29 grudnia (niedziela): Plaża PasjačaWstaję (niezbyt wcześnie, niestety

) i biegnę z sypialni do "dużego pokoju", żeby wyjść na balkon

Dawkuję sobie tę przyjemność i najpierw patrzę przez okno

:
Oczywiście byłam wczoraj wieczorem na balkonie, ale o 19:00 niewiele mogłam zobaczyć. Zaraz się okaże, czy zdjęcia w ofercie kwatery nie kłamały...
Ta-dam! Jest cudnie!

:
(W rzeczywistości było piękniej niż na zdjęciach

)
Śniadanie zjedzone w takich okolicznościach:
smakuje wyjątkowo, chociaż nie jest szczególnie wyszukane

(Musimy kupić warzywa.)
Wpatruję się w horyzont:
Miłym dodatkiem są śpiewające ptaszki

Tak, ptaki śpiewają nam pod koniec grudnia

Czy to nie sen?
Po śniadanku zasłużony odpoczynek

:
Nie wiem, czy to radość z powodu widoków czy raczej z bezbłędnej lekcji włoskiego na
Duolingo 
(Uczę się go, z przerwami na inne języki

, już prawie półtora roku.)
Jak widać, na (sporych rozmiarów) balkonie, oprócz stolika z krzesłami i dwóch leżaków, mamy też Piłkarzyki, w które nie będziemy mieli czasu zagrać. À propos czasu - pora kończyć leniuchowanie, bo dzień jest bardzo krótki. Tylko jak pożegnać się z takimi widokami...
Z parkingu też mamy nie najgorszy
pogled:
Ruszamy na wycieczkę:
Na widocznym na zdjęciu wzgórzu Srđ będziemy za kilka godzin, po zmroku

W planach na dzisiaj mamy m.in. eksplorację rejonu Konavle, którego, poza krótką wizytą w Molunacie i na półwyspie Prevlaka, zupełnie nie znamy.
Po drodze zatrzymujemy się w tym samym miejscu, co zwykle, gdy mijamy Dubrownik. Trzeba sprawdzić, jak bardzo urosły drzewa

Jeszcze trochę i całkowicie zasłonią widok na Stare Miasto:
Zoom daje radę:
Prognozy się sprawdziły - pogoda jest wymarzona! Widoki również

:
Przejeżdżamy przez miejscowości Župy Dubrovačkiej:
W Čilipi (zaraz za lotniskiem) odbijamy na Popovići. Cyprysy - charakterystyczny element krajobrazu południowej Dalmacji:
Wygląda na to, że dobrze jedziemy:
Pierwszym punktem programu będzie plaża Pasjača, którą do tej pory oglądałam tylko na zdjęciach w
necie. Lepszej okazji na jej odwiedzenie nie będzie

, bo w sezonie (dla nas) jest tu zdecydowanie zbyt tłoczno.
Mamy kilka parkingów do wyboru

, zostawiamy Maździaka oczywiście na tym najbliżej morza. Ze zdziwieniem stwierdzamy, że nie będziemy sami na plaży... Piękny
odsjaj:
Zawsze mnie hipnotyzuje:
Czytamy, że schodzimy na własną odpowiedzialność:
Jestem osobą, która ponosi odpowiedzialność za własne czyny, więc wcale mnie to nie przeraża
Tak wygląda ścieżka prowadząca na Pasjačę:
Jest zabezpieczona barierkami i (przynajmniej w tym momencie) żadne odłamki skał na nas nie spadają.
Przechodzimy przez wykuty w skałach tunel:
I oto jest - Pasjača w całej okazałości

:
Od razu biegnę sprawdzić temperaturę Jadranu. Jest orzeźwiający

:
(Podobno temperatura wody wynosi 15 stopni, powietrza mniej więcej tyle samo. W słońcu jest nam nawet gorąco

)
Raczej się dzisiaj nie wykąpiemy; tym bardziej, że są duże fale. I jeszcze jeden szczegół - zapomnieliśmy strojów kąpielowych, a nie jesteśmy tu sami. Pod schodami miejsce zajęła jakaś para, idziemy więc w przeciwległy kąt plaży, z którego mamy taki widok

:
Jest bosko!

Wyciągamy... termos z herbatą

Piwa też nie wzięliśmy

Pakowaliśmy się na szybko, ale wszystko da się nadrobić, a nadrobimy 1 stycznia
Na plażę schodzi rodzinka (chyba) Słoweńców. Nie przeszkadzają nam, mamy własny kawałek plaży

Cudne otoczaki:
Nie chcemy opuszczać tak pięknego miejsca...
Kiedyś jednak trzeba się zwinąć. Ostatnie spojrzenie na Pasjačę:
i na wyspę Veli Školj:
Wspinamy się ścieżką na parking. Latem byłoby dużo trudniej, dzisiaj nie jest nam gorąco, chociaż bluzy stają się zbędne

Nieźle rozpoczęliśmy dzień (i cały wyjazd)! Trudno będzie "przebić" tę atrakcję, ale się postaramy
