Jak już wspominałem - prom Linii Stena Line (bandera Bahamy)
odpływa w niedziele o 21.
Oczywiście to nie jest tak, że tylko o 21 - Linia ta posiada tutaj trzy jednostki, które krążą non stop na trasie Gdynia - Karlskrona (czas trwania rejsu 12 h), w takie wtorki (dziś) czy czwartki prom odpływa z Gdyni trzykrotnie - o 9.00 rano, o 18.00 oraz o 21.00, nieźle nie? Czasem PKS rzadziej "chodzi".
Klientami promów są firmy spedycyjne, których kierowcy wożą towar tam i z powrotem
Sporo ludzi podróżuje jednak "pieszo", gdy wysiadaliśmy dziś rano o 7.30 z promu w Gdyni (idąc na pokład samochodowy - DECK5 po rowery) na naszym pokładzie (DECK7), na którym znajduje się tzw rękaw dla 'passengers on foot" aż kłębiło się od siwych Szwedów i polskiej młodzieży studenckiej
Ale, ale... wracajmy do niedzieli.... Z kolegami umówiliśmy się o 19.30 na Terminalu. Internetową rezerwację (za STÓWĘ!! na łebka za dwie noce na promie)
zamieniliśmy na karty pokładowe, które były jednocześnie "kluczami" do naszej kabiny.
Kabina jak to kabina - trzecia klasa na Titaniku miała gorzej - u nas, dwa łóżka na górze, dwa na dole, losowania nie było - ja nie mam problemu ze spaniem na górze, a picia wielkiego nie przewidywaliśmy - w końcu jutro (poniedziałek) miał być dzień SPORTOWY
Kabina miała też oczywiście łazienkę z prysznicem, także czuliśmy się jak "łajt pipul"
Trochę nas przytrzymywali z tym wjazdem na pokład, puszczali po kolei - grupkę rowerzystów potem TIR-y, potem znowu rowerki, znowu TIR-y i parę osobówek, jako jednak, że wieczór był ciepły (20 stopni) i humory dopisywały nikt nie czynił FOCHÓW
Jak widać jednak na DECK 5 na razie same rowerki
CI PAnowie decydowali o tym KTO BĘDZIE SZCZĘŚLIWY i kto będzie pił w błogości zimnego bro wcześniej od innych
Gdy wjechaliśmy już po stromym dość podjeździe na górny Deck promu, niektórzy uczestnicy wyścigu żartowali że "JUŻ SĄ ZMĘCZENI i napiliby się browarka"
(dla niewtajemniczonych - duże promy posiadają dwa pokłady dla pojazdów - aby wjechać na wyższy a w tym przypadku DECK5 - trzeba się trochę wspiąć
poszliśmy na DECK 11 czyli najwyższy pokład promu, aby podziwiać nasz gdyński port i wyjście z niego 175 metrowej jednostki
Zdjęciom nie było końca jednak wiele nieudanych ze względu na ciemności - mój lustrzanka Soniacz który jako jedyny radzi sobie w ciemnościach PADŁ!!!
Został mi póki co tylko Nikon A320) oraz SZMATFON
Sorry za jakość - cały nasz port (jeśli to kogo interesuje, ale chyba Męża Mychy tak) pokażę z lotu promem "na powrocie" czyli z rana - będą ciekawe fotki dla lubiących temat
Pszeniczniaczka, którego wziąłem na pokład szybko wypiłem, koledzy wypili swoje piwko, więc jako sportowcy stwierdziliśmy, że na tzw SMAKA JENO spożyjemy kulturalnie na ławkach przy stole obok stanowiska dla helikoptera wódkę marki Absolut o pojemności 0,5 litra. I to był koniec szaleństw, nawet na DYSKĘ nie poszliśmy a podobno SPORO tam się działo tej nocy
Tak więc -....... KURTURARNIE ... doszliśmy do kabiny 7313
Jak robię takie foty to ZAWSZE mi się ten Titanik przypomina
Tam było coprawda więcej drewna ....
Uczestnicy POTOPU grzeją się .... już po "lądowaniu" w Karlskronie
Coraz to zjeżdżają z promu kolejni z 600 uczestników imprezy
CDN.... (ale już nie dziś)