Płyniemy bardzo leniwie.
Wiatr nas w tej chwili absolutnie nie rozpieszcza.
To może zjedzmy coś.
Kuleczki z kurczaka z ziemniakami i tzatziki – całkiem smaczne.
Znowu jakiś autostradowy most.
Zaraz za miastem wybrzeże jest cały czas wysokie i skaliste.
I bardzo powcinane w brzeg.
Jest już dość późno, mamy ochotę się gdzieś zatrzymać.
Może tam?
Płyniemy.
Kotwicowisko między skałami coraz bliżej.
Formy skalne na brzegu są tu niesamowite.
Aż ciężko uwierzyć, że to tak blisko zatłoczonej mekki hotelowej.
Kotwicowisko jest bardzo urokliwe.
Ale sporo na nim jachtów.
W międzyczasie oczywiście dość mocno się rozwiało – jak prawie każdego popołudnia na Jońskim.
Szukamy dla siebie miejsca.
Rzucamy kotwicę – mamy wątpliwości czy trzyma.
Podnosimy ją, rzucamy jeszcze raz.
Czekamy aż łódź się ustabilizuje.
Kręcimy głowami.
Jesteśmy zbyt blisko innych jednostek.
Nie podoba nam się to miejsce.

.png)

.png)


Daje im bardzo dużo zabawy na wodzie

