Trochę mnie tu nie było...
Nie samą kuchnią wszak człowiek żyje, a ja zajęłam się dla odmiany wyplataniem koszyków... z gazet...
Heh...

Idzie mi średnio na razie, ale się nie zrażam (jeszcze)
Moje dwa dzieła koszykowe wyglądają tak:

i tak:
czyli szału jak na razie nie ma, ale liczę, że kiedyś będzie

Żebyście jednak z głodu mi tu nie pomarli w czasie kiedy ja wyplatam, to wrzucę Wam przepisa na:
Gołompki

Na dwudniową porcję gołąbków potrzeba:
- spora główka kapusty
- ok. pół kg ryżu
- ok. 1 kg mielonej wieprzowiny (łopatka, szynka)
- 1 średniej wielkości cebula
- ciut oleju do smażenia i nie tylko

- sól i pieprz
- parę suszonych grzybków
- opcjonalnie bulion np. wołowy, od biedy kurczakowy

Ryż ugotować raczej na sypko.
Cebulę obrać, pokroić w drobną kostkę i podsmażyć na złoto.
Zmieloną wieprzowinę dodać do gorącego ryżu razem z podsmażoną cebulą, dość mocno posolić, jeszcze mocniej popieprzyć i dokładnie całość ze sobą wymieszać.
Czytałam gdzieś, że bardzo dobre są gołąbki z nadzieniem gdzie zamiast mielonej wieprzowiny wykorzystuje się obraną ze skórki i rozdrobnioną swojską kiełbasę - niestety nigdy nie próbowałam, więc trudno mi potwierdzić lub zaprzeczyć tej opinii
W tak zwanym międzyczasie lub po prostu wcześniej, sparzyć kapustę.
Czynność ta nie jest jakoś specjalnie skomplikowana, ale za to dosyć czasochłonna.
Polega ona tym, że najpierw trzeba z kapusty wyciąć głąb (dość głęboko), potem umieścić ją
(dziurą po głębie do dołu) w dosyć dużym garze (że by z niego nie wystawała) z wrzącą wodą i gotować do momentu aż liście staną się lekko przeźroczyste.
Wtedy zdejmować widelcem po kilka liści, dalej jakiś czas gotować aż staną się przeźroczyste następne, znowu zdejmować, gotować itd. itp. do końca

Liście wystudzić i ściąć im wypukły nerw biegnący przez środek tak by stał się płaski.
Kilka największych i najcieńszych, które zostały zdjęte z kapusty jako pierwsze odłożyć na bok. Przydadzą się nieco później do wyścielenia dna naczynia w którym będą dusiły się gołąbki.
Na rozłożonym na płasko liściu, ułożyć sporą porcję farszu (duża łyżka, czasem dwie - w zależności od rozmiaru liścia) i zawijać gołąbek:
- najpierw całość w rulon
- następnie zagiąć wystające boki na wierzch (jak na zdjęciu)
W ten sposób wykorzystać cały farsz.

Na dno naczynia, w którym będą się dusić gołąbki wlać 1-2 łyżki oleju, a następnie wyłożyć pozostałymi z kapusty liśćmi (niezbyt grubo - 1 warstwa spokojnie wystarczy).
Na nich układać gołąbki zagięciem do spodu - czyli odwrotnie jak na zdjęciu
Ja preferuję duszenie jednowarstwowe - po prostu łatwiej się te gołąbki wtedy obraca w trakcie duszenia, ale oznacza to, że jeśli mam więcej gołąbków do uduszenia,
to potrzebuję więcej naczyń 
Niestety...
Coś za coś... 

Do ułożonych w rondlu (garnku, głębokiej patelni itd,itp) gołąbków, dorzucić kilka/kilkanaście suszonych grzybów (no chyba, że chcecie je jeść z sosem pomidorowym, wtedy grzyby sobie darujcie), podlać całość bulionem (albo po prostu wodą) mniej więcej do połowy wysokości zawartości, przykryć kolejnym liściem kapusty a następnie pokrywką i dusić na malutkim ogniu 2-3 godzinki aż płyn odparuje.
Mniej więcej w połowie duszenia obrócić gołąbki na druga stronę.
Ja podaję je z grzybowym sosem myśliwskim, który sobie wymyśliłam właśnie na potrzebę gołąbków,
ale tak naprawdę można je jeść jak się lubi

Jedni traktują gołąbki jako danie samodzielne (w tym i ja)
inni podają je jako np. dodatek do ziemniaków - można różnie...
Z sosem, bez sosu, podsmażone, z ziemniakami, chlebem - co Wam przyjdzie do głowy


A przepisa na mój sos do
gołompkuf macie tutaj:
Myśliwski sos z suszonych grzybów i warzyw...