Podobno to jest najnowsza wersja Pana Tadeusza

> KSIĘGA I: GOSPODARSTWO
> Cichy wieczór na Litwie, owczarz owce maca
> A Tadeusz po studiach do domu powraca
> Chce usprawnić rolnictwo, do pracy aż wzdycha
> Ale Wojski natychmiast daje mu kielicha
> Pod wpływem alkoholu Tadzio czując wenę
> Podrywa własną ciocię, starą Telimenę
> A Asesor z Rejentem kłócą się przy wódce
> Wreszcie wszyscy posnęli. Dalszy ciąg już wkrótce.
`KSIĘGA II: ZAMEK
> Pośród krat, baszt i różnych innych dupereli
> Siedzi Hrabia po mieczu, pochwie i kądzieli
> Zaś Gerwazy oparty na swym Scyzoryku
> Opowiada mu serial o starym Stolniku
> Co Jackowi Soplicy nie chciał dać swej córki
> Więc tamten go - i słusznie - uwalił z dwururki
> Hrabia pije z Gerwazym i zemstę przysięga
> Zaś Woźny pędzi bimber. Tu kończy się księga.
> KSIĘGA III: UMIZGI
> Wszyscy idą na grzyby. Wybucha panika
> Bo krótkowzroczny Sędzia zeżarł sromotnika
> Szczęściem kapitan Rykow co tam był akurat
> Wrzasnął: Wy jemu dajtie skorje dienaturat.
> Na truciznu - trucizna. Sędzia chwycił flaszkę,
> Ucałował odbitą na niej trupią czaszkę
> Wypił, huknął jak wszystkie pułki artylerii
> I wyzdrowiał. Niestety, koniec trzeciej serii.
> KSIĘGA IV: DYPLOMATKA I ŁOWY
> Lud prosty w wiejskiej karczmie szykuje powstanie
> Zaś Hrabia z Tadeuszem robią polowanie
> Lecz że obaj pijani kiepsko im się wiedzie
> I każdy zamiast jednego- widzi dwa niedźwiedzie
> Aż dopiero ksiądz Robak wybiegłszy zza krzaka
> Wygrzmocił misia pałą jak Ryndszus Polaka
> Pałą? - zdziwił się Wojski - A gdzie ksiądz ją znalazł?
> Dał mi ją przeor Kiszczak. Dalszy ciąg już zaraz.
> KSIĘGA V: KŁÓTNIA
> Asesor pił Jarzębiak, Rejent ćpał Wiśniówkę
> Jankiel z Woźnym Protazym chlali Pejsachówkę
> Telimena Vistulę obciągała bratu
> Gdy Klucznik wleciał z okrzykiem: Biorą do Senatu!
> Zaraz tam pogonili wypluwając płuca
> Płócienniczak, Gargamel, brat Glempa i Guca
> Z tym, że jakoś do Izby Wyższej nie trafili
> Więc są w izbie wytrzeźwień. Dalszy ciąg po chwili.
> KSIĘGA VI: ZAŚCIANEK
> Słynie szeroko w Litwie Dobrzyński Zaścianek
> Spożyciem alkoholu, ilością skrobanek
> Pieśniami, które nuci lud prostolinijny
> Czasem jakaś głodówka, strajk protestacyjny
> Lud przyciśnięty nędzą, szlachcic mazowiecki
> Za kilka marek pacierz odmawia niemiecki
> Zaś miejscowej starszyźnie profesor Wisłocka
> Doradza, jak dać dupy. Teraz dobranocka.
> KSIĘGA VII: RADA
> Szlachta radzi jakby tu pozbyć się Moskali
> Nadjeżdża pędem Hrabia, strasznie konia wali
> Wiezie wieść, że jak słychać z plotek i przecieków
> Ksiądz Jankowski masowo nawraca Ubeków
> Jezu! - krzyknął ksiądz Robak - To dopiero kino!
> To przez to pół kościoła mam zapchane gliną!
> Wzburzona tym niechlujstwem szlachty cała zgraja
> Wyrusza na Soplicę. Teraz będą jaja.
> KSIĘGA VIII: ZAJAZD
> Podkomorzy miał właśnie obalić Pershinga
> Gdy wleciał cwałem Hrabia, w dłoni lśni mu klinga
> Za nim szlachta szturmuje dwór, kuchnie, piwnice
> Gerwazy lewą dłonią pochwycił Soplicę
> I z okrzykiem Soplico! Giń kanalio chytra!
> Odbiwszy główkę wypił Soplicy pół litra
> Ale zaraz uczciwie wszystko zwrócił z pluskiem
> Padł i zasnął. W następnej księdze przyjdą Ruskie.
KSIĘGA IX: BITWA
> Szlachta związana w pęczki, leży chłop przy chłopie
> Patrząc, jak brzydki Moskal polską wódkę żłopie
> Major Płód Telimenę już dosiadał gwałtem
> Gdy kwestarz Robak wjechał swoim starym autem
> I wykrzyknął basem: Ściągnąć z niej tę carską glizdę!
> Za późno! Płód wystrzelił. Salwa poszła w izbę
> A cała rota jegrów poszła spać do piachu
> W następnej księdze nasi będą wiać na Zachód
> KSIĘGA X: EMIGRACJA
> Nazajutrz wszyscy zbiegli do Napoleona
> Tylko ksiądz Robak nie mógł, bo akurat kona
> Kona, kona, aż zgłodniał. Zerwał jabłko z krzaka
> Nadgryzł je i w środku też ujrzał robaka
> Cześć kuzynie - rzekł robak. Ksiądz zasłonił lica
> I wyszeptał: Spierdalaj, jam Jacek Soplica
> "Wiedziałem - mruknął Sędzia - już od pierwszych kartek
> Koniec księgi. W następnej wkroczy Bonaparte.
> KSIĘGA XI: ROK 1812
> O roku ów! Kto cię widział na Litwie i w Rusi
> Ten wiedział, że ten burdel źle się skończyć musi
> Tłok, że nie ma na czym usiąść, co najwyżej w kucki
> Poniatowski, Dąbrowski, Wałęsa, Piłsudski
> Jankiel miast poloneza majofesa grzmoci
> Zosia płacze, bo Tadzia złapała na cioci
> A z RFN-u już wraca stara wołowina
> Co ją kiedyś skradł Hitler. Oj, zbliża się finał!
> KSIĘGA XII: KOCHAJMY SIĘ!
> Pije szlachta przy Wiejskiej ulicy skupiona
> Zdrowie Sędziego, Zosi i Napoleona
> Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!
> I prezydent tych Stanów, Obama kochany
> Nikt nie chodzi do pracy, wszędzie dzwony dzwonią
> Towarzysze pancerni do spowiedzi gonią
> Bonaparte ocipiał i na Moskwę rusza
> No, tu na szczęście koniec Pana Tadeusza.
> KSIĘGA XIII: GEOPOLITYKA
> Już się przed Litwą przyszłość rysowała lepsza
> Gdy nagle krzyk się podniósł: ;Napoleon spieprza
> Faktycznie, cesarz nawiał w kapciach i w negliżu
> Aj, waj - zmartwił się Jankiel - i zwiał do Paryżu
> W tejże chwili od wschodu wśród gromkich okrzyków
> W kufajce i walonkach wszedł kapitan Rykow
> I rzekł patrząc życzliwie na szlachtę struchlałą:
> Nu, wot my znowu razem I tak już zostało...
>