Małe i duże bałkańskie podróże :-)

kulka53 napisał(a):Grecki szronik

i sandałki w śniegu, piękne.

Szybko ruszajcie na kolejną wyspę, szybko wracajcie i już czekamy na cd

Droga, widoczki miód malyna.

Dotknąć greckiego śniegu to jest coś! Dzięki za kolejną już bardzo ciekawą relację. Ja już czekam na Wasz wrzesień, wyspa na którą się wybieracie już od kilku lat "chodzi" nam po głowie.

Pozdrawiam

Również dziękuję za kolejną podróż;)

Jak w końcu udało mi się za Wami nadążyć, to okazało się... że właśnie wracamy

Dotknięcie greckiego śniegu majową porą piechotą nie chodzi ( a tak poza tym - ponieważ zaczęłam nadrabiać zaległości od końca, to przez chwilę myślałam, że jakoś się musiałam pomylić, bo zamiast wielkich błękitów zobaczyłam zmarzniętą szarość dość nietypowy widok ).

Też dziękuję, że mogłam uczestniczyć w Waszych wielkich greckich wakacjach i Waszymi oczami spojrzeć na ichnią rzeczywistość.

pozdrawiam serdecznie

jedna świetna relacja się kończy a za chwilę będzie kolejna - to dobra zapowiedź na jesienne wieczory:).

Dziękuję za profesjonalną relację, cudowne zdjęcia również profesjonalne i za inspirację i motywację

do zobaczenia w kolejnej relacji z S....

Wczoraj oglądałam odcinek Teo-rii smaku z Tinos, na której dzięki Wam już "byłam" , a teraz tylko uzupełniłam sobie wiedzę o to, co można przyrzadzić z tampejszych przepiórek...

Dziękuję za możliwość podziwiania wspaniałych greckich wysp , już się cieszę na myśl, że wktótce pokażecie kolejną .

Pozdrawiam cieplutko

Ja również dziękuję Wam za świetną relację.
Z wielu wskazówek, mam nadzieję, skorzystam już całkiem niedługo.
9 września rozpoczynam Tour de Cyclades...

Dzięki za wszystkie miłe słowa

Skoro zawsze na zakończenie naszych relacji pojawia się krótkie podsumowanie, tak i tym razem nie może go zabraknąć .

A zatem...

Podczas tegorocznej, pierwszej wiosennej, dwutygodniowej podróży po greckich wyspach przejechaliśmy około 4700 km, w tym:

- podróż z Brzegu do i z Aten – ok. 4000 km
- na Anafi – ok. 270 km
- na Folegandros – ok. 80 km
- na Santorini – ok. 450 km

Całkowity koszt tego trwającego 16 dni wyjazdu wyniósł około 4600 zł w tym:
- benzyna i opłaty drogowe – ok. 1800 zł
- promy – ok. 1900 zł
- noclegi – tradycyjne 0 zł
- jedzenie – ok. 500 zł
- zakupy na miejscu, wycieczki – ok. 400 zł

To był nasz szósty wyjazd do Grecji (nie licząc dwóch króciutkich, jednodniowych wcześniejszych wypadów), łącznie w tym wspaniałym kraju spędziliśmy już niespełna 5 miesięcy . Tym samym mamy już „zaliczone” 19 zamieszkałych greckich wysp i dwie, które można odwiedzić z wycieczką. Oto one:

- Lefkada
- Eubeja
- Skiros
- Kithira
- Kefalonia
- Milos
- Kimolos
- Tinos
- Mykonos + Delos
- Limnos
- Agios Efstratios
- Naxos
- Paros
- Antiparos
- Serifos
- Anafi
- Folegandros
- Santorini + Nea Kameni
- Thirasia

Trochę jeszcze zostało .

Przed wyjazdem planowaliśmy odwiedzenie trochę innych wysp i w innej kolejności , ale ostatecznie wyszło tak jak wyszło i też było ok . Niestety, pod względem pogody było gorzej niż się spodziewaliśmy, zdecydowanie najgorzej ze wszystkich wyjazdów, chłodno, często pochmurno i wietrznie, ale podobno tegoroczna wiosna była w Grecji wyjątkowo nieciekawa, tak więc nie ma co się zrażać .

Co do wysp, tu zgadzamy się na pewno co do Folegandros. Z piękną stolicą, może i nienajgorsza krajobrazowo, bardzo jednak rozczarowała nas swoimi plażami (czy może ich brakiem). Anafi... jak dla mnie bardzo atrakcyjna, dla Małgosi miała jednak zbyt mało atrakcji takich „do pozwiedzania” . Thirasia to bardzo fajny pomysł na mały przerywnik podczas odwiedzenia Santorini... a sama Thira to już w ogóle odrębny rozdział . Małgosia jest zachwycona do tej pory , ja chociaż początkowo byłem przerażony, że przyjdzie nam spędzić tam, zamiast planowanych 3 dni, aż cały tydzień, zdecydowanie nie żałuję spędzonego tam czasu. Pewnie gdybyśmy byli w sezonie, wrażenia byłby dużo gorsze, natomiast o tej porze wyspa była zupełnie do zniesienia pod względem tłumów i komercji. Widoki, klify, kilka ciekawych dla nas atrakcji, ta „inność” od tego co kiedykolwiek wcześniej mogliśmy zobaczyć, to wszystko sprawiło, że możemy uznać ją jako bardzo atrakcyjną, zdecydowanie wartą choćby jednokrotnego i dłuższego niż 1-2 dni odwiedzenia.

5 miesięcy w Grecji brzmi imponująco!

Odcinek ze śniegiem mnie trochę zmroził i przypomniał o tym co u nas będzie za 3 miesiące.
Wolę te słoneczne plaże i wody...

Udanej wyprawy i kolejnej relacji!

No to teraz od razu na gorąco zamelduję sie po powrocie - dziś o świcie wróciliśmy, (i z marszu od razu do pracy..bo szkoda nam było wcześniej wracać). I póki co - zanim napiszę coś więcej, oraz zanim zasnę na siedząco - za precyzyjne wskazówki plaży na Liri oraz miejscówki na Riwierze Olimpijskiej, oraz za trasę na Olimp - w podziękowaniu zapraszam na piwo/wino, cokolwiek do wyboru (może być piwo Zagorka albo wino z Tokaju lub Egeru, przywieźliśmy po drodze ) Dobre myśli z wdzięcznością za namiary do Was na pewno dotarly, bo myśleliśmy o Was ciepło (jak i temperatura otoczenia).
Kłaniam się i pozdrowienia najlepsze załączam
Agnieszka

dangol napisał(a): Co do święta w monastyrze, to faktycznie mają je w drugiej połowie września, wtedy jest nawiększy odpust na wyspie .
Fajnie byłoby zobaczyć cos takiego na własne oczy

No i mamy sporą szansę, żeby uczestniczyć w święcie Agios Ioannis Siderianos, bo przecież 25 września zamierzamy być na Milos.

Czy na szlaku do Sykii wystarczą adidasy, czy też trzeba ubrać trapery?
To samo pytania do Tomka - tyle że dotyczące szlaku na Kleftiko...

dangol napisał(a):Czy na szlaku do Sykii wystarczą adidasy, czy też trzeba ubrać trapery?
To samo pytania do Tomka - tyle że dotyczące szlaku na Kleftiko...

Do Kleftiko szliśmy w adidasach, to wygodna ścieżka, tylko momentami kamienista.
Po drodze powinno być mnóstwo urginii.

Krótki opis trasy.

Start tutaj.

Fajnie, że adidasy wystarcżą, bo trapery zajmuja jednak trochę za dużo miejsca, a wszystkie klamoty na noc musżą zmieścic się z przodu, skoro bagaznik i tylne siedzenia mają zamieniac się w sypialnię . Trochę wprawy w szybkiej zamianie mamy , ale do tej pory górskie buciory były jedynie w bagazu na Rumunię - za to wypadało trochę mniej garkuchni, bo ta rozdzielona była wtedy na trzy auta.