pomorzanka zachodnia napisał(a):Ślad po meduzie wygląda trochę jak pieczątka z dyskoteki![]()
Masz rację
pomorzanka zachodnia napisał(a):No cóż jedźmy dalej, chociaż Split zawsze ciężko zostawiać.
Obiecuję, że też będzie pięknie
Dzień 13: 18 lipca (wtorek): Droga do Czarnogóry
Opuszczamy przystań promową w Splicie:
Trochę korków w centrum i wydostajemy się na autostradę, która jest dość nudna, więc nie robię zdjęć
Dolina Neretwy piękna jest, więc jednak wyciągam aparat
Może kiedyś należałoby kupić owoce na jednym ze straganów:
Mniej więcej tutaj zatrzymywaliśmy się dwa lata temu, więc teraz nie musimy
I wreszcie wspomniana i wyczekiwana przez nas nowość - Pelješki most, który został otwarty 26 lipca ubiegłego roku
Natomiast dla chcących popatrzeć na Most miejsca jest wystarczająco
Wspaniale się prezentuje:
Plaża Popova luka w Komarnej:
Pora przetestować konstrukcję Mostu
Parę chwil i jesteśmy na Pelješcu
dość ograniczony widok z wiaduktu na Broce i okolice:
i po chwili znów jesteśmy na "stałym lądzie". (Traktuję Pelješac jak wyspę
Piękniejsze pogledy są w rejonie Slano:
Z sentymentem patrzymy na Elafity - Šipan i wysepkę Ruda, którą zdobyliśmy kajakiem dwa lata temu:
Serce bije też mocniej, gdy mijamy camping Pod Maslinom w Orašcu:
(To już trochę prehistoria i campingowy etap naszych podróży do Cro
Most Franja Tuđmana:
oznacza, że dojechaliśmy do Dubrownika, który znowu tylko mijamy:
Udaje mi się zrobić przyzwoite zdjęcie, jak na fotkę pstrykniętą podczas jazdy, w dodatku z aparatem skierowanym do tyłu
Tradycją jest zatrzymanie się w miejscu z widokiem na Perłę Adriatyku. Co roku pogled jest bardziej ograniczony przez coraz wyższe drzewa, ale jeszcze widać charakterystyczne pomarańczowe dachówki
Pozostałości twierdzy na wyspie Lokrum:
Kolejny postój zrobimy w pobliżu lotniska Čilipi, a dokładnie w wiosce Močići, w restauracji Domestico, która ma bardzo wysoką (4,8) średnią ocen na Google Maps. Nie jesteśmy szczególnie głodni, ale zbliża się południe, czyli dla kogoś, kto wstał o 3:30, najwyższa pora na obiad
Relaksujemy się w przyjemnym otoczeniu ogródka restauracji, a potem ruszamy w dalszą drogę.
I tu kolejna zmiana w przebiegu trasy, którą zwykle pokonujemy, jadąc do Czarnogóry. Postanawiamy nie przekraczać granicy głównym przejściem Karasovići-Debeli Brijeg, tylko odbić na Molunat i wjechać do Montenegro w miejscowości Vitaljina. To była bardzo spontaniczna decyzja i... mieliśmy dużo szczęścia
Okolice Molunatu to jeszcze większe zagęszczenie cyprysów niż w rejonie znanego nam przejścia granicznego:
Dojeżdżamy na miejsce i już widzimy, że to był dobry wybór
Stoimy może trzy minuty, tylko dlatego, że pogranicznikowi się nudzi i chce sobie pogadać o Lewandowskim
Jak przeczytałam później w komentarzach, mieliśmy szczęście, bo przejście graniczne w Vitaljinie potrafi się bardzo zakorkować. Niektórzy piszą, że spędzili tam niemal cały dzień
https://www.google.pl/maps/place/Grani% ... ?entry=ttu
Zaryzykowaliśmy i się udało, jednak chyba tego nie powtórzymy
Po prawej widzimy jeszcze najbardziej na południe wysunięty fragment Chorwacji, czyli półwysep Prevlaka:
Byliśmy tam w 2007 roku, przy okazji krótkiego pobytu w Molunacie.
A na wprost - góry Czarnogóry
Droga dość wąska, jak na dojazd do granicy
Widok na zatokę, nad którą położone jest Herceg Novi:
przez które tym razem udaje nam się gładko (bez korków) przejechać. Mijamy twierdzę Kanli kula:
Spacerowaliśmy po niej 5 lat temu

.png)
.png)
.png)

.png)

.png)
