Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Baśka Voda 2006

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Mariusz_M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 502
Dołączył(a): 15.08.2004
Baśka Voda 2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mariusz_M » 15.01.2007 23:59

Relacja: BASKA VODA 26.08-04.09.2006r.

Cóż i ja dołączę do grona CROmaniaków prezentujących relację ze swoich wypraw. Zima (jaka zima?) już prawie na półmetku, każdy już planuje kolejne wyjazdy, więc warto korzystać z doświadczeń innych. Z góry przepraszam za chaotyczność mojego sprawozdania z wyjazdu, ale chciałoby sie o wszystkim napisać na raz i trudno to logicznie wszystko ułożyć. Na wyjeździe miałem ze sobą laptopa - i miałem plan codziennie coś napisać, ale na planach się skończyło. Chociaż większość napisałem tam wtedy, tylko ostatnie dwa dni i powrót to już odtwarzanie dzisiaj z pamięci przed publikacją. Miałem to wrzucić zaraz po powrocie, ale zapomniałem. Teraz myśląc (śniąc nawet) o urlopie 2007 zacząłem wchodzić na Cro.pl i przypomniałem sobie o swoim zaniedbaniu, za co przepraszam i zapraszam do lektury:

Miasto docelowe: BAŚKA VODA
Załoga: Ja, żona, jej siostra i nasza 2,5 letnia córeczka = 4 osoby.
Środek transportu: DU Lanos sedan + LPG (za to go kocham) + klima (a za to jeszcze bardziej go miłuję ;-)
Dotychczasowe doświadczenie z CRO: Baśka Voda 2003 i 2004.
Nocleg: jazda w ciemno

Tytułem wstępu wyjaśniam, że mimo dwukrotnego pobytu w Baśce Vodzie zdecydowaliśmy się znowu na tę miejscowość z jedynego powodu: jechaliśmy pierwszy raz z córką więc woleliśmy sprawdzone tereny - tymbardziej, że byliśmy pełni obaw jak zniesie tak długą podróż.

piątek - 25 sierpnia 2006 WYJAZD
Przed wyjazdem zakupiłem w kantorze 1000 koron czeskich na winietę i na paliwo w razie problemów z płatnością kartą. Korony jakie mi zostają wydaję na paliwo w drodze powrotnej. 400 euro na noclegi i winietę w Austrii oraz 200 Kun na autostrady w Chorwacji. Wykupiłem także ubezpieczenie zdrowotne dla żony i dziecka oraz MotoAssistance za granicą (co ważne bo miałem do wyboru albo koło zapasowe albo wózek spacerowy - wybrałem wóżek). Oraz - mimo jazdy na LPG - zatankowałem moje LANborgini do pełna benzyną - tak na wszelki wypadek. Benzyna się i tak nie zmarnuje.
Teraz czas na pakowanie. Wózek córki zajął znaczną część bagażnika, dlatego nie było już możliwości zabrać koła zapasowego (bo w miejscu koła jest zbiornik na LPG) - choć już od ostatniego wyjazdu mam w planach kupic dojazdówkę, która by zajęła znacznie mniej miejsca tylko jakoś zawsze kończy sie na chęciach. Jedynie oprócz wspomnianego wcześniej assistance za granicą nabyłem jeszcze środek do wulkanizacji w sprayu. Tak na wszelki wypadek. Do spakowania oprócz ubrań itp., materaców itd. mieliśmy także żywność na 10 dni pobytu w tym 18 litrowych soków i kilka 2 litrowych coli oraz zgrzewkę wody mineralnej (do robienia kaszek) - nie smiać się ;-). Kartofli nie brałem ;-) [to aluzja do starych wątków z okresu wakacji]
Wyjazd z Bytomia w kierunku Baśki Vody wstępnie zaplanowaliśmy na 15 choć godzina wyjazdu nie była do końca ustalona - i w końcu wyjechaliśmy o 16:30.
Wybrana trasa to cieszyn-Brno-Mikulov-Wiedeń-Graz-Moribor-(i chorwackimi autostradami)Zagrzeb-Split-Baśka Voda.
Uwzględniając chorwackie autostrady planowałem czas przejazdu na 13h - ale nic z tego nie wyszło. Już w drodze do Cieszyna staliśmy z 20 minut w korku obok Doliny 3 stawów. Następnie trochę w Słowenii i przed słynnymi tunelami: Mala Kapela i sv. Rok - po ok. 20-30 minut wolnego toczenia się (a nie stania w miejsu typu sprzęgło-jedynka-sprzęgło-luz...-sprzęgło-jedynka-luz...)
Do Cieszyna jazda spoko. Na granicy córka jak zobaczyła celnika biorącego paszporty to wpadła w tak mocny płacz (bo boi sie policjantów), że tylko zerknął w paszporty i kazał jechać dalej.
Wieć pojechaliśmy. Na pierwszej napotkanej stacji benzynowej nabyłem winietkę na 14 dni za 200 Kć i jazda dalej...
Nie wariowałem za bradzo uwzględniając wprowadzone nowelizację w karaniu kierowców w Czechach - tym bardziej, że w strefie przygranicznej spotkaliśmy 5 radiowozów - co sprawiało wrażenie, że policji jest dużo i jest wszędzie. No ale na drodze ekspresowej i autostradzie starałem się jechać 140 - 150 km/h, chyba że zaczynało padać to trochę zwalniałem do 130 km/h.
Przed Brnem dotankowaliśmy gazu do pełna, a potem jeszcze raz w Mikulovie. Następnie kierunek - Wiedeń.
Na granicy z Austrią celnicy tylko machali rączką, co by jechac dalej gdy widzieli nasze czerwone paszporty. Bo samochód przed nami celnik wziął paszporty do ręki i się w nie dokładnie wczytywał porównując zdjęcia z osobnikami w samochodzie.
Przejazd przez Austrię nie ma co opisywać. Dodam tylko, że posiadając zbiornik LPG 42 litry (wchodzi ok. 38) zanim brakło mi gazu przejechałem 393 km i następnie jedynie 70 km na Pb do najbliższej stacji z LPG na autostradzie Chorwackiej.
Następny korek spotkał nas w Moriborze - ale to przez światła, które nie wiem po co w nocy działały i musieliśmy odczekać z 6 zmian świateł (na takim moście na który odbija się w prawo na Zagreb) a już myślałem, że to korek do samej granicy bo nie było widać co za zakrętem. Ufff na szczęście to tylko światła. Ale po c**j o 2 w nocy one działały????
Następnie wjechaliśmy do Chorwacji gdzie jednak moje zmeczenie dało górę i zrobiłem sobie 1,5h drzemkę na parkingu.
Tu dodam, że wczęsniej gdy zacząłem czuć zmęczenie zażyłem środek NOSLEEP, który faktycznie mnie postawil na nogi. Przestałem ziewać i ogólnie poczułem przypływ energii. Ale kupiłem tylko 2: 1 na teraz, 1 na powrót. Więc w końcu musiałem się zdrzemnąc. Te 1,5h całkowicie mi wystarczyło i po drzemce wjechaliśmy na Chorwacką atostradę.
Przed wyjazdem zaopatrzyłem się w wydruk prognoz pogody dla Makarskiej na kolejne 15 dni, gdzie zapowiadano na nasz przyjad - 26 sierpnia - burze i opady. Zaczeły się już za Grazem dosyć intensywne - bo wcześniej (CZ i A) to tylko lekko padało. Do połowy Chorwackich autostrad to jazda w dużej ulewie lub w deszczu wobec czego raczej nie jechałem za szybko mając pokorę przed śliską jezdnią (110-130 km/h) dopiero jak przestało padać starałem się jechać planowane wcześniej 150 km/h.
Tak dotarliśmy do bramek w Splicie, gdzie na wyjazd w dużym deszczu czekaliśmy z dobre pół godziny. Za bramkami jest rondo, o którym wcześniej już tutaj czytałem. Specjalnie pojechałem w lewo jak wskazuje na Makarską, bo chciałem zobaczyć tą inną trasę omijającą Omiś. Trasa ta jest dłuższa (kilometrowo i czasowo) dadatkowo na ostatnich kilometrach, gdzie już się zjeżdża w dół serpentynami na odcinku może z 1 kilometra napotkaliśmy 5 kolizji w tym 1 najechanie na tył poprzedzającego pojazdu a 4 pozostałe każda na zakręcie w ten sposób, że jadący po wewnętrznej stronie sie nie wyrabiał i uderzał w bok jadącego po zewnętrznej. Pierwsza kolizja to była taka mała ciekawostka - szczególnie jak wszyscy ładnie biegali w odblaskowych kamizelkach, ale z każdą kolejną byłem coraz bardziej przerażony, że na którymś z kolei zakręcie ktoś do mnie wjedzie "wspaniale" rozpoczynając mój urlop. Postanowiłem nigdy więcej tą drogą nie jechać. Dodam, że wszystkie te zdarzenia były przy idealnej pogodzie przy suchej nawierzchni bo choć ze Splitu wyjeżdżaliśmy w deszczu to im bliżej Makarskiej tym pogoda robiła się idealniejsza.
W końcu dotarliśmy do Baśki Vody. Zaparkowaliśmy przy plaży - szwagierka została pilnować dobytku - a ja z żoną udaliśmy się szukać noclegów. Wyjeżdżając chcieliśmy wydać nie więcej jak 40 euro za apartament (dla nas wszystkich) za dzień, ale liczyliśmy na niższą cenę - zyskując dodakowe pieniądze na pobyt.
I tu pierwsze nasze zdziwienie co do cen - wchodzimy oglądać pierwszy apartament - idealny z TV SAT, klimatyzacją, pięknym tarasem - nowo wyremontowany. Cena 50 euro. Ojjjj... mówimy, że chcemy wydać max. 40. Właścicielka tłumaczy, że TV, że klima, że ona jeszcze podatki płaci itp. My że ją rozumiemy, ale to dla nas za dużo. W takim razie zaprowadziła nas do swojego znajomego. Lokal również lux, ale bez klimy. Ładnie nas gospodarz oprowadza. Pytamy o cenę. Odpowiedź 50. W tym momencie jeszcze większe zaskoczenie, bo myślałem, że tamta nas zrozumiała i prowadząc tutaj prowadziła do apartamentu za najwyżej 40 a tu znowu 50. Na nasze stwierdzenie, że możemy dać 40 facet nagle się bardzo zdenerwował i 3 razy na sekunę robiąc znak krzyża na piersiach wołał unosząc głowę do góry: Jesus Maria It is immposible Jesus Maria i tak w kółko. Niezły wariat! Niezły cyrk. Uciekaliśmy jak najszybciej od niego. Poszliśmy do innych gdzie za dużo gorszy standard (jedna gwiazdka, gdy tamte na info pisało 3 gwiazdki) wołali 55 (ewentualnie jak odchodziliśmy 50) a nawet 70. Więc wróciliśmy do pierwszego. Tym bardziej, że my mieliśmy zaplanowane wydac 30 euro, a szwagierka 15 za dzień więc tylko zrzuciliśmy się na te dodatkowe 5 euro na dzień - co bez problemu było w ramach naszych możliwości finansowych, ale nie zyskaliśmy planowanych oszczędności. Zapewne gdzieś były tańsze apartamenty - ale już się nie chciało szukac. A ten miał jeszcze istotną zaletę, bo był bardzo blisko plaży. Idąc od plaży skręcało się w lewo za hotelem (uliczka na przeciwko kortów tenisowych) po ok. 40 metrach w prawo i po kolejnych 40 metrach był nasz apartament. Szło się niecałą minutę. Tak bliskie usytuowanie apartamentu gdy jedzie się z tak małym dzieckiem uważam za dużą zaletę. Każde wyjście na plaże to była skomlikowane zadanie logistyczne, bo i jedzenie dla niej, i zabawki do wody i układanki, i jedno koło dmuchane i delfinek dmuchany, i książeczki, i wiaderka, i parasol co by była w cieniu w czasie drzemki popołudniowej itd. i dla nas materace. Więc jak się coś zapomniało lub chciało się iśc do ubikacji czy napić czegoś zimnego z lodówki szybko można było dojśc do apartamentu.
Apartament wybrany, szybkie wypakowanie. Żona ze szwagierką dalej wypakowywały się a ja z córką na plażę. Potem aby szybko zaspokoić głód poszedłem kupić pizzetę robiąc po drodze mały rekonesans co do cen. No i tak jak wszyscy tutaj wcześniej pisali wszystko zdrożało, a tylko chyba skuterki staniały (wtedy wynajmowaliśmy po 100 Kn teraz były po 80 Kn).
Dla porównania napiszę ceny produktów, które wtedy kupowaliśmy, i których ceny pamiętam (ceny z tych samych punktów). Wzrost to ok. 20%-25%: wspomniany wcześniej apartament: wtedy za 4 osoby płaciliśmy 39 euro; - teraz 50 euro;, pizze były po 25 Kn teraz w tych samych lokalach po 30Kn-35Kn, lody były po 4 teraz po 5, pizzeta była po 6 Kn teraz po 10 Kn, hamburger był po 12-15 Kn, teraz po 18-20Kn, 2litrowa Coca-Cola/Fanta/Sprite były po 10,99 teraz po 13-14Kn. itd. itd.
Chciaż spodziewaliśmy się większych cen po informacjach z tego forum - to jednak trochę nas zaskoczyły. Jednak człowiek cały czas pamietam tamte ceny łudząc się, że się nie zmieniły.
Kolejny zawód po cenach jaki nam sprawiła Chorwacja w tym roku to pogoda. Choć znów - prognozy nie były optymistyczne to jednak - miało się tę nadzieję, że się synoptycy pomylili. Tym bardziej, że na 26 sierpnia miały być cały dzień burze i deszcz - a my przyjechaliśmy, a tu idelana pogoda. Niebo czyste. Ufff więc jednak się pomylili, że tu jednak inny klimat, ahhh ta nasza ukochana Chorwacja - pogoda dla której przyjechaliśmy - znowu sprawia, że chce się cały czas siedzieć na plaży. Niestety nie na długo. Późnym wieczorem był silny wiatr, na niebie nie było widać gwiazd, trochę pokropił deszcz. Do tego woda w morzu zimna - trzeba w początkowej fazie wchodzenia do niej wykazać się dużym zaparciem i silną wolną, aby się w całości zamoczyć.Potem to już można z niej godzinami nie wychodzić. Ale jednak woda zimna. Oczywiście w porównaniu z tym co doświadczyliśmy w 2003r. (a nie np. z Bałtykiem) gdy bez przesady wejście do morza nawet po dłuższym opalaniu nie wymagało oswajania z nią. W kolejnym roku 2004 już morze było zimne tak jak teraz. W każdym razie córeczka jak weszła do wody to żadna siła już jej z niej nie dała rady wyciągnąć. Więc siedziałem z nią w niej po pół dnia. Efektem tego ok. 3 dnia był u córki katar i wieczorna gorączka, która do rana ustała, ale katar miała do wyjazdu, który jej w niczym nie przeszkadzał, a każdego ranka po obudzeniu pierwsze jej słowa : "Idziemy się kąpać?"
Tym sposobem zakończyliśmy nasz pierwszy dzień pobytu. Z "reporterskiego" obowiązku dodam, że w miejscu naszego plażowania, w porównaniu z poprzednimi wyjazdami praktycznie nie było pań opalających się topless - jak okiem sięgnąc nie było ani jednej - i jak podsumowała to moja żóna: "To już nie ta Chorwacja co kiedyś...". Na szczęscie moja lepszejsza połowa poprawiła ten wskaźnik toplessu :-P.
Z plaży zeszliśmy ok. 19, by udać się na wieczorne zapoznanie z Baśką Vodą. Jednak wieczorem pojawił się silny wiatr, byliśmy zmęczeni i wróciliśmy do apartamentu spać.
27.08 - Dzień drugi.
Wstaliśmy dosyć wcześnie - cóż się dziwić jak wzieliśmy ze sobą nasz 2,5 letni budzik ;-). Mimo, że wczoraj się nie zapowiadało pogoda idealna. Nad nami zero chmur tylko gdzieś na horyzoncie białe chumrki. Zjedliśmy sniadanie na tarasie i wyjście na plaże. Z każdą kolejną godziną chmur było coraz więcej i to takich burzowych. No ale jeszcze słońca nam nie zakrywały. Jednak około 15 całe praktycznie niebo było pokryte gtubą pierzyną burzowych chmur. Brak słońca, na plaży zrobiło się trochę chłodno. A jednak! Synoptycy się pomylili tylko trochę, ich prognoza poprostu się tylko przesuneła bardziej na nasz pobyt ;-( postawiliśmy zejśc z plazy i dobrze bo zaraz byl deszcze, który padał do wieczora. Wieczorem przestał. Jednak wszedzie było mokro. Postanowiliśmy jechać do Makarskiej. Tam to chyba było isttne urwanie chmury - na wielu chodnikach ogromne kałuże. Przy obwożnym wesołym miasteczku aby dostać się na niektóre atrakcje obsługa dała specjalne kładki, aby sie nie "utopić" w kałużach. Na plac zabwa przy plaży też tylko wejście przez murki z kwiatkami, bo przy normalnych wejściach ogromne kałuże. Na szczęsnie w trakcie naszego pobytu nie padało. Ale obecne chmury na niebie nic dobego nie zapowiadały na jutro. W nocy padał deszcz. Na szczęscie tak szybko zmienna pogoda jak tu to chyba nigdzie indziej nie ma. Praktycznie z godziny na godzinę, bo już...
28.08 - Dzien trzeci
... następnego dnia rano mogliśmy znowu iśc na plaże. Ale jednak należy dodać, że przygotowując śniadanie padał deszcz, by gdy je zjedliśmy już był suchy taras! Oczywiście na niebie były chmury, które co jakiś czas zasłaniały nam słońce na naście minut, by potem je znowu na naście minut odsłonić. Aż popołudniu znowu je praktycznie całkowicie zasłoniły. Że siedzieliśmy w cieniu... chmur. Wieczorem pogoda znów nie zapowiadała się ciekawie, a póznym wieczorek trochę popadało.
29.08 - Dzień czwarty.
Wstajemy. Leje deszcz, Gdzie okiem sięgnąć gruba warstwa chmur. Cholera - gdzie ta Chorwacka pogoda, dla której tutaj przyjechaliśmy? Jakbyśmy chcieli siedzie w deszczu w apartamencie to byśmy sobie pojechali do Zakopanego na przykład. A nie tyle kilometrów człowiek jedzie a tu taki pogodowy zonk.
Podejmujemy decyzję, że jedziemy do Splitu - bo co tu robić w ten deszcz? A w Splicie jest przynajmniej McDonald ;-). Po śniadaniu wyjeżdżamy z Baśki Vody. Temperatura na zewnątrz 16,5'C wg. termometru w samochodzie o godzinie 11:40. Uwierzycie w to???? I deszcz! Jednak im bliżej Splitu pogodaco raz lepsza - przestaje padać i temperatura co raz większa - w Omisiu już 23'C - i niebo już tylko częściowo zachmurzone. A to tylko trzydzieści kilka kilometrów! pogoda tutaj jest bardziej zmienna niż nastroje mojej żony gdy była w ciąży ;-). Podejmujemy więc decyzję, że jutro jedziemy na plażę w Omisiu tym bardziej, że po powrocie ze Splitu zauważylismy - co dziwne - że chmury jakgdyby były tylko nad samą Baśką Vodą, bo w kierunku Makarskiej czy Omisia - było niebo bezchmurne. Dlatego postanowiliśmy, że następnego dnia jedziemy do Omisia, niż tutaj znowu uczestniczyć w loterii czy ta "dziura" w chmurach wpuści nam trochę słońca czy nie i na jak długo....
ten dzień zakończył się bardzo silnym i porywistym wiatrem, który co nie było schowane na tarasie po wywracał, pozrzucał z tarasu. Cholera tu już się robi coraz gorzej!
30.08 - Dzień piąty
Wstajemy - deszcz. Taras cały mokry. Ale na horyzoncie w stronę Omisia znacznie mniej chmur! Więc zgodnie z wczorajszym planem - cel: plaża w Omiśu. Ok. 14 byliśmy w Omisiu. Plaża praktycznie pusta - co po sporadyznych kałużach pozwala się domyslac, że tutaj też do południa padało. Już po godzinie plaża była zaludniona, ale niezbyt ciasno. Chyba, niektórym już o tej godzinie nie chciało się wychodzić na plażę. Leżakując na plaży w Omisiu na niebie w okolicach Baski Vody pełno chmur - co utwierdziło nas w przekonaniu, że bardzo dobrze zrobiliśmy wybierając dzisiaj Omiś. Mogliśmy zażywać i kąpieli morskich i słonecznych. Jedynym problemem był co chwilę zrywający się wiatr, który dawał piaskiem po oczach. Tym sposobem doceniliśmy kaministe plaże w baśce Vodzie. Im bliżej wieczory tym niebo było czyściejsze, a wiatr słabszy.
Dwa lata temu będąc w Omisiu (o czym już pisałem w innym wątku) chcąc zaoszczędzić na opłacie za parking zostawiłem samochód w jakiś zakamarkach w nadziei, że mnie tutaj nie znają. Hehehe... Ale gdy wróciłem do samochodu za wycieraczką czekał już na mnie mandat na 100Kn. Więc teraz parkując niedaleko plaży opłaciłem parkowanie na 2,5h bo dyle miałem bilonu w kunach. Nastawiłem sobie alarm w komórce przed końcem, żeby w razie czego dopłacić. No ale komórka w spodenkach, a ja w wodzie i alarmu nie usłyszałem. Jak się zorientowałem było już prawie 40 min. po wykupionym czasie. Ide wykupić na dalsze parkowanie... idę w strone samochodu... za wycieraczką już mandat... 40 kun. No nie dali mi szansy, a kurna chciałem zapłacić. ehhh. Szybko w tym Omisiu działają. Bo np. Makarskiej parkując na ulicy, gdzie jest posterunek policji wykupiłem na 1h. Wróciliśmy po 3h i nic!
Wracamy do apartamentu. W czasie wieczoru zauważamy bez chmurne niebo - cała plejada gwiazd po horyzont, malutki wiaterek - co zapowiadałoby dobrą pogodę na jutro. No wreszcie, ale nikt już z nas w to nie wierzy, że jeszcze coś dobrego ze strony pogody może nas spotkać... już nie mamy nawet odrobiny nadziei. Na jutro także planujemy plazę w Omisiu.
31.08 - Dzień szósty.
Rano powitała nas idealna pogoda. Nareszcie. Zero wiatru, trochę malutkich chmur zaczepionych o szczyty gór i na horyzoncie. Ufff... a jednak. Nie trzeba jechać do Omisia. Wyzerowałem w samochodzie termometr - który zapamiętuje max i min temperaturę. Gdy sparwdziłem wieczorem tego dnia w cieniu maksymalna zanotowana temperatura to 28,5'C. JEST DOBRZE! Choć nad samym morzem troszkę wzmaga wiatr - za to są bardzo duże fale, które dostarczają dodatkowych atrakcji. Im bliżej wieczora tym mniej chmur. Widać najgorsze ze strony pogody za nami. Z tego powodu dzien kończymy w bardzo dobrych humorach wzmocnionych wiśniówką i rakiją wypitą z sąsiadami.
O... właśnie jeszcze nie napisałem, że obok nas - mieliśmy wspólny taras - w tym samym dniu wprowadzili się inni polacy z rówieśnikiem naszej córki - był o 4 dni starszy. Bardzo się ze sobą skolegowali i cały czas ze sobą bawili. Dzięki temu mogliśmy trochę odpocząć od pilnowania dzieci. Siedzieli ze sobą na tarasie i bawili wzajemnie swoimi zabawakmi lub ze sobą. Choć tego nie planowaliśmy - to wspaniale się ułożyło, że obok zamieszkał kolega do wspólnych zabaw dla naszej Julii - tym sposobem nigdy się nie nudziła. Myślimy, że w przyszłym roku przez Cro.pl może zaplanujemy wyjazd z jakąś inną rodzina, która będzie miała dziecko w podobnym wieku.
Dzień szósty zakończyliśmy pięknym zachodem słońca z kilkoma pojedyńczymi chmurkami na horyzoncie. Wróciłą w nas wiara w zawsze (teraz już wiemy, że nie zawsze) idealną pogodę w Chorwacji. Przy okazji napiszę, że nasza gospodyni powiedziła, że u nich w TV mówili, że sieprień był najzimniejszym i najbardziej deszczowym miesiącem od 50 lat.
01.09 - dzień siódmy.
Pogoda super - na niebie przez cały dzień żadenj chmury (pisząc żadnej mam na myśli faktycznie ŻADNEJ chmury gdzie okiem sięgnąc po horyzont). Max. zanotowana przeze mnie temperatura tego dnia to 31.0'C. O! I do takiej pogody byliśmy przyzwyczajeni przez ostatnie dwa wyjazdy. Zapowiada się tak do końca. Wieczorem zrobiliśmy wypad do Makarskiej - bo tam jest jednak więcej atrakcji dla dziecka: porządny plac zabaw, wesołe mieasteczko itp.
A w ciągu dnia tylko plażowanie... plazowanie...plażowanie...
02.09 - Dzień ósmy
Niebo znów cały dzień bez chmur, max. temperatura to 27,0'C. Tego dnia szwagierka wykupiła lot na spadochronie ciągniętym za motorówką. Ja już to zaliczyłem w jednym z ostatnich pobytów w Chorwacji, ale teraz znowu miałem okazję, gdyż zostałem wynajęty jako balast ;-) do lotu w tamdemie - bo samej szwagierki nie wezmą bo u góry za duże wiatry i by nią za bardzo rzucało. Lot spoko, tylko w czasie wznoszenia z uprzęży dochodziły różne budzące niepokój odgłosy, dodatkowo związana po środku lina, którą nas cholowali nie budziłą zaufania, a jak dodam, że ekipa, która nas wiozła składała się tylko z dwóch na ok. 20 letnich lasek - a gdzie faceci??? i moja wybujała fantazja co się zaraz stanie to dla mnie ten lot mógłby się skończyć wcześniej. Ale było bez strachu. Lecieliśmy sobie jak latawiec i podziwali widoki.
Więcej strachu było popołudniu, gdy wykorzystując to, że samochód piewrszy raz stał na w miarę płaskiej powierzchni postanowiłem posprawdzać poziomy płynów "ustrojowych" i tak ogólnie zerknąć na silnik. Bo zaniedługo czeka nas kolejne 1200 km drogi powrotnej. Zaniepokoił mnie trochę poziom oleju, który mieścił się w normie, ale ledwo ledwo. I wtem (ale wyraz ;-) zauważyłem w jednej z rurek gumowych o średnicy 2,5cm dziurę (wyrwę) wielkości mojego kciuka! No fajnie. W tym piewrszym pośpiechu zdiagnozowałem ją jako rurke doprowadzającą płyn chłodniczy do podgrzewania kolektora dolotowego. Sprawdziłem poziom płynu chłodniczego no jakby niski. Wymontowałem ten kwałem rurki i poszedłem do gospodarza czy nie mam może w garażu takiego kwałak rury. Powiedział, że nie, ale zadzwonił do znajmoego warsztatu samochdowego. Ale on także nie miał. Więc pozostało mi czekanie do poniedziałku, bo dzisiaj już sklepy zamknietę, a najbliższy się znajdue w Makarskiej (tam właściwie są trzy sklepy motoryzacyjne). Postanowiłem jescze raz to sparwdzić, bo nie dawało mi spokoju, że jak to jest z płynu chłodniczego to jadąc do Makarskiej temp. silnika i to w taki upał była prawidłowa. Zapaliłem silnik i czekałem, aż mi zacznie z tego się lać płyn chłodniczy. Jednak - na moje szczęscie - ta rurka to było odpowietrzenie komory z zaworami i jedyne co nią leci to powietrze, czasami z odobiną oleju. Dlatego jego poziom byl tak niski, a okolice tej dziury są tłuste. Ufff.... w takim razie w poniedziałek wystarczy iśc do sklepu ogrodniczego w Baśce Vodzie i kupić na powrót nawet zwykły wąz ogrodowy i na powrót wystarczy. A tymczasowo dziure obkleiłem taśmą izolacyjną.
03.09 - dzień dziewiąty.
Jutro powrót. Jak to szybko przeleciało. Pogoda super - choć nad szczytami gór są chmury, które jednak nie mają wpływu na pogodę. 100% słońca. Maksymnalna temperatura zanotowana tego dnia to 29.5'C.
04.09 - ostatni dzień pobytu. Co prawda niolegi mamy opłacone do jutra rana - jednak planujemy wyjechać już dziś wieczorem. Nie ma sensu zostawać tu tylko by się przespać. Ale zanim wyjedziemy - idziemy jeszcze nad wodę oczywiście. Chorwacja żegna nas tak jak zapamietaliśmy ją z pierwszego wyjazdu w 2004r. Bezchmurne po horyzont niebo, a maksymalna temperatura tegodnia 30,5'C!!
Ok 14 zakończyliśmy pobyt na plaży i wróciliśmy na kwaterę przygotowywac się do wyjazdu: pakowanie, prowiant na drogę, sprzątanie po sobie apartamentu. Kawa do termosów. Tego dnia pamiętam także bardzo niemiły incydent - a mianowicie oszukano mnie bezczelnie w sklepie. Najgorsze w tym było to, że miałem świadomośc tego, ale jakoś w trakcie oszustwa to do mnie nie docierało. A wygladało to tak. Sklep samoobsługowy (chyba konzum), jedna kasa, do kasy stoi ok 7 osoób. Przede mną jakiś starszy chorwat. Zaczęła go kasować, ale o coś zapytał, ona mu coś zaczęła gadać i pokazywać na drugi koniec sklepu. Facet wział swój towar z taśmy i poszedł w tamtym kierunku. OK. Wycofała jego towary i zaczeła mnie kasować. I teraz metoda oszustwa: kasjerka wzięła i czytnikiem z czytała kod z czekolad będących na stojaku obok kasy, potem wyciagnęła taśmę z drukarki fiskalnej, oderwała i zaczęła mnie kasować [myślałem, że to co zczytała obok kasy - potem okazało się, że to czekolada, to jakiś kod, który wycofywała od tego chorwata]. Ja widzę na monitorze kasy, że na pierwszej pozycji jest jakaś chekolata za 80 kun. Ale patrzę na to i myślę, nie no jak tak na bezczelnego??? Zapłaciłem, wydawało mi się trochę za dużo, bo biorąc z półek liczyłem w głowie ile powinienem zapłacić. Więc patrzę na paragon - liczę moje zakupy tym razem na kalkulatorzez z telefonu kom. i faktycznie q*wa mać o 80 kun za dużo. Idę z ryjem do niej, ta coś tam po swojemu, że to nie mój poaragon, kolejka duża, wszyscy patrzą na mnie o co chodzi, ta p*zda wiedziła o co chodzi - bo zrobiła to perfidnie - więc w życiu nie przyznała by się do swego czynu. W końcu odpuściłem - ale moja wściekłośc tego dnia sięgnęła zenitu. Szczególnie, że zrobiła to na moich oczach, a ja naiwny myślałem, że ta szokolada z monitora kasy nie jest z mojego rachunku.Wrrrrr.
Ok. Koniec żalów. Ok. 18.30 wyjechaliśmy. Trasę powrotną zdecydowaliśmy, że nie jedziemy autostradą - bo czasowo tak samo [ale chyba dlatego, że jadąc tam jechaliśmy w deszczu (ulewie) i nie można było za bardzo popędzić] więc szkoda tych kilkadziesiąt PLNów - tymbardziej, że salda zbliżały się już do zera ;-).
Dotychczas starą trasą jechałem dwa razy - ale za każdym razem w dzień. Widoki oczywiście byłe wspaniałe. A tym razem to było w nocy - co zaraz okazało się o wiele trudniejszą trasą. Moje kobiety na pokładzie, które głównie chciały jechać starą trasą po ok. 20-30 kilometrach jazdy nią błagały o zawrócenie na autostradę, jak kilka razy musieliśmy się wyminąć z TIRami. To był hardcore. Wszędzie kompletne ciemności, ten Cię oślepia i jeszcze wąsko, a potem podmuch w czasie mijania trzęsie samochodem, potem chwilę nic nie widać od oślepienia, a tu zaraz zakręt.
Powiedziałem, że już nie ma sensu wracać - jakoś damy radę. TIRy tak jeździły do ok. 23 - potem jechaliśmy całkowicie sami - nikogo po drodze. Tylko kilka razy dogoniliśmy jakąś zawalidrogę=ciężarówkę, za którą wlekliśmy się długo - bo trudno było podjąć w tych ciemnościach decyzję o wyprzedzaniu, a nie każdy dawał znać kierunkowskazem, że można.
No i najlepsze. Tak gdzieś 20 kilometrów przed Karlovaczem, gdzie planowaliśmy wjechać na autostradę jadę sobie licznikowe ok. 90km/h, kompletna ciemność, a tu jakiś ufok mi wyskakuje z krzaków. To policjant, który był prawie cały w odblaskach - nieźle się świecił. Na radarze wyszło 84km/h [znowu potwierdza się, że prędkościomierz zawyża o ok. 10% - zresztą sprawdzone też w Nexii i Astrze II i III) przy dozwolonych 50 km/h.
Policjant poprosił o paszporty. Hehe nawet latarki nie miał. Musiałem wziąść swoją - bo on próbał czytać przy lampkach oświetlających tablicę rejestracyjną. Pokazuje mi odczyt, a ja że niemożliwe, że góra 70 jechałem ;-) Że może to nie mój pomiar ;-) Ale pokazał mi jak działa urządzenie - cały czas dokonuje pomiaru i blokuje wynik powyżej 75 km/h.
Wysokość mandatu: 500 Kn!!! Dobrze słyszałem ale wyciagam 50 Kn i mówię a "pięćdziesiąt"?, a on nie! i Zaczyna na palcach tłumaczyć. Ja, starą śpiewkę, że już wracam, że nie mam kasy. A on: "A jak płacisz za benzynę?". Ja no, że kartą. A on to tam 2km jest bankomat mam jechać i wypłacić! Ja, że na karcie mam tylko tyle, co by wrócić, żeby dał kredytowy. Pokazuję mu jeszcze portfel, że mam tylko 20Kn i 50 Kn na autostradę. No to pokazuje mi taryfikator, że może "zejść" do 300 Kn. Ja dalej, że to dużo, że mogę dać te 70. On w końcu biorąc te 50 Kn z tekstem "Palaki... Palaki" kazał jechać dalej :twisted: .
W tym momencie pomyślałem, ale żeśmy zaoszczędzili jazdą nieautostradą. Nie dość, że niebezpiecznie to jeszcze niezły mandat moglibyśmy zapłacić.
To tyle bo już mi się więcej nie chce pisać.
Ostatnio edytowano 13.01.2008 13:01 przez Mariusz_M, łącznie edytowano 3 razy
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 16.01.2007 12:53

Kawał dobrej roboty :D. Może jeszcze jakieś foty dorzucisz :?: Może jeszcze Ci się coś przypomni to pisz, bo fajnie się czytało :D
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 16.01.2007 21:28

Treściwie i na temat.Fajnie się czyta szczególnie w styczniu. :D
Pozdrav.
Adam's
Odkrywca
Posty: 78
Dołączył(a): 07.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Adam's » 16.01.2007 23:24

Aż miło to czytać. W tym czasie jak przyjechaliście wyjeżdzałem z Rażanja. Po 25 sierpnia woda zrobiła się zimniejsza i kilka nocy z rzędu były burze.

"Już w drodze do Cieszyna staliśmy z 20 minut w korku"
My w ten sposób wpadliśmy z deszczu pod rynnę zniechęcony korkami w Bielsku-Białej pojechałem zamiast na Zwardoń i postałem przed Cieszynem i potem na drodze na Słowację.
Pozdrawiam
A.
Buber
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3790
Dołączył(a): 11.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Buber » 16.01.2007 23:34

Piękna relacja - bardzo dobrze się czytało, ale gdzie są zdjęcia :?: :D
Mariusz_M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 502
Dołączył(a): 15.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mariusz_M » 17.01.2007 09:37

Buber napisał(a):Piękna relacja - bardzo dobrze się czytało, ale gdzie są zdjęcia :?: :D

Zdjęć jest oczywiście trochę, ale odbiegają od tych tu często prezentowanych. Oczywiście prawie na każdym nasza córeczka ;-).
Polećcie jakiś dobry sewris do publikowania zdjęć - to powrzucam tam.
Cieszę się, że się podobało. :)
madzia1981
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1901
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) madzia1981 » 17.01.2007 11:34

Piękna relacja Mariuszu poczytałam sobie do kawy. Szkoda faktycznie że nie ma zadnej fotki a ja ci mogę polecić tylko fotosik bo innych nie znam.
Zazdroszczę Ci (Wam) że odległość jaką macie do pokonania do Cro jest bliższa o jakieś dobre 10 godzin niż moja trasa..ale co tam może kiedyś bedzie można sie teleportować :P :?:
Pozdrawiam.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107708
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 17.01.2007 11:38

Mariusz_M napisał(a):
Buber napisał(a):Piękna relacja - bardzo dobrze się czytało, ale gdzie są zdjęcia :?: :D

Zdjęć jest oczywiście trochę, ale odbiegają od tych tu często prezentowanych. Oczywiście prawie na każdym nasza córeczka ;-).
Polećcie jakiś dobry sewris do publikowania zdjęć - to powrzucam tam.
Cieszę się, że się podobało. :)


Ja polecam Fotosik http://www.fotosik.pl/
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 17.01.2007 12:19

Fajna relacja :D i dobrze napisana
Dzięki za trochę lata w środku "niby" zimy
Szkoda, że nie do końca trafiliście z pogodą :?

Mam tylko jedno pytanie: co to jest za środek NOSLEEP?
Czy to jeden z redbullopodobnych?
Ja zwykle jeżdżę na takich i efekt nie zawsze jest zadowalający...........

Pozdrawiam
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107708
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 17.01.2007 12:25

Mariusz_M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 502
Dołączył(a): 15.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mariusz_M » 17.01.2007 15:10

kulka53 napisał(a):Mam tylko jedno pytanie: co to jest za środek NOSLEEP?


Link już podał Janusz. Dotychczas też zawsze używałem różnych energy drinków. Ale średnio (albo w ogóle) na mnie działały. Dodam, że kawa też nie bardzo mnie rozbudza - za to działa przeczyszczająco ;-)
Dlatego spróbowałem tego NoSleep - było na stacji BP. Butelka 100ml kosztuje ok. 10-11 PLN - więc znacznie droższe od np. Red Bull'a - ale tak jak napisałem - na mnie podziałało bardzo pozytywnie. Właściwie to niczego się nie spodziewałem kupując to, myśląc, że znowu coś przereklamowanego. Niestety nie miałem tego więcej - i nie mogłem przetestować czy przy kolejnej fali chęci zaśnięcia tez by mnie to postawiło na nogi. Ale z pierwszym atakiem spania sobie poradziło.
W tym roku NoSleep węzmę po 3 na noc to zobaczę - choć drzemka po drodze też nie jest zła.
Mariusz_M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 502
Dołączył(a): 15.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mariusz_M » 17.01.2007 15:11

Janusz Bajcer napisał(a):Ja polecam Fotosik http://www.fotosik.pl/


Wieczorem umieszczę kilka zdjęć.
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 17.01.2007 15:21

Swietnie sie czyta, tez czekam na foty :)

Mariusz_M napisał(a):W tym roku NoSleep węzmę po 3 na noc to zobaczę

Z tym bym uwazal. Oszukany organizm bedzie Ci mowil spoko, nie chce mi sie spac, jedziemy dalej, az tu nagle mozesz przykimac sam nie bedziesz wiedzial kiedy. Zmeczenia sie na dluzsza mete nie oszuka, uczucie sennosci to sposob w jaki organizm mowi o swojej potrzebie. Jak lykniesz 3 nosleepy to tylko zamkniesz mu gebe ale on i tak moze zrobic swoje :)
Mariusz_M napisał(a):choć drzemka po drodze też nie jest zła.

I o to chodzi. Chociaz godzinke na rozlozonym siedzeniu, bez wychodzenia z samochodu zeby sie nie rozbudzic. Po kimce pare glebokich oddechow, spacerek wokolo samochodu, kawka, siku i mozna jechac dalej :D
pzdr
kamil
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 17.01.2007 15:35

Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 17.01.2007 16:08

Jeśli chodzi o jazdę w nocy to krótko się wypowiem :D ok 23.00 1xRedBull, ok 4.00 spanie w samochodzie przez 2h do 6.00, a potem dalej jazda. Na mnie działa to, ale każdy ma inny organizm, więc każdy musi znaleźć swój sposób. A w sumie najlepszym sposobem na nocną jazdę to zachować zdrowy rozzsądek :D. Jak chce się spać to "komar" chociażby w samochodzie na parkingu.

Pozdrav :papa:

P.S. w życiu mało przejechałem bo ok 180 000 km ;) widzę że są tu tacy którzy przejechali zdecydowanie więcej.
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone