę równa trasa. Ale przy przekroczeniu 80/h boję się, że silnik wyskoczy i go zbiorę z ziemi.
Decyzja-jadę 70-80km/h byle bliżej do domu. Krótka myśl-zawitać do Karlovaća lub Zagrzebia- i co-będę krążył i pytał gdzie serwis?!
Wleczemy się, i kawałek przed granicą widzę ten znaczek-jeden, jedyny. Strach bo jest koło 13 w sobotę-jak poszli na piwo to pozamiatane.
Zajeżdżam - pracują!!! Jest nieźle. Mówią, że muszę poczekać 30 min. OK.
Wreszcie przychodzi kolo i pyta. Mówię mu łamanym chorwackim, że to chyba bobina.
Jakbym wiedział, jakie to proste sprawdzić....
W międzyczasie przyjeżdżają dwa wozy Polaków-w jednym skończyły się się hamulce.
Idą do gościa a ten Chorwat do mnie z pytaniem o co im chodzi.
Walczyłem dzielnie,żeby wytłumaczyć a goście obrzucają się błotem, że jeden z nich nie sprawdził klocków, które padły.
Wymiana cewki-5 min, wykasowanie błędów- 5 min, koszt-230 kn - mniej niż w Wawie.
Mówię gościowi, bo mi głupio było, że wymieniałem wszystkie cewki na japońskie, a on na to, że ta zdechła to sagem i nawet mi pokazał oznaczenie nr cylindra.
Puenta - wydałem 1200 zł za to że ktoś niby wymienił komplet cewek, których nie ruszył, adres zakładu chętnym .
Pozdr