.png)
.png)
marcinbb napisał(a):Temat znów rozwija się w niebezpiecznym kierunku zamkniętego wcześniej tematu "przestrzeganie ograniczeń prędkości".
.png)
.png)
jara napisał(a):wierzę,tylko jak tym jechać?
.png)
.png)
sicret napisał(a):marcin, to wszystko prawda
Ja jeszcze dopowiem jednak, że chcieć to móc - jak ktoś chce jechać to sposób znajdzie: nawet skuterem pojedzie.![]()
Najbardziej irytują mnie stwierdzenia typu: "wszystko albo nic"; pojadę ale tylko dobrym/drogim autem; pojadę ale tylko do hotelu; pojadę ale tylko all inclusive - i takie tam. Wiadomo: raz lepiej, raz gorzej się trafi, raz warunki lepsze, raz gorsze.
Ale najważniejsze - spełniać swoje marzenia
.png)
jara napisał(a):nie zgadzam się.Nie chodzi o drogie auto,tylko o bezpieczne i wygodne.Przecież są jeszcze autobusy i samoloty.
Bo jak twierdzą starzy Userzy,urlop zaczyna się w momencie wyjścia z domu.
Pozdrav
.png)
.png)
luckyboy napisał(a):Seicento 1.1 MPI autostrada ok. 110km/h, 2 osoby + jedna duza torba, kilka słoików i 3 zgrzewki wody, spalanie 4,5l/100km
.png)
jara napisał(a):nie zgadzam się.Nie chodzi o drogie auto,tylko o bezpieczne i wygodne.Przecież są jeszcze autobusy i samoloty.
Bo jak twierdzą starzy Userzy,urlop zaczyna się w momencie wyjścia z domu.
Pozdrav
.png)
Rysio napisał(a):jara napisał(a):nie zgadzam się.Nie chodzi o drogie auto,tylko o bezpieczne i wygodne.Przecież są jeszcze autobusy i samoloty.
Bo jak twierdzą starzy Userzy,urlop zaczyna się w momencie wyjścia z domu.
Pozdrav
Jara, to i ja się z Tobą nie zgodzęSam osobiście ciąłem nad Jadran w AD 96 czy 97' Poldkiem i mimo że był bez klimy, z gumowymi hamulcami, to urlop jak i podróż wspominam jak najbardziej pozytywnie. Na pokładzie miałem 4 osoby, zapas słoików na 2 tygodnie, jakieś picie i pełny ekwipunek namiotowy. Czy było wygodnie - za cholerę, bo z tym obciążeniem na serpentynach siedziałem przyklejony do kierownicy żeby dać radę ukręcić, auto muliło niesamowicie przy każdej poważniejszej górce mimo że miałem silnik z Rovera, przy zjazdach kopciło się z klocków ale dojechałem a to że trzeba było co jakiś czas dać bolidowi odsapnąć było dodatkowym folklorem w podróży.
Jechaliśmy w ciemno bo internet w tym czasie raczkował a jedyne informacje jakie miałem odnośnie Chorwacji to takie że tam wojna. Do dnia dzisiejszego jest to urlop który wspominam z łezką w oku i gdybym się wtedy nie zdecydował na tą "niebezpieczną" przygodę to być może byłbym bywalcem kurortów Hurghady a na Was patrzał jak na jakichś hardcorowców co się telepią przez pół Europy żeby zamoczyć doopę w ciepłej wodzie![]()
Powiem Ci że gdybym dziś miał do wyboru jechać nawet maluchem, oczywiście sprawnym, albo siedzieć w domu czy telepać się autokarem i być na miejscu przyklejonym to wsiadłbym do malucha i pojechał mając w doopie to że co 100 km trzeba by kości prostować. Jechałbym 3 dni ale dojechałbym i byłbym na miejscu wolny jak konik polny
Powrót do Prawie Hyde Park, czyli wszystko oprócz polityki.
