Pomijam fakt pewnych niejasności związanych z jego działalnością - swoje zrobił, a czy to było 14 czy 100 tysięcy uratowanych istnień i czy przy tym pracował w porozumieniu z Niemcami i Stanami Zjednoczonymi i czy musiał przez to przewalać masę kosztowności to furda przy tym, że dużo dobrego zrobił i nie da się ukryć, że mu się szacunek należy, aczkolwiek nie kumam co ma z tym wspólnego warszawski Muranów? :/
Ten sam Muranów, gdzie, na terenie warszawskiego getta, robiąc podobne rzeczy wielką odwagą i poświeceniem wykazała się rodowita warszawianka, Irena Sendlerowa, która do dziś się nie doczekała w Warszawie swojej ulicy, która to należy jej się jak psu micha?
No ale, mniejsza z tym. Wróćmy do Budapesztu ...
Urodzony na Górnym Sląski, we wsi Szeroka koło Jastrzębia Zdrój, co jest o tyle istotne, że wieś Szeroka była ostoją polskości pod obcymi władzami, a po plebiscycie w 1921 znalazła się w granicach Polski, uczestnik trzech powstań śląskich, poseł do Sejmu Śląskiego, po wrześniu '39, znalazł się na Węgrzech, gdzie stanął na czele Komitetu Obywatelskiego ds. Opieki nad Uchodźcami Polskimi, potem został również mianowany delegatem Ministra Pracy Rządu RP na Uchodźstwie.
Zajął się tam organizowaniem pomocy dla internowanych wojskowych i dla uchodźców cywilnych, pomagał im w wyjazdach na Zachód.
Współpracując z delegatem węgierskiego rządu, Józefem Antallem, wystawiał uchodźcom dokumenty, które wielu z nich – zwłaszcza uciekającym z Polski Żydom – uratowały życie. Pomagał także ratować żydowskie dzieci.
Razem z przedstawicielami węgierskiego rządu i kościoła pomógł utworzyć sierociniec w miejscowości Vác pod Budapesztem, który oficjalnie nosił nazwę Dom Sierot Polskich Oficerów.
Dzięki swojej postawie, Henryk Sławik, bo to o nim mowa uratował życie prawie 30 000 polskim uchodźcom, wśród których było ok. 5000 Żydów.
W 1944 roku, po wkroczeniu Niemców na Węgry, Sławik zostaje aresztowany.
W śledztwie nie wydał żadnych wspólników. Zamordowany w sierpniu (23?) tegoż roku w niemieckim obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen. Według świadków przed śmiercią krzyknął: "Jeszcze Polska!". Żona Henryka Sławika Jadwiga przeżyła obóz Ravensbrück i po wojnie odnalazła swoją córkę Krystynę, którą przechowała rodzina Antall.
Pośmiertnie uhonorowany tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Niedawno, bo dopiero 25 lutego 2010 pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego. Od 2004 roku jego imię nosi rondo w Katowicach.
Polski Wallenberg? A może w końcu warto by było zacząć mówić, że ktoś był, nie wiem, szwedzkim Sławikiem na przykład?
Ot, taka dygresja mnie naszła ostatnio: cudze chwalicie ...

.png)

.png)

.png)
