Kiepura napisał(a):Nie można zakazać poruszania sie po drogach publicznych ot, tak. Bo mieszkańcy nie chcą.
Można.
Drogi, na przykład u mnie, należą albo do gminy i są objęte ograniczeniami, typu:
- ograniczenie prędkości do 30 km/h,
- ograniczenie obciążenia do 3,5 t,
- zakaz parkowania w miejscach do tego nie wyznaczonych (a więc "mój" chodnik przed domem też nie jest miejscem parkingowym)
- zakaz ograniczania ruchu na nich
W zamian gmina mi remontuje, odśnieża, oświetla te drogi.
Dodatkowo mam u siebie drogi powiatowe, gdzie za wszelkie rzeczy związane z ich utrzymaniem oraz zapewnieniem na nich przepisowego ruchu, odpowiada powiat, oraz drogę, jedną

, wojewódzką, na której niedawno postawili te bramki opłat.
Jeżeli drogi, z jakiegoś powodu, nie są przygotowane do przyjęcia ruchu o określonym tonażu, lub prędkości (na przykład ze względu na szerokość, jakość wykonania nawierzchni czy obecność pod nimi instalacji podziemnych - kable, kanalizacja, kolektory itd.), to należy albo je przystosować, albo zakazać poruszania się tam pojazdom, które mogą mieć negatywny wpływ na te drogi.
Opinię mieszkańców też się bierze pod uwagę, dzięki czemu w wielu miejscach taki negatywny ruch został wyprowadzony poza miasto - na obwodnice: patrz Sochaczew, Radom, Grójec bodajże.
Tam, jakoś, potrafili zapanować nad ruchem, natomiast we Wrocławiu, bo to o nim mowa, jak czytałem: "sprawa wydawania zezwoleń dla mieszkańców byłaby zbyt skomplikowana".
Skomplikowana, ale możliwa, a więc jest to tylko kwestia chciejstwa.
Kurcze, u mnie sobie z tym radzą, a tam nie?
Ja mieszkam w kilkutysięcznym mieście przeciętym trasa gdańską, gdzie wypatrujemy obwodnicy jak kania dżdżu!
Trzeba było od razu ją budować koło mnie - przynajmniej byłaby jakaś korzyść z tego, a tak, wychodzi, że to wyrzucone pieniądze
