Sorry, ale nie rozumiem. Zawsze jeżdżę na raz i nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej. Za dwa tygodnie też ruszam z Wawy do Splitu . Planuję wyjazd o 2 w nocy i powinienem być w Splicie o 16-17. Jeżdżę szybko, trochę szybciej niż można, ale w granicach rozsądku. Na pewno wygospodaruję godzinkę na obiad. Kiedyś zawsze nocowałem w Mikulowie teraz przejeżdżając grubo przed południem przez tą urokliwą miejscowość zawsze zastanawiam się dlaczego to robiłem? Mam wrażenie, że wiele zależy od nastawienia psychicznego. Do jeżdżenia na długich trasach trzeba przywyknąć i polubić to. Powiedzieć sobie, że po zamknięciu drzwi domu już jesteśmy na urlopie, nie spoglądać na zegarek, nie liczyć kilometrów do celu, żyć chwilą i pozytywnie myśleć. Od pewnego czasu wypróbowałem to na sobie i działa. Obecnie jeżdżę do Chorwacji kilka razy w roku i nie widzę nic strasznego nawet w wyjeździe na weekend. Zresztą w Polsce też bywa, że wyjeżdżam rano nad morze, spędzam dzień na plaży i wracam do Wawy.
Na takich długich trasach oprócz psychiki przydaje się obecność drugiego kierowcy. Nawet godzinna drzemka na fotelu pasażera bardzo pomaga. Nie bez znaczenia jest też żeby auto było wygodne. W sezonie trzeba doliczyć ok. 2 godziny i nie jechać w piątek i niedzielę, a zwłaszcza sobotę. Jeśli rygorystycznie przestrzegać przepisów to też czas się trochę wydłuży, ale nie więcej niż o godzinę, góra dwie. Wiem, ze wiele osób lubi jeździć w nocy. Ja nie mogę. Po paru godzinach jestem tak zmęczony jak po całym dniu. Jak wspomniałem za dwa tygodnie wyruszam do Splitu wsiadam na prom i płynę na Hvar. Sądzę, że jeszcze zdążę na kolację w jakiejś urokliwej restauracyjce w Starim Gradzie.

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)