Mini-relację z czeskich Jesioników czas zacząć
Na pierwszy ogień:
29.12.2010 - Ramzova
Znowu (tak jak w przypadku wspomnień z wielkanocnego wypadu) umieszczę opisy w tym wątku, bo to w końcu prawie narty w Polsce

Przecież to tylko jakieś 20 km za Głuchołazami. Dojazd z Gliwic bardzo fajny, 2 godzinki i jesteśmy na miejscu.
Śpimy w Jeseniku - małe, urocze miasteczko, kilka knajpek, żeby było gdzie pójść wieczorem na piwo - czego chcieć więcej
Ale do rzeczy.
Ramzova - spory ośrodek z trzema kanapami i dwoma orczykami. Ale w grę wchodzą 2 kanapy (bo jedna jest całkiem na dole i płasko tam jest) i 1 orczyk (powód ten sam, co przy kanapach

).
Ośrodek "rodzinny", sporo ludzi słabo jeżdżących, mam też wrażenie, że trochę osób bardziej nastawionych na "lansowanie się" niż na jazdę, ale może się mylę
My trafiliśmy na kolejki i podejrzewam, że to standard. Dużo czasu traci się też na wjazd kanapami, które jeżdżą dosyć wolno.
Kilka zdjęć, dla uzupełnienia
Sam dół stoku, czteroosobowa kanapa. Fragment trasy: Ramzova - Černava:
Początek jazdy nową, dwuosobową, kanapą. Odcinek: Černava - Šerák:
(Tak jak pisałam wcześniej, trochę żal jednoosobowego rzężącego krzesełka, które kiwało się na boki, a którym jechaliśmy na tej trasie jeszcze w kwietniu

)
W połowie kanapy można wysiąść, a nawet należy, bo górny fragment (od szczytu Šeraka) to głównie odpychanie się kijkami
Za pierwszym razem nie wysiadamy i jako jedni z nielicznych ładujemy się na szczyt:
Warto było - dla widoków!:
Ale tylko raz! Poza tym na samej górze - płasko i kamulce. Na szczęście bardzo nie porysowaliśmy ślizgów
Trochę odpychania się kijkami, ale potem to już sama przyjemność

:
I widok na "morze mgieł", jak słusznie to nazwała Dangol

:
Pogoda udała nam się wyśmienicie, widoki cudne! Był tylko jeden problem - temperatura: minus 15
Potwornie marzłam w stopy, bo kanapa jechała i jechała...
Potem w górnej części trasy jeździliśmy już tylko orczykiem, ale do połowy (do Černavy) trzeba było dojechać krzesłem.
Jutro idę kupić najcieplejsze skarpety narciarskie, jakie się da

Bo inaczej, przy większych mrozach, będę musiała co godzinę lądować w barze na coś rozgrzewającego
Wypad bardzo udany! Zapłaciliśmy 380 koron za 4 godziny. Ale miałam pewien niedosyt, bo tego pierwszego dnia nie wyjeździliśmy się. Sporo staliśmy w kolejkach i długo wjeżdżaliśmy kanapą...
Jutro wyjeździmy się bardziej
Z narciarskim pozdrowieniem,
Maslinka
