W poszukiwaniu lawendy...

Mikromir napisał(a):Hmmm... to mam teraz mętlik w tej kwestii, bo tz Jelsa podaje:

Crkva - misa
radnim danom i subotom: 08.00, 20.00
nedjeljom: 07.00, 09.00, 20.00

Hmm, to może jest rozkład "sezonowy", a na moim zdjęciu "posezonowy"?

Bartek1977 napisał(a):

bluesman napisał(a):P.S. Hm rejestracja mi się nie zgadza ale może to w Kraku dozwolone raz same 7 raz same 9

Jak ma się w wydziale komunikacji wujka, to odłoży ładne tablice....

W Krakowie nie, ale na cro.pl tak

Takie rozmazywanie rejestracji to brzydko wygląda, a wystarczy "wujek paint" oraz ctrl+c/crtl+c

Bartek1977 napisał(a):Podziwiam odwagę przy podróży taką gromadką w Yarisce (o zapakowaniu bagaży wole nie myśleć...)

Zawsze w lecie mamy dylemat - odłożyć na większe auto, czy jechać na wakacje...
...i wakacje wygrywają

Uvala Mala Stiniva
Dzień przywitał nas bezchmurnym niebem. Pełen dobrego humoru obiecałem dzieciom plażę, z morzem bez fal.
Jak już pisałem wcześniej, córki nie lubią fal. A gdy takie są to wolą kąpiel w baseniku. Za 19.90zł z Reala.

Rzut oka na sporządzoną listę miejsc "do zaliczenia" i padło na Małą Stinivę.
Śniadanko, wakacyjne mycie zębów i w drogę.



Dojazd łatwy, miejsc parkingowych prawie brak.
Dojechałem do końca drogi i w sam raz jedno miejsce czekało na nas. Ciekawe jak tu ludzie parkują w sezonie?
Z zawróceniem małej yariski nie było problemów



Większym autem combi to chyba trzeba na wstecznym kilkaset metrów wrócić do skrzyżowania?


-Tato, tato, mocniej w lewo!!!


Zejscie do plaży nie jest trudne, choć w jednym miejscu trzeba uważać:




Ładnie tu. Woda krystliczna. Szeroka plaża. Kamienie średniej wielkości. Zejście do wody w sam raz dla dziewczynek.







Drodzy rodzice, możecie zabrać ze sobą tony zabawek, a i tak największą radochę sprawi zwykła butelka i kubeczek


Mała dżemka




Obok większej zatoki jest ta słynna mniejsza, do której idzie się jakieś 7 minut. Wąską ścieżyną mocno pod górkę, a potem mocno w dół.
Jest tam ślicznie. Przeszedłem się tam sam, bez tego całego majdanu, bo dzieci ani myślały zmieniać lokalizacji

Jej, jak cudnie

Na szczęście nie taka słynna bo ludzi tam nie zawiele - nawet w sezonie

W sierpniu poprzedniego roku wjechałem prawie do samego końca w poszukiwaniu wolnego miejsca Foresterem brata . Wzdłuż sklalnej sciany poprzyklejane furki, a za mną wjechały trzy kolejne,też duże .....
SZOK - jakie zaczęły się manewry Byłeś to możesz sobie wyobrazić.

Dzięki fotkom tej zatoki poczułem przypływ lata - pięknie

Obiadek w restauracji Turan
Postanowiliśmy wybrać się do polecanej przez Was restauracji Turan w Jelsie.
Dla dzieci tradycyjnie dwie zupy rybne, które ze smakiem wpałaszowały.
A potem dwie rybki. Pyszne. I polane oliwą. Taką oliwą, jakiej długo szukaliśmy...
Przejechaliśmy całą drogę Sucuraj-Jelsa w poszukiwaniu dobrej oliwy z oliwek.
Nie wiem dlaczego, ale wszędzie gdzie próbowaliśmy, to była w smaku ostra, skręcająca. Wręcz prowokująca wymioty.
A ta w restauracji była dokładnie taka jaką chciałem. Palce lizać. Mniam.
Chwila rozmowy z miłym starszym panem - chyba kierownikiem restauracji - i dwie butelki oliwy wylądowały w naszym plecaku













Dummny tata musi się pochwalić - poniższe zdjęcie zrobione przez córkę Marysię




Galateria Obala
No i czas na lody legendarnej lodziarni.
Otwarłem menu i hmmm... co tam się będę rozdrabniał. Węzmę specjalność firmy - puchar Obala.
Marysia zamówiła bałwanka, a żona czekoladowy mix.




Kiedy je przynieśli i zobaczyłem jakie są wielkie...




-Tato, tato, ja Ci pomogę!

Ile tych gałek lodów do środka nawkładali? 20 sztuk? No żal nie zjeść.
...
Mniam, mniam...
...
No gardło mnie boli Po co tyle jadłem?
Dwa miesiące temu anginę miałem i ja głupi... żadnej nauczki...
Już nigdy, przenigdy więcej...

Wróciliśmy do domu. Żonka zrobiła pyszną gorącą herbatę z cytrynką.
No dobra. Następnym razem będę jadł wolniej...

Wow!
Gdzie w Jelsie jest ta legendarna lodziarnia?

Gardło boli w Cro? Ja się zawsze nad tym zastanawiam. W PL ja tylko coś zimniejszego to zaraz boli. A w Cro... lodowate lody, lodowata woda, lodowata Cola, lodowate...piwo - i nic

ruwado napisał(a): lodowate...piwo - i nic

Bo to wszystko zasługa tego piwa

Bardzo przyjemna relacja! Zatoczka mega fajna i rzuca się oczy jedna rzecz... brak ludzi! Super

Mikromir napisał(a):Wow!
Gdzie w Jelsie jest ta legendarna lodziarnia?

Wydaje mi się że tu:
http://u.42.pl/2PAx

Wygląda jakby zdjęcia były z zimy, bo ludzie w kurtkach i wszystko pozamykane...

Uvala Žukova
Tego dnia zaczęło się tak. Mówię do żony:
-Słuchaj kochanie, koło Starego Gradu jest taka przepiękna zatoka. Cód, miód. Śliczna lazurowa woda.
Autkiem to napewno nad sam brzeg zajedziemy, a dla dzieci napewno plażyczka się znajdzie...
No i pojechaliśmy. Stari Grad, Rudine, dom z krasnalami. Wszysko dokładnie wg forumowego opisu.
A potem zejście w dół... w dół... w dół...
Dobre pół godziny wąską ścieżyną, z dzieciakami na rękach, z całym majdanem ...
Doszliśmy w końcu. Umordowani. Patrzymy, a tu...
Dwa domki, kilkanaście łódek, trochę smieci, plaży nie ma



Żona zmarkotniała, mnie też trochę smutnawo się zrobiło...
I wtedy usłyszałem głos Marysi:
-Tatusiu, jak tu pięknie! Cudownie! Dziękuję, że tu przyszliśmy!!!

Po raz kolejny okazało się, że dzieciom niewiele do szczęścia potrzeba.
Koło domku był zbudowany brodzik z kamieni i dzieci były wniebowzięte.








A uvala Žukowa - odsłoniła swoje piękno, dopiero jak na koniec dnia obeszliśmy ją całą dookoła.
Jest ładna i duża. Myślę, że nawet w największym szczycie sezonu, każdy znajdzie spokojny kącik dla siebie.
Jej atutem są półki skalne, więc dla maluchów nie nadaje się. Choć w jednym miejscu widziałem kawałeczek żwirowej plaży.








-Tato, mnie się tu bardzo podoba!


I jeszcze kaktusy rosnące na brzegu zatoki:

slawko123 napisał(a):

Mikromir napisał(a):Wow!
Gdzie w Jelsie jest ta legendarna lodziarnia?

Wydaje mi się że tu:
http://u.42.pl/2PAx

Niechybnie zajrzymy tam w sierpniu.

Uvala Krušewa
Jako że Hvar jest idealny do poszukiwań św Graala (czytaj: cichej, kameralnej zatoczki z kryształową wodą),
postanowiłem zaliczyć kolejną perełkę z listy cro.pl. Uvala Krušewa.



Dojazd do naszej perełki kończy się 25% zjazdem w dół, więc spokojnie na jedyneczce...



Na miejscu malutki parking (na 3 auta), oraz dwa domki. I w tych domkach mieszkali Czesi.
I było miło i spokojnie, aż któryś z nich nie zapragnął posłuchać muzyki...
W domku mieli jakiś mocniejszy sprzęt i puścili techno.
Ale tak głośno, że cała zatoka dosłownie trzęsła sie. A rybki to chyba w wodzie musiały skakać.
Bum,bum,łubu dubu...
Na szczęście po jakiś 2 godzinach znudziło im sie plażowanie. Zebrali się i pojechali do miasta.
Plaża opustoszała. Tylko my i błoga cisza

A jutro zgodnie z tytułową zapowiedzią, pojedziemy szukać lawendy...
Dobranoc