Wszyscy się cieszą wiosną... Ale Maslinka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, jeśli chodzi o wyjazdy narciarskie
Dzisiaj ponownie byliśmy na
Soszowie
Prognozy przewidywały deszcz. My im nie uwierzyliśmy i mieliśmy rację, bo w Wiśle trochę chmurek, trochę słońca, ale deszczu ani śladu.
Kupiliśmy trzygodzinny karnet, od 13:00 do 16:00 za 40 zł (promocja podobno).
Czekamy przed bramkami na godzinę 13:00 i jaaaazda

:
Warunki całkiem, całkiem jak na koniec marca:
Napisali, że dobre... i bardzo nie mijali się z prawdą

Pewnie rano było lepiej. W czasie naszego zjeżdżania pojawiło się troszeczkę małych kamulców, ale do ominięcia.
Widoki piękne i już wiosenne:
Za mną widać stok Nowej Osady (też jeszcze czynny!)
Fragment niebieskiej trasy nr 3:
Widać, że tylko na nartostradzie jest zima
Grę zima - wiosna można obserwować, wjeżdżając kanapą:
Oglądając się za siebie, widzimy już tylko wiosnę:
Nasz ostatni zjazd, na czerwonej trasie nr 1:
Skończyliśmy jeździć o 16:00, równo z zamknięciem wyciągów. Na trasy wyjechały ratraki. Dbają o swoje resztki śniegu, chociaż tych resztek jest jeszcze całkiem sporo, bo 60 cm (tak przynajmniej twierdzą na stronie).
Wyjazd baaardzo udany

Chociaż takie wiosenne nartowanie różni się trochę od zimowego

Śnieg już nie taki, jaki powinien być. Mimo wszystko bardzo przyjemnie się jeździło, zwłaszcza, że zupełnie nie było kolejek, parking za free i widzieliśmy sarenkę przebiegającą w poprzek stoku

Poza tym pierwszy raz odważyłam się pojechać czarną trasą. (Mariusz, miałeś rację z tym "chłytem marketingowym", nic strasznego.) No i pierwszy raz można było jeździć bez czapki i sprawiało to przyjemność
Pozdrawiam serdecznie wszystkich narciarzy
P.S. To jeszcze nie koniec w tym sezonie
