2009 Mondeo MKIII Jechaliśmy w nocy do Chorwacji zapakowani w 5 osób, w tym jedno dziecko, miałem wyłączoną klimę. Rano nie chciała zaskoczyć. Pogrzebałem w bezpiecznikach pod kolumną, nic nie znalazłem. Na następnym postoju już w pełnym słońcu postanowiłem zajrzeć pod maskę i ku radości znalazlem jakiś bezpiecznik przepalony , w mojej ocenie od klimy i go wymieniłem. Zamknąłem maskę i poszedłem auto odpalić a tam echo......
Samochód nie zapalił już. Wezwałem lawetę ( na szczęście miałem Assistance), czekaliśmy na nią dobre 1,5 godziny w pełnym słońcu, nielekko wk... zdenerwowani znaczy się. laweciarz przyjechał, pomachał rękami( silnik kaput! silnik kaput!) zapakował na górę i jazda do serwisu do Zadaru, gdzie wypakował nas i zostawił.
Mechanicy kazali czekać godzinę żeby się dopiero zajęli autem, co już nas i tak mocno wk.. znaczy się zdenerwowanych jeszcze bardziej wk...zdenerwowało, ale to być może nie ich wina, bo roboty pewnie pełno, żar z nieba a tu jeszcze jacyś Polacy naciskają.
Koniec końców zorganizowałem Vectrę na jeden dzień za kupkę kun, tam się przepakowaliśmy i pojechaliśmy szukać noclegu.
Na drugi dzień dzwoni do mnie mechanizator i mówi , że padł kompresor klimy i albo nowy będzie za 10 !!! dni albo używany na jutro. Powiedziałem mu, że jadę oddać auto, to pogadamy na miejscu.
Na miejscu okazało się , że już nie pracują, bo jest po 16, za to jeden mechanik mi powiedział, że padła turbina !!! Jak powiedziałem mu , że była wcześnij inna diagnoza, to poszedł zasięgnąć języka i jak wrócił, to powiedział, że owszem, kompresor, ale jest tylko jedna opcja czyli mogą mieć tylko nowy i to za dziesięć dni dopiero za 700E. A ja za dziesięć dni to już w pracy miałem być.
Załamany pojechałem taksówką na kwaterę,zastanawiając sie, co dalej, czy szukać jakiegoś innego transportu, czy kazać komuś po siebie przyjechać, czy jakoś się dostać do Polski po inny auto.
No i na szczęście włąsciciel kwatery, Slavko zainteresował się tematem, pojechał ze mną do serwisu, zagadał z mechanikami, ci nam wydrukowali jak ma wyglądać ten mój kompresor, pojechaliśmy na szroty, coś znaleźliśmy podobnego , jak się okazało, niestety nie taki ale...
w międzyczasie znalazł się mechanizator, który pierwszy do mnie dzwonił i okazało się, że opcja z używanym kompresorem istnieje i będzie na jutro.
No i wtedy trochę się wyluzowałem.
Na drugi dzień przyszedł Slvko, powiedział, że ma dobrą wiadomość, o 11 jedziemy po samochód. To była sobota. Nie poszedłem już nad morze, poczekałem grzecznie, pojechaliśmy do serwisu, tam mój samochód już uruchomiony, klima się nabija, fajny chłodek bije ze środka, Slavko mnie tam zostawił i pojechał w miasto.
I nagle podczas reanimacji z pod maski dym, serwis ożył nagle, zaczęłi machać rękami wyłączyli silnmik, zadzwonili po Slavka,żeby wrócił ze mną już nie gadali. Okazało się, że kompresor który zalożyli też nie jest sprawny, ale obiecali na juto następny i tak z niczym wróciliśmy na kwaterę. W niedzielę się już nie stresowałem, zapomniałem, pomyślałem, co będzie, to będzie.
W poniedziałek leżymy nad wodą, dzwoni Slawko, pyta gdzie jestem, bo musimy pogadać. Ocho-pomyślałem, jest źle, bo dziś nie mówi, że ma dobrą wiadomość.
Jak się spotkaliśmy to mi powiedział, że ten kompresor, który założyli nie jest dobry na tyle, żeby chłodzić, ale na tyle jest dobry ,żeby można było zabrać auto i wrócić do domu bez klimy I tak tym sposobem zabrałem auto z serwisu Forda autoryzowanego i za niemanie klimy zapłacilem na nasze 2500 złotych.
Okazało się , że padło sprzęgło sprężarki , a że wszystki osprzęt silnika w tym modelu chodzi na jednym pasku, sprzęgło się zaklinowało, powodując niemożność odpalenia silnika , nie mógł poprostu zakręcić. Dopiero po powrocie naprawiłem sprzęgło, co kosztowało już jedyne 600 zeta.
Obiecałem niezapomniane wakacje rodzinie i słowa dotrzymałem, tzn zrobiło za mnie to moje auto.
A wtym roku znowu pojadę tam, gdzie nie dojechałem, czyli do Vodic, i tym samym autem

Się zobaczy jak będzie