napisał(a) Dziadek Maciek » 15.03.2010 12:00
Trochę późno, ale przypominam o wspaniałym urządzeniu pod nazwą "Szynkowar". Późno, bo sezon narciarski dobiega końca, a ta puszka do kupienia jest w Czechach (tam ja ją kupiłem, tam jest produkowana).
Szynka, schab ew łopatka--peklujemy jak do wędzenia, a później "pyrtolimy" na małym ogniu, godzinkę, dwie
Po wyjęciu z wody spokojnie chłodzimy, następnie wyjmujemy z puszki, dalej chłodzimy, aż galareta zastygnie
Ja nigdy nie czekam do ostygnięcia, zawsze degustuję ciepły kawałek, dwa, trzy...
Nie jadam wędlin sklepowych
