Nefer napisał(a):maslinka napisał(a):Zieleni nam nie zabraknieWoda w jeziorze i w rzekach też będzie bardziej w odcieniach zieleni niż niebieskiego
No to chętnie będę patrzył i sycił się tą zielenią.
Zapraszam na pierwszą porcję
Kapitańska Baba napisał(a):maslinka napisał(a):My po raz pierwszy byliśmy "Pod Maslinom" 17 lat temu - w 2006 roku (nasz pierwszy wyjazd do Cro), a potem jeszcze w 2007 i 2008
To my w 2001 - ten jedyny nasz raz
Może wrócicie?
Dzień 13: 18 lipca (wtorek): Spontan w Karuču
To był bardzo długi dzień, ale w tym odcinku się skończy
Po ogarnięciu się w apartmanie, ruszamy trochę "pozwiedzać". Jest już po 18:00, upał staje się łatwiejszy do zniesienia, a my jedziemy taką piękną i wąską drogą wijącą się między wzgórzami:
Gdzie nie spojrzeć - zieleń:
wzgórza i wstęga Rijeki Crnojevića:
Trochę pozowania
Jedziemy do miejscowości Karuč. Ten punkt widokowy (nazwany na Google Maps Pavlova Strana) jest chyba najbardziej popularny, a pogled z niego wręcz spektakularny
Zdjęcie z zajawki:
Wyspa Vranjina z bardzo charakterystycznymi szczytami Velji vrh (303 m n.p.m.) i Kosmača (273 m):
Tak naprawdę Jezioro Szkoderskie zaczyna się za nią. Wcześniej mamy rzeki - Rijekę Crnojevića i Karatunę.
Tor kartingowy
Jest tak pięknie, że trudno nam oderwać wzrok...
W 2018 roku podziwialiśmy widok z innego miejsca:
Spodenki mam te same

Teraz jest on "prywatny"
Jedziemy dalej i spotykamy najpierw pana z osiołkiem:
a później innego tovara
Słodziak
Bardzo powoli pokonujemy kilometry, i tak nieliczne
Za drzewami widocznymi niemal w środku kadru będziemy już za chwilę:
Karuč to malutka wioska, której odwiedzenie polecał nam Ivan. W zasadzie chciał tu z nami popłynąć z Rijeki Crnojevića
Podjeżdżamy na mały parking (mamy szczęście - akurat zwalnia się jedyne miejsce) i po chwili podchodzi do nas uśmiechnięty mężczyzna "pilnujący" Bramy do Karuča
(Za kilka dni okaże się, dlaczego ten pan był zawsze w dobrym humorze
Proponuje nam darmowy (
Wiadomo, że jeśli popłyniemy, to zjemy na miejscu kolację (albo przynajmniej napijemy się piwa), bo będziemy czuli się zobowiązani, skoro facet nas przewiózł, niby za darmo
Wycieczka nie jest długa, ale niesamowicie przyjemna i relaksująca:
Mieliśmy w planach tylko szybki rekonesans w Karuču i powrót na kolację do Rijeki Crnojevića. Tymczasem dajemy się ponieść fantazji
Uderza nas jego serdeczność i bezpośredniość (ale nie nachalność). Coś, co Chorwaci kiedyś mieli... Oczywiście nie wszyscy w Cro stracili "bałkańską duszę" (nie chcę generalizować), jednak w krajach takich jak Czarnogóra ludzie są zdecydowanie bardziej rozmowni i nie jest to tylko kurtuazyjny "small talk". Ma się wrażenie, że słuchają i naprawdę są ciekawi drugiego człowieka
Rozwinę jeszcze ten temat, okazji do takich obserwacji w najbliższych dniach nam nie zabraknie
Jestem zachwycona niespodziewaną atrakcją
Dopływamy do restauracji:
przy której zorganizowano plażę z desek
Jest też drabinka, z której zaraz skorzystamy (nie załapała się na zdjęcie
Dopóki jeszcze jest gorąco, bo temperatura niedługo zacznie szybko spadać.
Pływa mi się... dziwnie
Woda, niestety, jak zupa
Po sympatycznej kąpieli zajmujemy miejsce przy jednym ze stolików i dość długo czekamy na rybkę. Dobrze, że mamy piwo
Oczekiwanie umila nam kot-wariat
oraz przepiękne widoki
Pstrąg jest poprawny, choć szału nie ma:
Natomiast duży plus za wspaniałą obsługę
Dochodzi 20:00, czas się zbierać. Kot-żebrak, który oczywiście dostał trochę rybki, nie chce się z nami rozstawać
Generalnie miejsce bardzo urocze
Jesteśmy zrelaksowani i po dzisiejszych wrażeniach nie możemy się doczekać dalszego ciągu czarnogórskiej części wakacji
Wracamy, tak jak przypłynęliśmy, tylko w towarzystwie właściciela restauracji.
Dziękujemy mu za piękny wieczór
Wciąż jeszcze wczesny, ale dla nas już prawie pora spać, w końcu jesteśmy dzisiaj na nogach od 3:30
Wieczorną Rijekę pokażę więc innym razem

.png)

.png)
.png)
.png)
a pewnie pora dnia dała najlepsze światło.
Chociaż w tym roku w pewnym momencie było blisko, jednak inne określenie przyszło mi do głowy (napiszę)
Znajduje się tu pięć ptasich rezerwatów objętych ścisłą ochroną. Największą gratką dla ornitologów (i nie tylko) są pelikany kędzierzawe, które można tutaj wypatrzyć, co niestety nam się nie uda .png)