Jak poznać Polaka na plaży?

Rysio napisał(a): Przez 242 tyś km. wymieniłem 3 świece żarowe, czujnik oleju i wężyk podciśnienia z turbo. A jeszcze olej parę razy

No nie gadaj, że chłodnicy w tym czasie nie wymieniałeś?

anakin napisał(a):

Pääkäyttäjä napisał(a): kibel na stacji benzynowej jest płatny..

Jedyny płatny na trasie (Słowacja- Węgry) spotkałem w....Chyżnem.
I to jest dopiero wiocha...

Większość stacji w Austrii, Słowenii czy Italii są płatne. W Czechach i na Słowacji tego nie znam.

Podobnie w Niemczech, ale... za kaucją.
Płacisz 50 albo 70 centów dostajesz bilecik i przechodzisz przez bramkę.
I tym bilecikiem możesz płacić (jego wartość) na większości stacji przyautostradowych w Niemczech.
Nieważne gdzie "odcedziłeś kartofelki", rachunek za kawę możesz zmniejszyć o te 50 centów nawet kilkaset kilometrów dalej.

A wracając do tematu: nie wiem, nie mam "śpiegarskiej" natury, ale mogę Was pocieszyć, że takie same tematy istnieją na innych forach turystycznych.
W zależności od kraju forum, są to odpowiednio: "jak rozpoznać Rosjanina na plaży", "jak rozpoznać Niemca na plaży".
Innych nie znam, ale domyślam się, że również istnieją i mają się dobrze jako podgrzewacz dyskusji w mniej aktywnych okresach forów.
Co ciekawe, sami Niemcy rozpoznają się z reguły po ręcznikach, ale można przeczytać, że prawie wszyscy się złoszczą z tego powodu.
Po przeczytaniu takiego ręcznikowego odziomka (z reguły copy&paste: "ja nie"), można dojść do wniosku, że istnieje jakiś jeden jedyny, nikomu nieznany Niemiec, który na wzór Mikołaja albo Dzieciątka, oblatuje nad ranem wszystkie plaże i kładzie ręczniki.

Tu na polskim forum mamy przynajmniej jasność, kto chodzi w skarpetach do sandałów i kto imituje trębacza.
Przyznali się.

Ale wciąż nie wiemy kto sypie ch..ami i k..wami.
Możnaby wysnuć teorię, że to echo w resztkach polskiego powietrza ukrytego w zakamarkach toreb, waliz czy bagażników.

Rysio napisał(a):
DTi dziołszko DTi. Ponoć najujowsze z dyzli. Przez 242 tyś km. wymieniłem 3 świece żarowe, czujnik oleju i wężyk podciśnienia z turbo. A jeszcze olej parę razy

Już się czerwieniłam
Sam wiesz, ze benzyniakami (ostanio) jeżdżę
Nie muszę pamiętać wszystkiego

Ty no właśnie, sklerozo zapomniałeś o chłodnicy - chyba, że to chodzi o osobiste wymiany

boboo napisał(a):Podobnie w Niemczech, ale... za kaucją.

To samo w AT, SI, IT - bilecik ważny rok, z reguły 0.5 € zniżki na produkty nabyte na stacji

romuald22 napisał(a):No nie gadaj, że chłodnicy w tym czasie nie wymieniałeś?

To u Madziarów miałem wymieniony komplet rezem z wentylatorami i jeszcze parę rurek i przednią belkę i płyn chłodniczy, bo się był wylał na rondzie w Csornie, ale że tak powiem niekoniecznie z winy autka to było

boboo napisał(a):Ale wciąż nie wiemy kto sypie ch..ami i k..wami.

Pewnie niejednemu się to zdarza. Nawet nie pamiętam co powiedziałem jak mój goleń spotkał się ze spodziną przy zakładaniu motora w pojedynkę Pewnie bez cenzury z dłuższej wiązanki bez cenzury pozostałoby "ja" z "ja pie....". Tylko czy Czechom, Niemcom i Włochom się to nie zdarza ? Żeby się dowiedzieć trza by się dobrze kilku języków nauczyć

Rysio napisał(a):.... wymieniłem 3 świece żarowe,

No żesz .... mnie padła jedna ale wymieniłem od razu wszystkie 4.
( nie mam gwarancji, że za moment nie padnie następna ze starych)

kawo napisał(a):No żesz .... mnie padła jedna ale wymieniłem od razu wszystkie 4.
( nie mam gwarancji, że za moment nie padnie następna ze starych)

Osobiście nie widzę powodów żeby świece wymieniać kompletami. To tylko grzałka elektryczna. Jedna będzie działać 100 tyś km a inna 240 jak ta jedna co mi ze starych została i wciąż działa. Gdyby świeca mogła prowadzić do unieruchomienia auta w trasie to bym wymienił wszystkie a tak ? po co Jak mi padnie żarówka to też nie wymieniam wszystkich pozostałych a zasada działania jednego i drugiego są takie same, tyle że ze spaloną żarówką migacza czy stopu jechać nie wolno, natomiast żarowa dopiero zimą może mieć jakieś większe znaczenie dla funkcjonowania pojazdu

Przypomniała się mi jedna scenka z restauracji. Dwa stoliki dalej słychać, jak ojciec podniesionym ale rozentuzjazmowanym głosem mówi do syna - na oko chyba wczesna gimbaza - "kup se jakąś ośmiornicę albo małże, co będziesz schaboszczaka z frytami jadł: na wakacjach jesteś, zamów coś innego". Niezadowolona mina młodego - bezcenna

Już pomijam robienie sobie zdjęć z talerzem (pal sześć) ale te komentarze do tego a la "wrzuć na fejsa, niech zazdroszczą" zabijają

Pääkäyttäjä napisał(a):(...) ale te komentarze do tego a la "wrzuć na fejsa, niech zazdroszczą"

Teraz pytam serio: Naprawdę zdarza Ci się słyszeć takie coś (lub w tym stylu)?

A mnie się wydaje, że jednak za granicami naszego kraju większość troszkę się uspokaja, lub wręcz onieśmiela. Fakt, zawsze trafi sie ktoś bluzgający, ale chyba nie jesteśmy jakoś szczególnie wyróżniający się pod tym względem. No chyba że tylko ja mam takie szczęście i dobrze trafiam.
Co do białych skarpet, reklamówek itp to też mam wrażenie że to tylko u nas urosło aż do takiej rangi symbolu.
Parę lat temu słuchałem jakiejś dyskusji w TV na temat tego czy nosić skarpety do sandałów, czy nie. Konkluzja była taka, że facet w ogóle nie powinien chodzić w sandałach, bo to "niemęskie". Dla mnie problem jest w tym, że klapki wydają mi się jeszcze bardziej "niemęskie" No i co z tego, mam się kisić w lakierkach na takim upale? Jestem w stanie się przychylić do zdania bluesmana, żeby ubierać się tak, jak jest nam wygodnie w danym momencie. Nie osądzajmy innych, to i nas nie będą osądzać Bo to właśnie chyba jest naszym problemem i przywarą - ciągła obserwacja i ocenianie innych.

boboo napisał(a):

Pääkäyttäjä napisał(a):(...) ale te komentarze do tego a la "wrzuć na fejsa, niech zazdroszczą"

Teraz pytam serio: Naprawdę zdarza Ci się słyszeć takie coś (lub w tym stylu)?

Rzadko bo rzadko ale podczas pobytu w Krku - chyba ze trzy razy... I mówię serio. Żeby to jeszcze była gimbaza, to pal sześć - ale to byli ludzie na moje oko trochę starsi ode mnie (szkołę średnią kończyłem w 2001 roku)

Koenig napisał(a): ....żeby ubierać się tak, jak jest nam wygodnie w danym momencie.

Oprócz ślubu i pogrzebu bliskiej osoby (odpukać) mój ubiór od zawsze był taki jaki se chciałem. Co wolno a co nie - za przeproszeniem, "olewam" i dobrze mi z tym.
Może jestem jakimś dziwnym człowiekiem ale osoby ubrane nietuzinkowo a czasem nawet szalenie - są przeze mnie mile widziane. Mam na myśli nie jakieś brudne i przypadkowe łachmany ale taką "artystyczną" duszę.

Odgrzeję kotleta. Zaslyszane przed chwilą. Mocno oburzony mąż z pretensją w głosie, do żony:

- Aaale jak to nie ma zapiekanek? Tu nic nie ma!

Pääkäyttäjä napisał(a):kup se jakąś ośmiornicę albo małże, co będziesz schaboszczaka z frytami jadł

Padłem.....

Pääkäyttäjä napisał(a):- Aaale jak to nie ma zapiekanek? Tu nic nie ma!

No nie , nie wstaję......