Dzień 15: 20 lipca (czwartek): Rejsik Karuč - jezioro Gornje Malo Blato - część pierwszaRuszamy z pomostu w Karuču. Po chwili dopływamy do restauracji Karučki krš, w której spędziliśmy wieczór przedwczoraj:
Na "plaży" jeszcze pusto:
Za to ptaszory na stanowiskach:
Właśnie przypływa łódka z turystami:
A my płyniemy przed siebie:
w poszukiwaniu bardziej prywatnej "plaży". Możemy mieć z tym dzisiaj problem

W tym miejscu raczej słabo:
Rzut oka na Karuč, z którego wystartowaliśmy:
Nie ma jeszcze południa, ale skwar okropnie dokucza. W najbliższym czasie raczej nie znajdziemy nawet namiastki plaży, więc pozostaje nam skakać do wody

z Osiołka i później się na niego wślizgiwać
Woda przynosi tylko chwilową ochłodę, ale dobre i to

Zdjęcie zrobiłam, pływając dookoła kajaka

:
Wypatruję węży, ale na razie ich nie widać
Za to Dzielnemu Flamingowi udało się znaleźć nieco większego od siebie koleżkę

:
Z prawej knajpka, z lewej też:
Dzisiaj miniemy w sumie aż sześć miejsc, w których można się posilić, a nie zatrzymamy się w żadnym

Będziemy zbyt wybredni

Mamy trochę jedzenia i piwo w torbie termicznej, brakuje tylko dogodnego miejsca do "popasu".
Zbliżamy się do "zielonego dywanu":
Czas dać Dzielnemu trochę wolności

:
Dzisiaj, na szczęście, nie wieje, więc nie odpłynie nam daleko

W razie czego mogę go "przywołać" wiosłem

:
Ptaszków jest sporo, tylko nasz aparat (mały Nikon, używany teraz najczęściej na nartach) nie chce złapać ostrości:
Większego (Canona) byłoby mi szkoda brać na kajak.
Ile ptaszorów widzicie

:
Jeszcze raz ten z brzegu zdjęcia

:
Dzisiaj spotykamy zupełnie inne gatunki niż podczas wczorajszej wycieczki. Niestety, nie mam pojęcia, jakie

Ciszy nie ma, ptaszki wydają bardzo wysokie dźwięki

Cały czas się nawołują. A my staramy się nie poruszać, żeby ich nie spłoszyć.
Jest cudnie!

Zostawiamy za sobą przysiółek Rogani:
i odbijamy w stronę wąskiego kanału:
To skrót, który nazwiemy Amazonką

Nie wiem, czy będzie widać, dlaczego, bo zdjęcia zupełnie nie oddają niesamowitego piękna i dzikości tego miejsca. Spróbujmy jednak

:
Kolory wyszły trochę nienaturalnie, ale musicie mi uwierzyć - było bosko!

:
Również dlatego, że ten fragment przepływamy zupełnie sami. Nie chcemy mącić ciszy i nawet ze sobą nie rozmawiamy. Kosmiczne przeżycie

Niestety, "skrót", czyli Amazonka

, się kończy i dopływamy do rzeki Karatuna:
Tutaj nie jest już tak magicznie, ale spotkamy więcej zwierzaków. Nie tylko dumnie prezentujące skrzydła kormorany:
ale i... krowy

:
Wygląda, jakby ptaszor stał na krowie

:
ale w rzeczywistości jest tam konar drzewa
Lecą żurawie

(widziałam dawno temu ten film):
(Choć, w tym wypadku, to raczej nie żurawie.)
Zbliżamy się do miejscowości Dodoši:
Znowu coś lata

:
Czasami jest to ważka przefruwająca przed "nosem" Osiołka

:
Dużo łódek na brzegu i niedziałająca już knajpka:
Groźnie patrzy na nas byk, ale na Osiołku jesteśmy bezpieczni

:
Przepływamy pod mostem, który kojarzy nam się z... "Czasem Apokalipsy"

:
To skojarzenie może Wam się wydać zdecydowanie na wyrost, ale oboje takie właśnie mamy, więc coś musi być na rzeczy

Nie pamiętam, kto pierwszy "rzuca tekstem" z napalmem o poranku

, Małż czy ja
Gdzie my właściwie jesteśmy? Czy to jeszcze Czarnogóra? Wietnam? Amazonka?

Na pewno jest tu niesamowicie! A w miejscowości Dodoši można wynająć całkiem przyzwoity apartman, w jednym z tym domów:
Może następnym razem

Na koniec odcinka - mapka trasy (od razu całej

) Zaznaczyłam na zielono:
W kolejnej odsłonie relacji:
- popas w ciekawym miejscu

- dopłynięcie do jeziora
- powrót
Zdradzę, że w sumie przepłyniemy dzisiaj aż 17 km
